Nowe podatki od nieruchomości. Rząd szykuje zmiany
Wygląda na to, że rząd szuka dodatkowych wpływów do budżetu państwa. A wiadomo, że najłatwiej znaleźć je w podatkach. Wszystko wskazuje na to, że na celownik wzięci zostali właściciele nieruchomości. Na pierwszy ogień mają iść osoby, które wręcz masowo kupują mieszkania. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, eksperci resortu aktywów państwowych kierowanego przez Jacka Sasina mają pracować nad trzema nowymi rodzajami podatków od nieruchomości.
Pierwsza danina miałaby być zbliżona do tej, która jest pobierana w Irlandii Północnej. To danina transakcyjna, wynosząca 10 proc., w przypadku podmiotu dokonującego zakupu co najmniej 10 nieruchomości w ciągu jednego roku. Jeśli taki podatek na podobnych zasadach zostałby wprowadzony również w Polsce, uderzyłby nie tylko w fundusze inwestycyjne, ale też – w najaktywniejszych na rynku flipperów (osoby/firmy, które kupują mieszkanie po kosztach, np. zaniedbane, remontują je i szybko sprzedają ze sporym zyskiem).
Drugi z proponowanych podatków byłby podobny do istniejącego podatku od przychodów z budynku. Różnica przede wszystkim miałaby polegać na wysokości podatku. Stawka nowej daniny miałaby być po prostu wyższa.
Będzie podatek katastralny?
Natomiast trzecia propozycja dotyczy nie tyle wprowadzenia nowego podatku, ale podwyższenia istniejącego podatku od nieruchomości.
Z informacji „DGP” wynika, że nowymi daninami miałyby być objęte podmioty dysponujące co najmniej pięcioma mieszkaniami na wynajem; to oznacza dodatkowe koszty ponosiłyby nie tylko fundusze inwestycyjne, ale i część obywateli, dysponujących kilkoma nieruchomościami. Eksperci postrzegają jako podatek katastralny (podatek od wartości mieszkania) wprowadzany tylnymi drzwiami. Tyle że byłby to podatek od któregoś z kolei mieszkania.
Wpływy z nowych podatków mają zasilić nowy fundusz, który ma zająć się „walką z ubóstwem mieszkaniowym”.