Przypomnę, że część budzących największe kontrowersje zapisów została poprawiona już na etapie prac sejmowych. W pierwotnej wersji minister spraw wewnętrznych i administracji zyskiwał olbrzymią, nieograniczoną władzę nad losem firm. To wedle jego uznania i nieostrych kryteriów na „czarną listę” mogła trafić firma, które wedle interpretacji urzędników wspiera wojnę lub co do której istnieje zaledwie prawdopodobieństwo, że może takiego wsparcia udzielać. Pojawia się w związku z tym wiele zasadnych wątpliwości. Czy podmiot, w którym udziały ma, dajmy na to, rosyjski oligarcha, ale który nad tym podmiotem nie ma kontroli, spełnia kryteria wpisu na „czarną listę”? Przypomnę, że Wiaczesław Kantor posiada niemal 20 proc. udziałów państwowych Azotów – a on sam trafił na unijną listę osób objętych sankcjami. Jego aktywa zostały, jak poinformowała spółka, zamrożone i z tego powodu Azoty nie kwalifikują się do objęcia ich jakimikolwiek sankcjami. Jednak to nie zdanie władz spółki, a opinia ministra SWiA będzie wiążąca. A co z europejskimi firmami, które nie zdecydowały się na opuszczenie rosyjskiego rynku, płacą tam podatki, a są obecne również w Polsce?
Jak widać, pytań jest bardzo wiele. Tym bardziej zasadne jest, by regulacja gwarantowała możliwość ustosunkowania się inkryminowanym podmiotom do zarzutów i dawała gwarancję drogi odwoławczej. Jeśli policja chce nas ukarać mandatem, możemy go nie przyjąć i dowodzić swoich racji przed niezawisłym sądem. Dlaczego w przypadku, gdy ważą się losy firm, tysięcy ich pracowników, dużego majątku – rezygnować z tej ścieżki? Oczywiście, procedura musi być sprawna i szybka, a postępowania nie mogą ciągnąć się miesiącami. Ale to właśnie szybkość jest powodem, dla którego przedsiębiorca musi mieć gwarancję, że ewentualny błąd urzędnik będzie równie szybko skorygowany.
Senatorowie wnieśli, by decyzję o wpisie do rejestru podejmował nie szef MSWiA, lecz premier. Waga sprawy uzasadnia, by decydował organ tak wysoko sytuowany w porządku konstytucyjnym państwa. Bardzo dobrym ruchem jest przyjęcie poprawki gwarantującej wniesienie skargi odwoławczej do NSA, który musi ją rozpoznać w ciągu trzech dni.
Parlament działa pod presją czasu – ale nie jest to żadnym wytłumaczeniem dla przyjęcia wątpliwych rozwiązań. Mam nadzieję, że senackie, rozsądne poprawki przejdą jednogłośnie. Nie ma bowiem żadnych przesłanek, które przemawiają za ich odrzuceniem.