Pogoń za praktycznymi umiejętnościami, które miały być najbardziej pożądane wśród pracodawców, zaprowadził firmy w ślepy zaułek.
Tylko w samej Japonii w 2015 roku zaapelowano, by zlikwidować kierunki humanistyczne i społeczne. Zgodziło się z tym 43 na 60 uniwersytetów.
Jednak jak się okazuje, najczęstszą przyczyną zwolnień wbrew pozorom nie jest brak merytorycznej wiedzy. W przypadku 70 proc. pracodawców powodem jest brak umiejętności miękkich, takich jak: rozwiązywanie konfliktów, praca w grupie, komunikowanie się z innymi. Aż 78 proc. firm ma problem ze znalezieniem osoby, która będzie umieć samodzielnie rozwiązać problem i wykaże się inicjatywą, a 53 proc. nie może znaleźć pracownika, który wykaże się własną inicjatywą. Pożądana jest także umiejętność analitycznego myślenia, kreatywności.
Zobacz także: Oto ile Polak jest w stanie zapłacić za posiłek w restauracji
Jak wskazuje lista „kompetencji przyszłości" przygotowana przez Światowe Forum Ekonomiczne, najważniejsze z punktu widzenia pracodawców jest: kompleksowe rozwiązywanie problemów, krytyczne myślenie, kreatywność, zarządzanie ludźmi, współpraca z innymi, inteligencja emocjonalna, podejmowanie decyzji i wnioskowanie. Wśród nich nie ma natomiast umiejętności cyfrowych, które pozwolą na posługiwanie się nowoczesnymi technologiami. Dlaczego? Bowiem we współpracy z robotami czy botami potrzebne są właśnie humanistyczne zdolności, by uczynić je „bardziej ludzkimi".
Sprawdź również: Blisko 70 procent Polaków poza paliwem, tankuje na stacjach kawę [WIDEO]
Badania socjologów z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, przeprowadzone w 2015 roku wykazały, że tylko 1,7 proc. zarejestrowanych w urzędach pracy bezrobotnych ukończyło filozofię, co równało się bezrobotnym absolwentom politechniki.
Polecamy: Nawet 5 tys. zł za magisterkę o konsumentach lub konkurencji
Warto przeczytać: Historia galerii handlowych. Droga od I do V generacji
Źródło: /gazetaprawna.pl