Sklepy z szyldem Sephora mogą zniknąć z niektórych galerii handlowych. Po ciężkim dla handlu pandemicznym roku spółka bierze pod lupę stacjonarne placówki. Nierentowne będą musiały zniknąć z handlowej mapy. Pandemia z ogromną siłą uderzyła w handel stacjonarny. Liczne i długotrwałe lockdowny przyczyniły się do ogromnych start spółek. Bez strat nie obeszła się i Sephora. W 2021 roku straty Sephory oscylują w granicach 14 mln zł. Sieć zamknęła trzy placówki. W planach ma jedno otwarcie oraz weryfikację istniejących drogerii pod kątem ich rentowności. Skutki tego przeglądu mogą czarno na białym pokazać, w których lokalizacjach po odmrożeniu gospodarki sprzedaż kosmetyków się odradza, a w których proces ten idzie za wolno. Gwoździem do trumny mogą być też warunki danej galerii czy centrum handlowego. Nie jest tajemnicą, że czynsze często są tam wygórowane i niektóre sklepy po postu nie są w stanie tego ciężaru udźwignąć, więc muszą zniknąć z danej mapy. Taki los spotkał już wiele sklepów z rozmaitych branż. Wystarczy przejść się po dowolnej galerii handlowej, by dostrzec zmiany, jakie tam zaszły w ciągu ostatniego roku. A jak będzie z Sephorą?
Jak podaje portal dlahandlu.pl, w kolejnych latach spółka Sephora planuje m.in. wzrost sprzedaży w kanale perfumerii stacjonarnych i w sklepie internetowym (intensyfikacja działań mających na celu pozyskiwanie nowych klientów, kontynuacja aktywności programu lojalnościowego, nowe akcje marketingowe, atrakcyjny dobór oferty produktowej oraz promowanie sprzedaży internetowej), inwestycje i otwarcia perfumerii w nowych lokalizacjach (2021: 1 nowe otwarcie, 1 powiększenie oraz około 9 przebudów istniejących perfumerii), ale i weryfikację sklepów nierentownych oraz ich ewentualne zamknięcie.