Z pracownikami sieci przed sklepem Praktiker w Ząbkach rozmawiali dziennikarze Wirtualnej Polski.
– Składając wypowiedzenie pokazaliśmy pracodawcy czerwoną kartkę za to, że dokonał brutalnego faulu na naszych finansach nie wypłacając wynagrodzenia za kwiecień – powiedział portalowi wp.pl ok. 40-letni mężczyzna. – Dla wielu z nas to nie była po prostu przykra wiadomość. To było załamujące. Część z nas nie ma z czego żyć, nie ma pieniędzy, by przeżyć kolejny miesiąc.
Czytaj też: Praktiker na Śląsku przestał płacić pracownikom. Upada?
– Właściwie zostaliśmy na lodzie – dodała kolejna osoba. – Nie dostaliśmy pensji za kwiecień, w maju też nie mamy szans nic zarobić. Ci, którzy teraz znajdą pracę, otrzymają jakieś pieniądze najwcześniej pod koniec czerwca. To daje w najlepszym przypadku trzy miesiące bez dochodów.
Większość pracowników zgromadzonych pod Praktikerem w Ząbkach podkreślało, że nie ma żadnych oszczędności, więc aby przeżyć muszą zapożyczać się u rodziny i znajomych lub brać chwilówki.
Sprawdź także: Byli pracownicy Praktikera walczą o odprawy i odszkodowania
Przypomnijmy, że problemy Praktikera zaczęły się cztery lata temu, kiedy to upadł niemiecki koncern handlowy Metro. Praktiker należał właśnie do niego. Po tym wydarzeniu firma znalazła się w rękach polskiego biznesmena. Niestety, wraz ze zmianą właściciela jej problemy wcale się nie skończyły.
Jesienią 2016 roku sąd zadecydował o rozpoczęcie postępowania sanacyjnego. Co ono oznacza w praktyce?
Zobacz również: Alma ostatecznie bankrutuje? Spółka złożyła wniosek o upadłość
Firma normalnie działa i jest zabezpieczona przed roszczeniami dłużników, ale musi płacić aktualne faktury. Teoretycznie taka sytuacja pozwala wielu podmiotom gospodarczym wykopać się z długów i z powrotem stanąć na nogi. Jednak sąd umorzył postępowanie sanacyjne i wygląda na to, że firma szykuje się do ogłoszenia upadłości.
Źródło: wp.pl, Superbiz.pl