Ministerstwo Finansów szykuje podwyżkę cen prezerwatyw. Chce podnieść na nie podatek VAT z 8 do 23 procent – pisze "Puls Biznesu". Wyższy podatek VAT nie ma nic wspólnego z promocją „naturalnej antykoncepcji". To konsekwencja werdyktu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Dwa lata temu TSUE uznał, że Polska łamie jedną z unijnych dyrektyw poprzez utrzymywanie preferencyjnej stawki VAT na wybrane produkty, które nie są wyrobami medycznymi, ani farmaceutycznymi.
Zobacz także: 10 najważniejszych zmian podatkowych wprowadzonych przez PiS
Sejm ma zająć się projektem jeszcze w przyszłym tygodniu. Rządowi zależy, aby parlament jak najszybciej go uchwalił i żeby wszedł w życie już 7 dni po opublikowaniu w Dzienniku Ustaw - czytamy w "PB".
Na liście umieszczono tak różne produkty, jak: soczewki kontaktowe, szkła do okularów inne niż korygujące wzrok (np. do okularów przeciwsłonecznych), odciągacze do mleka, smoczki dla niemowląt, cewki, strzykawki i ich zbiorniczki, worki tlenowe, kroplomierze, rozpylacze, torebki na lód, butelki na gorącą wodę, niektóre składniki suplementów diety oraz prezerwatywy. Z wyższej stawki VAT-u zwolnione mają być smoczki dziecięce.
Sprawdź też: Morawiecki chce podniesienia podatku VAT na owoce morza?
Jak szacuje dziennik, budżet państwa zyska na nowych przepisach 1,3 mld zł w 2018 r. W Polsce sprzedaje się 150 mln prezerwatyw rocznie.
Źródło: "Puls Biznesu"