Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", chodzi przede wszystkim o uniknięcie zamieszania. W momencie, gdy kompetencje były podzielone mogło dochodzić do sytuacji, w których organy wchodziły sobie w drogę, lub pomijały niektóre sprawy, licząc, że zajmie się nimi "ten drugi".
Jak przypomina gazeta, NIK wykryła szereg nieprawidłowości w obrocie żywnością. Wskazano m.in., że według producentów i kontrolerów dodatki do żywności stosowane zgodnie z prawem są bezpieczne. "Jednak NIK zwraca uwagę, że przepisy prawa wymagają zapewnienia bezpieczeństwa każdego z dodatków używanych osobno. W żaden sposób nie odnoszą się one do ryzyka wynikającego z obecności w środkach spożywczych więcej niż jednego dodatku czy ich kumulacji z różnych źródeł" - czytamy w "DGP". Gazeta przypomina, że podczas kontroli nie analizowano zawartości wszystkich dodatków w próbce.
Informację podano zaledwie kilka dni po wybuchu tzw. "afery mięsnej", kiedy ujawniono, że krowie mięso z uboju chorych zwierząt trafiło nie tylko na polski rynek, ale również do kilkunastu innych krajów.