Puszczykowo

i

Autor: Pan Dawid/Facebook - Linia kolejowa E59: Poznań Główny - Leszno

Tragedia w Puszczykowie - Kierowca karetki, Piotr Skibiński opowiada o wypadku. Zawiniły przepisy?

2019-04-05 9:43

Wypadek karetki pogotowia, zmiażdżonej przez pociąg, wstrząsnął całą Polską – jechali ratować życie, a sami je stracili. Dwóch z trzech członków załogi karetki zginęło na miejscu. Przeżył tylko kierowca. Po tym, gdy wyciekł materiał z monitoringu, ukazujący w szczegółach całe zdarzenie, pojawiły się głosy, że wszystkiemu winne są… przepisy. O ocenę takich zarzutów i samo zajście zapytaliśmy wieloletniego kierowcę karetki pogotowia, a także najbliższych współpracowników ofiar wypadku.

Do tragicznego wypadku karetki pogotowia doszło w Puszczykowie, w Wielkopolsce. Na nagraniu z monitoringu widać, jak karetka pogotowia wjeżdża za zamykający się szlaban na przejeździe kolejowym, ale klinuje się, gdyż rogatka przed nią także zostaje zamknięta. Karetka manewruje, jednak ostatecznie, ustawiona przodem do pociągu, zostaje przez niego zmieciona. Wszystko trwa kilkadziesiąt sekund. Gdy film z nagrania stał się dostępny, na stronie zrzeszającej pracowników i sympatyków Ratowników Medycznych pojawiły się głosy, że wszystkiemu winne są… przepisy. Załoga karetki wolała, zdaniem komentujących, ryzykować życie niż stratę pieniędzy. Wszystko przez to, że niektórzy z Ratowników w Polsce za uszkodzenia pojazdu, nawet w czasie akcji, płacą z własnej kieszeni. Dlatego mogli bać się staranować szlabany.

- Zależy to od umowy podpisanej między ratownikiem a dysponentem Zespołu Ratownictwa Medycznego – wyjaśnia nam Piotr Skibiński, wieloletni kierowca karetki pogotowia i Ratownik Medyczny. - Są umowy, gdzie faktycznie istnieje zapis o odpowiedzialności i partycypacji w kosztach naprawy (w tym przypadku tak nie było, w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu wszystkie karetki są ubezpieczone - przyp. red.) – przyznaje, ale zaznacza, że istnieją zapisy, gdzie cała odpowiedzialność przekierowana jest na dysponenta. - Są ponadto ubezpieczenia na pojazdy typu OC i AC. Spore grono ratowników ma także wykupione ubezpieczenie prywatnie od odpowiedzialności cywilnej za szkody na osobie i powierzonym sprzęcie – dodaje Skibiński.

Wiele osób zdziwił też fakt, że nie było próby ucieczki z samochodu. Kierowca karetki zaznacza, że samochody ratownictwa medycznego nie mają specjalnych systemów blokady drzwi od środka – to standardowe instalacje. Dziwi go jednak sam wjazd za opuszczający się szlaban. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca nawet, jeśli jedzie się do pacjenta.

- Nigdy nie wjechałem na przejazd kolejowy, gdy zaświeciło się światło ostrzegające o nadjeżdżającym pociągu – mówi Skibiński. - Mamy protokół powiadomienia dyspozytorni medycznej o zamkniętym przejeździe kolejowym, którą to uwagę odnotowuje się w systemie. Jest to uzasadnione opóźnienie czasu dojazdu. Najważniejszy i wszędzie powtarzany jest nacisk na własne bezpieczeństwo - twierdzi kierowca karetki. - Nie rozumiem manewru ustawienia karetki czołem do nadjeżdżającego pociągu, na torze, którym przejeżdża. W mojej ocenie było wystarczająco dużo czasu, by przyjechać, taranując szlaban, wycofać przed przejazd, czy ostatecznie uciec z samochodu. Większość zapór kolejowych skonstruowana jest tak, że po uderzeniu w nią, rogatka składa się wzdłuż drogi – dodaje, ale podkreśla, że nie jest w stanie stanąć po stronie kierowcy, który brał udział w tragedii.

Przy takiej ocenie i, gdyby zebrać opinie innych pracowników i sympatyków Ratownictwa Medycznego, można odnieść wrażenie, że zawinił kierowca. Jednak pracujący z nim w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu nie mają wątpliwości, że nie ma mowy o błędzie kierowcy.

Dowiedz się: Co grozi za wjazd po opuszczeniu rogatek? Jak zachować się na przejeździe kolejowym?

- Znam Sebastiana (kierowca karetki, która uczestniczyła w wypadku w Puszczykowie - przyp. red.) wiele lat i znam opinie o Nim – twierdzi Pani Małgorzata, pracująca w WSPR w Poznaniu. - To jeden z lepszych kierowców w pogotowiu. Jest bardzo opanowany i rzetelny – ocenia. Dodaje jednak, że o szczegółach nie chce rozmawiać. Znała wszystkich trzech członków załogi i jest jej ciężko w obliczu tragedii.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze