Liczba bezrobotnych spadła
W Polsacie News szefowa MRiPS powiedziała, że szacunkowa stopa bezrobocia w lipcu wyniosła 4,9 proc., co oznacza, że jest na takim samym poziomie jak w czerwcu, a liczba bezrobotnych spadła. W końcu czerwca było zarejestrowanych ok. 820 tys. bezrobotnych, a w końcu lipca 811 tys., a więc widać tendencję spadkową" – powiedziała minister Maląg.
Zaznaczyła, że mamy w Polsce najniższe bezrobocie od 32 lat, co – jak oceniła – przełoży się na rynek pracy.
"Nie powinno być tąpnięcia. Po okresie prac sezonowych czy ewentualnego spowolnienia nie będzie to sytuacja w żaden sposób dramatyczna, tylko taka, jak była przed pandemią" – powiedział minister Maląg. "Szacujemy, że nie będzie wzrostów" – dodała.
Dane mogą cieszyć, ale jak spojrzymy w przyszłość co daje nam praca "czar pryska".
Czekają nas głodowe emerytury
O ile z sytuacji na rynku pracy możemy się cieszyć, to jednak wielu Polaków martwią zbyt niskie dochody z tej pracy, zjadane przez inflację. O jeszcze gorsze nastroje może przyprawić sprawdzenie swoich potencjalnych emerytur na PUE ZUS.
O tym pisaliśmy w Super Biznesie. Po 20 latach pracy, dzisiejsi 40 i 50 latkowie, mogą spodziewać się naprawdę głodowych emerytur. Chodź już dzisiaj emerytury są synonimem biedy, to wielkość świadczeń kolejnych pokoleń wręcz szokuje.
Politycy kompletnie nie mają pojęcia co zrobić żeby poprawić sytuację seniorów. Jedynym pomysłem polityków od lewa do prawa jest podniesienie wieku emerytalnego, które ma być remedium na niskie świadczenia. Co oznacza dalsze łożenie zarobionych pieniędzy na niewydolny i nieefektywny państwowy system emerytalny. Tymczasem obecni i przyszli emeryci i tak nie będą mieli wyjścia i będą musieli pracować. Oczywiście o ile zdrowie i rodzaj wykonywanego zawodu na to pozwoli.
Kolejnym grzechem rządzących jest brak rozwiązań, które ukróciłyby nadużywanie przez pracodawców tzw. "śmieciówek". Latami miliony Polaków pracowało i nadal pracuje na umowach nieoskładkowanych przez co, ich świadczenie emerytalne w przyszłości będzie wielokrotnie niższe.
Koniec z podwyżkami płac
Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, wyjaśnia, że spowolnienie gospodarcze w Polsce i w UE nadchodzi dużymi krokami, rosną koszty działalności przedsiębiorstw, a popyt na ich towary i usługi spada. -Trudno się dziwić, że w takim otoczeniu skłonności do podnoszenia wynagrodzeń mogą się zmniejszać – zaznacza Kubisiak.
Dlatego też jak przewidują ekonomiści w drugiej połowie roku należy spodziewać się, że podwyżki wynagrodzeń będą mieć raczej charakter okazjonalny i dotyczyć częściej pojedynczych pracowników.