Polacy chcą euro
"W związku z poziomem inflacji w Polsce rośnie społeczne poparcie dla wprowadzenia waluty euro. Obecnie wynosi ono ok. 60 proc." - powiedział podczas spotkania na Campus Polska poseł KO Dariusz Rosati. Wskazał, że są to dane Eurostatu, "ponieważ polski CBOS od 2017 roku nie prowadzi badań na temat poparcia dla wprowadzenia waluty euro".
"Ludzie coraz bardziej rozumieją, jakie są korzyści z euro, przy czym potrzebna jest z całą pewnością szeroko zakrojona edukacja w tym zakresie, bo obecnie euro jest elementem propagandy, walki politycznej" - mówił Rosati. Przyznał, że "obecnie o wprowadzeniu euro nie ma mowy".
-Jeśli opozycja wygra wybory to myślę, że wprowadzenie euro może być możliwe za pięć do siedmiu lat. Przy czym oczywiście wymaga to spełnienia odpowiednich warunków, które są bardzo wyśrubowane. W tym oczywiście niezbędna jest zmiana w polskiej konstytucji - podkreślił ekonomista. Nie są prawdziwe tezy o utracie niepodległości po wejściu do strefy euro. "Zarówno wejście do Unii Europejskiej, jak i strefy euro to są procesy odwracalne - wystarczy decyzja rządu, przegłosowanie jej przez Sejm i podpis prezydenta. To nie jest trwała utrata suwerenności, to czasowa, odwracalna decyzja" - argumentował Rosati.
Rosati poprosił uczestników spotkania o wskazanie, z jakimi twierdzeniami na temat euro się spotkali i "rozprawiał się z mitami". Pytano go m.in., czy wprowadzenie euro spowoduje wzrost cen w sklepach.
"Przykłady Litwy czy Łotwy pokazują, że można tego uniknąć. W tych krajach przed wprowadzeniem euro przeprowadzono kampanię społeczną, bardzo pilnowano cen w sklepach, oznaczano specjalnymi naklejkami witryny, by ludzie wiedzieli, że w tych sklepach rzetelnie przeliczono ceny" - zaznaczył Rosati. Według niego podczas wprowadzenia wspólnej waluty przez długi czas powinny obowiązywać dwie ceny.
Euro nie chroni przed inflacją
Uczestnicy Campusu wskazywali, że Litwa ma dużo wyższą inflację niż Polska, argumentując, że euro nie chroni przed wzrostem cen. "Zgoda, inflacja jest większa, ale u nich wzrost płac wynosi 25 proc., przez co mniej tę inflację odczuwają - odpowiadał Rosati. Wskazał również, iż po wejściu do strefy euro Łotysze pod względem poziomu zamożności przegonili Polaków.
Rosati omawiał również "mity niemieckie". Tłumaczył, że za wprowadzeniem wspólnej waluty europejskiej wcale nie optowali Niemcy, ale była to inicjatywa francusko-włoska. Według posła nieprawdą jest też to, że Niemcy mają decydujący wpływ na Europejski Bank Centralny. "Jest wręcz dokładnie odwrotnie, Niemcy wiele razy nie zgadzały się z decyzjami EBC, mają tam dwa głosy na 24 osoby" - podkreślił.
Korzyści wprowadzenia euro
Rosati przekonywał uczestników Campusu, że wprowadzenie euro dałoby Polsce "co najmniej trzy korzyści": spadek stóp procentowych, przez co m.in. raty kredytów byłyby niższe; wzrosty konkurencyjności polskich przedsiębiorstw; możliwość wykorzystania przez Polskę rezerw walutowych, które są obecnie na poziomie 150 mld euro. "Te pieniądze będziemy mogli po prostu wydać, ponieważ euro jest walutą światową, rezerwową, więc nie musielibyśmy trzymać tej rezerwy" - wyliczał poseł.
Poprosił też uczestników spotkania o wskazanie, kto z nich jest za przyjęciem euro w Polsce - ręce podniosła zdecydowana większość uczestników warsztatu.