Tegoroczne wakacje będą inne niż te dotychczas. Wyjazdy zagraniczne nadal obostrzone są wieloma wytycznymi, a sytuacja epidemiczna w wielu popularnych miejscach wypoczynków jest bardzo dynamiczna. Zdecydowana większość Polaków deklaruje, że najbliższy urlop zamierza spędzić w kraju. Prawdziwymi szczęściarzami wydają się posiadacze działek i domków letniskowych bowiem w innym przypadku musimy przygotować się na wielkie wydatki.
Czytaj także: Jak wielkie sieci handlowe radzą sobie z pandemią? Czy są gotowe rozwiązania na kryzys?
W mediach już od dłuższego czasu pojawiają się informacje o drożyźnie nad polskim morzem i w górach, wiele hoteli i pensjonatów, chcąc odbić sobie dwa miesiące zamknięcia i zmniejszoną liczbę turystów, już teraz podnosi ceny. Podobnie sytuacja wygląda w restauracjach i na popularnych regionalnych atrakcjach turystycznych.
Sprawdź również: Emeryci dostaną dodatkowe 350 zł do emerytury! Ogromna waloryzacja emerytur
Przeciętna rodzina, dwoje dorosłych i dwoje dzieci, za godzinny rejs tramwajem wodnym z Gdyni do Helu będzie musiała zapłacić 180 złotych za połączenie w jedną stronę. Chcąc wrócić w ten sam sposób cena takowej wycieczki wyniesie już 360 złotych. Dodatkowo jeżeli w planach jest przejażdżka rowerowa po Helu należy doliczyć 15 złotych za każdy jednoślad do biletu. Dokładając do tego ceny biletów, na przykład w fokarium na Helu, oraz koszty posiłków, czy lodów i gofrów to jednodniowa wycieczka czteroosobowej rodziny będzie kosztować krocie.