- Kryzys przysięgowy i uwięzienie: Józef Piłsudski, odmawiając przysięgi na wierność państwom centralnym, został aresztowany przez Niemców w lipcu 1917 roku i uwięziony w twierdzy Magdeburg, co paradoksalnie umocniło jego pozycję.
- Izolacja i narastająca legenda: Pomimo rygorystycznej izolacji w Magdeburgu, gdzie Piłsudski nie miał dostępu do wiadomości, jego autorytet rósł, a w październiku 1918 roku został mianowany ministrem spraw wojskowych przez polski rząd.
- Niespodziewane uwolnienie: W obliczu upadku Cesarstwa Niemieckiego i wybuchu rewolucji, 8 listopada 1918 roku Piłsudski i Sosnkowski zostali nagle uwolnieni z Magdeburga i przewiezieni do Berlina.
- Powrót do Polski i przejęcie władzy: 10 listopada 1918 roku Piłsudski wrócił do Warszawy, a już następnego dnia Rada Regencyjna przekazała mu władzę wojskową, co zapoczątkowało jego drogę do objęcia funkcji Naczelnika Państwa i odzyskania niepodległości przez Polskę.
Spis treści
Aresztowanie
Noc z 21 na 22 lipca 1917 roku. Warszawa śpi. Do mieszkania sekretarza Piłsudskiego, Michała Sokolnickiego, wkraczają niemieccy żandarmi. Aresztują dwóch mężczyzn – Józefa Piłsudskiego i jego adiutanta Kazimierza Sosnkowskiego. Powód? Komendant Legionów Polskich odmówił złożenia przysięgi na „wierne braterstwo broni z Niemcami i Austro-Węgrami”. To był tak zwany kryzys przysięgowy. Piłsudski, przeczuwając klęskę państw centralnych, zaczął skłaniać się ku Entencie. Cesarz Wilhelm II wściekł się. Decyzja była szybka – więzienie. „Umieszczono nas w przedziale drugiej klasy. Komendant, w szarym mundurze legionowym, zajął miejsce na jednej z ławek, mając z obu stron żandarmów” – wspominał Sosnkowski. Dla Niemców Piłsudski był groźny. „Człowiek posiadający odwagę i zdolność do dokonania prób gwałtownego wydostania się na wolność” – ostrzegał niemiecki sztab. Dlatego więziono go w różnych miejscach: Gdańsk, Spandau, twierdza Wesel. Wreszcie 23 sierpnia 1917 trafił do Magdeburga – do ogrodzonych wysoką palisadą kwater zwanych „Stubenhaus”.
Za kratami Magdeburga
Magdeburska cytadela to nie był zwykły areszt. Piłsudski miał trzy pokoje i dostęp do ogrodu, ale izolacja była totalna.„Marzec 1918 był miesiącem szczególnie ciężkim moralnie dla więźnia stanu, odciętego od świata zewnętrznego z całą precyzją niemieckiej organizacji” – notował Sosnkowski, który dołączył do Komendanta dopiero rok później. Piłsudski nie mógł otrzymywać gazet. Listy od rodziny przechodziły przez drobiazgową cenzurę. Nawet gdy urodziła mu się córka Wanda, Niemcy odmówili przepustki. Grożące mu szaleństwo próbował zwalczyć pisaniem wspomnień. „Doszedłem do przekonania, że najprostszym sposobem na uwolnienie się od ciężaru tęsknoty będzie próba spisania swoich wspomnień” – tłumaczył. W lipcu 1918 roku desperacja była już ogromna. Piłsudski napisał dramatyczny list do księcia Lubomirskiego: „Nie jestem wcale internowany. Jestem uwięziony, a warunki mówią albo o karze bez sądu, albo o ostrym więzieniu. Proszę o starania o to, czego najcięższym zbrodniarzom się nie odmawia – o sąd. Wszystko mi jedno, jaki to sąd będzie – polski, austriacki czy niemiecki. Niech raz się dowiem, co popełniłem takiego”. Niemcy milczeli. Nie było sądu. Nie było wyroku. Był tylko więzień.
Polecany artykuł:
Legenda rośnie
Paradoksalnie, Magdeburg był dla Piłsudskiego politycznym prezentem. Im dłużej siedział za kratami, tym bardziej rósł jego autorytet. Listy z więzienia budowały legendę bohatera walki o niepodległość. W lipcu 1917 roku żołnierze 1 Pułku Ułanów walczący w armii rosyjskiej nazwali Piłsudskiego „przewodnikiem i budzicielem militarnego ducha Polaków”. A potem stało się coś niewiarygodnego. 23 października 1918 roku rząd Józefa Świeżyńskiego mianował więzionego w Magdeburgu Piłsudskiego... ministrem spraw wojskowych! Informacja dotarła do cytadeli przypadkiem. W ostatnim październikowym numerze tygodnika „Die Woche” znalazła się fotografia z podpisem „Józef Piłsudski – polski minister wojny”. Pokazał ją polskim więźniom dyżurny podoficer. „Ironia była niezwykła – minister wojny w więzieniu. Takie jaskółki do mnie przylatywały”– wspominał Piłsudski. Książę Lubomirski interweniował u generalnego gubernatora von Beselera. Odpowiedź była zawsze ta sama: „Nein, diesen Mann werde ich ihnen nicht geben” – nie przekażemy tego człowieka. Ale historia szła własnym torem. Niemcy przegrywali wojnę.
„Panowie są wolni”
3 listopada 1918 roku w Kilonii wybuchł bunt marynarzy. W ciągu kilku dni rewolucja objęła Rzeszę. Cesarz Wilhelm II tracił władzę. 8 listopada, piękny poranek. Piłsudski i Sosnkowski spacerują po ogrodzie twierdzy. Nic nie wiedzą o rewolucji za murami. Nagle staje przed nimi niemiecki dyplomata, hrabia Harry Kessler. „Panowie są wolni” – oznajmia. Kilka godzin wcześniej otrzymał z Berlina rozkaz zwolnienia więźniów. Tydzień wcześniej proponował Piłsudskiemu wolność w zamian za deklarację lojalności. Komendant odmówił. Teraz Niemcy nie mieli argumentów. „Piłsudski i Sosnkowski o niczym za swoimi kratami nie wiedzieli (...) mieli twarze nieco zdziwione. Wiadomość o swym uwolnieniu przyjęli z grzecznością pełną godności à la polonaise” – relacjonował Kessler. Potem dodał dramatycznie: „Zakomunikowałem im, że ponieważ w mieście wybuchły rozruchy, musimy się spieszyć. Mogę im dać zaledwie dziesięć minut na spakowanie. Każdej chwili twierdza mogła być zaatakowana”. Na uwolnionych czekał samochód. Kurs: Berlin. Stolica cesarstwa płonęła. Po nocy w hotelu, około 13:00 zjedli śniadanie w centrum miasta. Rozmawiali o przyszłej granicy Polski i Niemiec. Wieczorem 9 listopada w chaotycznym Berlinie przydzielono im specjalny pociąg do Warszawy.
Polecany artykuł:
Poranek, który zmienił wszystko
10 listopada 1918 roku, godzina 7:30 rano. Pociąg wtacza się na Dworzec Warszawsko-Wiedeński. Na peronie – zaledwie kilkanaście osób. O przyjeździe Komendanta wiedziała garstka polityków i żołnierzy Polskiej Organizacji Wojskowej. Czekał książę Zdzisław Lubomirski z Rady Regencyjnej, naczelny komendant POW Adam Koc, Stanisław Krzaczyński, Zygmunt Straszewicz i około 15 kobiet z POW. „O przyjeździe Komendanta do Warszawy otrzymałem wiadomość telegraficzną z Berlina 9 listopada wieczorem. Udałem się na dworzec główny samochodem nazajutrz około 7-ej rano z moim adiutantem” – wspominał Lubomirski. Był też pisarz Wacław Czarski, którego relacja ukazała się tego samego dnia w popołudniowych dodatkach nadzwyczajnych do warszawskich gazet. Nikt nie spodziewał się tłumów. To miało być dyskretne przybycie. Ale wieść rozeszła się lotem błyskawicy. Piłsudski, Lubomirski i Koc udali się do mieszkania regenta przy Frascati. Tam omawiano sytuację na ziemiach polskich wyzwalających się spod okupacji. W ciągu kilku godzin informacja o przybyciu Komendanta rozniosła się po całym mieście. Warszawa oszalała.
Dzień później – Polska
Niemiecki Generalny Gubernator von Beseler 11 listopada potajemnie opuścił Warszawę. POW razem z żołnierzami Polskiej Siły Zbrojnej przystąpili do rozbrajania Niemców. Tego samego dnia Rada Regencyjna przekazała władzę wojskową i naczelne dowództwo wojsk polskich brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu. W Warszawie było 30 tysięcy żołnierzy niemieckich, w całym Królestwie – 80 tysięcy. Gdyby postawili opór, walka byłaby krwawa. Na szczęście większość myślała tylko o powrocie do domów. Jeszcze 10 listopada Piłsudski spotkał się z niemiecką Centralną Radą Żołnierską. Do 19 listopada ewakuowano jednostki niemieckie z Królestwa. 11 listopada w lesie pod Compiegne delegacja niemiecka podpisała zawieszenie broni kończące I wojnę światową. Jędrzej Moraczewski, przyszły premier, tak opisywał atmosferę tamtych dni: „Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Wolność! Niepodległość! Własne państwo! Na zawsze! (...) Kto tych krótkich dni nie przeżył, kto nie szalał z radości wraz z całym narodem, ten nie dozna w swym życiu najwyższej radości”.
Punkt zwrotny
Od więźnia do Naczelnika Państwa w trzy dni – taka była droga Józefa Piłsudskiego. 10 listopada wrócił do Warszawy. 11 listopada otrzymał władzę wojskową. 14 listopada Rada Regencyjna rozwiązała się, przekazując mu pełnię władzy. 22 listopada Piłsudski został Tymczasowym Naczelnikiem Państwa. „Jest to największa, najdonioślejsza przemiana, jaka w życiu narodu może nastąpić” – mówił 29 listopada w Belwederze do współpracowników. „A czas przed nami jest krótki i tylko wspólnym wysiłkiem możemy zadecydować, na jakiej przestrzeni, w jakich granicach naszą wolność obwarujemy”. 107 lat temu pociąg z Berlina przywiózł do Warszawy nie tylko uwolnionego więźnia. Przywiózł nadzieję. Przywiózł przywódcę. Przywiózł niepodległość. 10 listopada 1918 roku o godzinie 7:30 na peronie Dworca Wiedeńskiego zaczęła się nowa Polska.
