O pierwszym przypadku COVID-19 w Polsce dowiedzieliśmy się 4 marca. Tydzień później było już pewne – to nie incydent, a epidemia. Patrząc na to, co dzieje się w Chinach, Włoszech, Hiszpanii, wielu Polaków ogarniały strach i panika. Wszyscy musieliśmy liczyć się z przymusową i długotrwałą izolacją. Zanim jednak zamknęliśmy się w domach, masowo ruszyliśmy na zakupy. W sklepach ustawiały się kolejki, brakowało podstawowych produktów jak kasze, makarony, mięso i papier toaletowy. Z dnia na dzień było tylko gorzej. W końcu nałożono kolejne obostrzenia – limity w sklepach. Zbliżała się Wielkanoc. Ludzie stali w kolejkach przed supermarketami. Wszyscy w maskach, rękawiczkach i odpowiednich odległościach między sobą. Widmo takich zakupów nie tylko zniechęcało, ale przerażało. Wszyscy bali się śmiertelnie niebezpiecznej choroby zakaźnej COVID-19.
Czytaj także: Biedronka znów rozdaje bony na zakupy. Zobacz, jak je zdobyć
Biznes na czas epidemii
Aby uniknąć możliwości zarażenia w sklepie, wielu mieszkańców szczególnie większych miast, ruszyło na zakupy do wirtualnego świata. Okazało się, że i to nie jest proste. Istniejące od dawna internetowe sklepy spożywcze nie nadążały zarówno z zatowarowaniem, jak i dostawami. Na rynku w ekspresowym tempie zaczęły pojawiać się nowe, mniejsze internetowe markety oferujące produkty pierwszej potrzeby. Uruchomienie takiego biznesu w dobie epidemii dla wielu okazało się strzałem w dziesiątkę. Jedni podejmowali decyzję o otwarciu sklepu, by ratować swój dotychczasowy stacjonarny biznes związany z branżą spożywczą, dla innych był to moment, w którym dosłownie szli na żywioł. Wszyscy musieli niemal z dnia na dzień stworzyć stronę internetową, system zamówień, zapewnić towar i dostawy.
Duże przedsięwzięcie
Tego typu firmy nie da się prowadzić z domu. To spora inwestycja. Na ekspresowe przejście na działanie online tak naprawdę mogą sobie pozwolić istniejące już sklepy stacjonarne lub firmy pokrewne. Powód jest bardzo prosty. Sklep internetowy z artykułami spożywczymi trzeba natychmiast i na bieżąco zatowarować. Klienci muszą mieć wybór produktów z co najmniej kilku kategorii: owoce i warzywa, nabiał, mięso, napoje, produkty sypkie, słodycze, artykuły higieniczne. W każdej z nich musi się znajdować co najmniej po kilka rodzajów artykułów. Co bardzo ważne, każdy z nich musi być dobrze sfotografowany i opisany. W związku z tym, że w dużej mierze są to produkty świeże, trzeba mieć odpowiednie warunki do magazynowania ich. Dlatego też do prowadzenia tego typu sklepu, niezbędne jest odpowiednie zaplecze. Chcąc działać profesjonalnie, trzeba zainwestować w magazyn, chłodnie, miejsce do pakowania zakupów i przygotowywania ich do wysyłki, a w także dostawcze auta.
Zobacz też: Tarcza antykryzysowa. Już 100 mld złotych przeznaczonych na ratowanie milionów miejsc pracy
Niezbędny jest także zespół profesjonalistów. W pojedynkę takiego interesu nie da się prowadzić. Potrzebni są pracownicy odpowiedzialni za przyjmowanie zleceń, pakowanie i rozwożenie zakupów. Ktoś musi też to wszystko koordynować. Przypominamy, że osoby pracujące w sektorze spożywczym, które mają bezpośredni kontakt z żywnością, powinny mieć aktualną książeczkę sanepidu. W dobie epidemii pracownicy takiego sklepu powinni być wyposażeni w maseczki i rękawiczki. Oczywiście do dyspozycji w miejscu pracy czy samochodach muszą mieć także płyny do odkażania rąk.
Promocja w sieci
Sklep internetowy nie będzie cieszył się powodzeniem, jeśli nie będzie odpowiednio promowany i reklamowany w sieci. Szczególnie dobrze musi być pozycjonowany w wyszukiwarkach, by klienci, którzy wpiszą hasło, np. zakupy on-line Warszawa, Wrocław czy Szczecin, od razu zobaczyli właśnie dany sklep. Takie zadanie przygotowania i wypozycjonowanie go w sieci można zlecić profesjonalnej agencji interaktywnej. Sklep musi być także obecny w serwisach społecznościowych. Jednak trzeba pamiętać o tym, by być w kontakcie z klientami. Trzeba na bieżąco odpowiadać na maile, telefony i zapytania płynące z innych komunikatorów internetowych.
Handel zostanie w sieci
Choć rząd w dużej mierze odmroził już gospodarkę, to wciąż ruch w galeriach handlowych i supermarketach nie wrócił do poziomu sprzed wybuchu epidemii. A ta, choć zdajemy się o tym zapominać, wciąż trwa. W dalszym ciągu podczas zakupów trzeba trzymać się ściśle określonych sanitarnych zasad, jak zachowanie odstępu co najmniej 1,5 metra między osobami, zasłanianie nosa i ust. Dla wielu osób takie zakupy są niekomfortowe i wciąż wiążą się z ryzykiem zakażenia koronawirusem. Zatem nowo powstałe sklepy spożywcze online raczej już nie znikną z rynku. Wręcz przeciwnie, te którym udało się szybko pozyskać spore grono klientów, powinny utrzymać się dłużej. Aby zatrzymać klientów nie wolno spocząć na laurach. Trzeba zadbać m.in. o atrakcyjną ofertę produktową, niskie ceny, bardzo dobry serwis. Utrzymując odpowiedni poziom usług, mamy sukces murowany.
Koszty inwestycyjne małego sklepu:
witryna sklepu – 10 tys. zł
auto chłodnia (używane) - 13 tys. zł
pierwsze zatowarowanie – 15 tys. zł
wynajęcie magazynu (na pół roku) – 20 tys. zł
podstawowe wyposażenie magazynu: kasa fiskalna, lodówki, półki – 15 tys. zł
SUMA: 73 tys. zł
Karolina Urbaniak, współzałożycielka marki Owocny Dzień oraz odpowiedzialna za komunikację w Sebex Sp. z o.o. Sp. k."
Nasz e-sklep powstał w czasie pandemii
Sklep spożywczy online e-owocnydzien.pl, był odpowiedzią na szalejącą w kraju epidemię. Zauważyliśmy potrzebę realizacji dostaw zakupów spożywczych do domu. Śledziliśmy również informacje z branży zakupów internetowych, które jasno wskazywały na rekordowe zapotrzebowanie na tego rodzaju usługi. Nasza firma, Sebex, istnieje już od 1995 roku. Ale to w 2019 roku wprowadziliśmy markę Owocny Dzień. Pod tą nazwą rozpoczęliśmy dostawy owoców i warzyw do biur. Mogłoby się wydawać, że przy tak zdywersyfikowanym modelu biznesowym, jako firma jesteśmy gotowi na wszelkie okoliczności. Jednak pandemia i nas zaskoczyła. W ciągu zaledwie kilku dni, wszystkie nasze zlecenia zostały wstrzymane. Aby ratować tysiące litrów mleka, jogurtów, dziesiątki ton jabłek oraz marchewki, przekazaliśmy nieodpłatnie nasz towar do domów pomocy społecznej, Domów Dziecka w Warszawie, szpitali i banku żywienia w Iławie oraz Domu Dziecka w Białymstoku. Ponad dwie tony marchewki i część jabłek trafiły do warszawskiego zoo. Po tygodniu „porządków”, stojąc pośród regałów z asortymentem, którego nie powstydziłby się supermarket, przychodziła tylko jedna myśl: ludzie tego potrzebują, tylko jak im to zapewnić? Szybko zdecydowaliśmy o budowie sklepu spożywczego online. Cały nasz zespół skupił się na tworzeniu nowego modelu biznesowego, który pozwoli nam przetrwać i dalej się rozwijać. Kolejne dwa tygodnie pracowaliśmy bez przerwy. Od samego początku najważniejsza była dla nas jakość produktów oraz serwisu. Gdy któryś z naszych dostawców zawiódł, to nawet o godz. 3 w nocy sami wsiadaliśmy do samochodu i szukaliśmy produktów nie zważając na ich cenę. W kolejnych tygodniach poziom sprzedaży zaczął się stabilizować, dzięki czemu byliśmy w stanie poprawić wiele procesów oraz wypracować nowe schematy działania. Teraz chcemy być największym i najlepszym sklepem spożywczym online na terenie Warszawy i okolic.