Tutaj kupisz karpie we Wrocławiu

i

Autor: pixabay.com Ul. Gliniana - róg ul. Gajowej nr 25

Handel

Skąd takie ceny karpia? Rybacy wyjaśniają

2022-12-21 9:09

Karpie w tym roku podrożały, bo wzrosły ceny różnych produktów niezbędnych do prowadzenia hodowli np. pasz, paliwa czy energii. Drugi powód - to warunki pogodowe. Wiosna była zimna, a to nie sprzyja wzrostowi ryb i wyławiane karpie są mniejsze niż w ciepłych latach - powiedział PAP prezes Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp" Zbigniew Szczepański.

Karpie trafiły do sprzedaży w sieci

Konsumenci coraz częściej kupują karpie bezpośrednio od producenta, gdzie jest trochę taniej. Nowym zjawiskiem jest też sprzedaż przez internet - część gospodarstw rybackich ma już małe przetwórnie i prowadzi sprzedaż wysyłkową.

Zboża, które stanowią podstawowy pokarm dla ryb znacznie podrożały na wiosnę, po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wojna też wpłynęła na ceny energii i gazu, a to z kolei zwiększyło koszty produkcji. Za patroszoną tuszę ryby trzeba zapłacić ok. 40 zł za kg. Szczepański przypomniał, że cykl hodowlany karpia wynosi 3 lata, co oznacza, że dopiero w trzecim roku nabiera on wartości handlowej.

 W tym roku produkcja będzie podobna do ubiegłorocznej, gdy pozyskano mniej ryb niż wynosi średnia wieloletnia. Produkcja w ub.r. wyniosła 17-18 tys. ton, a trzy lata temu była ona na poziomie 20-21 tys. ton. Dodatkowo raczej nie można tez liczyć na import, gdyż w sąsiednich krajach (Czechy i Węgry) od których kupowaliśmy karpie, także wystąpiły podobne problemy - zaznaczył prezes.

 Zdaniem Szczepańskiego, o tym, że podaż karpi nie będzie duża, świadczą doniesienia od hodowców, ale też "nerwowe" ruchy dużych graczy - przetwórni ryb, które przygotowują karpie do sprzedaży detalicznej i oferują elementy karpia m.in. sieciom handlowym. Wyjaśnił, że przetwórnie starając się o pozyskanie ryb przebijały ceny zbytu. W ubiegłym roku hurtowa cena zbytu była na poziomie 12-13 zł/kg, w tym roku za kg karpia hodowcy żądali 20 zł/kg, a przetwórnie proponowały nawet po 22-23 zł/kg. Ceny te wraz ze słabymi odłowami - rosły.

"Jeżeli weźmie się pod uwagę, że w tym roku ryby są raczej +chude+ i po wypatroszeniu mięsa jest mniej, to cenę zbytu trzeba pomnożyć co najmniej dwukrotnie i wtedy cena sprzedaży za tuszę może sięgnąć 45-50 zł za kg" - mówił prezes "Pana Karpia". Dodał, że oczywiście znacznie droższe są elementy z ryb, gdzie dokładana jest praca, koszty energii i transport. W sumie filet może kosztować 70-90 zł/kg. "Może się więc okazać, że karpi będzie nie dużo, ale jeszcze mniej zostanie zjedzone" - powiedział.

Konsumenci kupią mniej

 Przy takich cenach, być może konsumenci zmienią nawyki i nie będą kupowali po pół kilograma karpia na osobę, traktowali tej ryby jako główne danie, ale będą kupowali 20 dkg fileta na osobę i będzie on rarytasem na świątecznym stole - ocenił Szczepański. Prezes zwrócił uwagę, że w tym roku nasiliło się zjawisko sprzedaży bezpośredniej. Większość stawów hodowlanych znajduje się w południowej Polsce m.in. na Śląsku i tam też ta ryba jest najchętniej kupowana. Konsumenci jeżdżą więc na stawy i nabywają ryby prosto od producenta. Tam niewypatroszony karp kosztuje 25-30 zł/kg, czyli może trochę taniej, ale i tak o ponad 60 proc. więcej niż w ubiegłym roku.

 Trudno powiedzieć, co jest powodem tak dużego zainteresowanie sprzedażą bezpośrednią. Być może wysokie ceny w marketach, a może też chęć nabycia świeżej ryby. Tym bardziej, że wielu producentów świadczy już usługę patroszenia czy nawet filetowania ryby. Oczywiście takie rozwiązanie jest dobre, ale głównie dla osób mieszkających w pobliżu stawów - zaznaczył Szczepański.

 Nowym zjawiskiem jest też sprzedaż przez internet. Część gospodarstw rybackich ma już małe przetwórnie i prowadzi sprzedaż wysyłkową. Np. można kupić karpia w galarecie w słoikach - poinformował Szczepański.

Jak mówił, rybacy radzą sobie na razie z hodowlą karpi, ale zauważają, że z każdym rokiem występują coraz większe problemy z wodą. Rząd chce budować dodatkowe zbiorniki wodne, podczas gdy na terenie kraju znajduje ok. 60 tys. ha stawów karpiowych. Rybacy chcieliby, by te stawy objąć programem retencji wodnej i żeby było finansowe wsparcie na utrzymanie stawów z tytułu retencji. W rybactwie karpiowym bardzo dużo nakładów jest ponoszonych jest na utrzymanie infrastruktury np. koszenie rowów czy konserwacje przepustów, odmulanie rowów itp. - wyjaśnił Szczepański.

 Rybacy chcieliby też uporządkowania kwestii odszkodowań za szkody wyrządzane przez zwierzęta chronione, a zwłaszcza kormorany, które żywią się rybami ze stawów hodowlanych. Program rekompensat wodno-środowiskowych powinien być nie tylko utrzymany, ale stawki dopłat powinny rosnąć wraz z inflacją - stwierdził prezes Towarzystwa Promocji Ryb.

Pieniądze to nie wszystko- Rafał Bochenek
Sonda
Przygotowujesz karpia na wigilię?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze