- Nawrocki proponuje gwarantowaną podwyżkę 150 zł dla emerytur od kwoty minimalnej do ok. 3 tys. zł brutto
- ZUS ostrzega, że przygotowanie systemów informatycznych zajmie minimum 9-12 miesięcy od ogłoszenia ustawy
- W budżecie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na 2026 rok nie uwzględniono środków na nową waloryzację
- Koszt reformy w pierwszym roku to prawie 3 mld zł, a związki zawodowe pytają o źródło finansowania
Spis treści
Nawrocki chce rewolucji w waloryzacji emerytur
Prezydencki projekt waloryzacji emerytur zakłada fundamentalną zmianę zasad podwyżek świadczeń. Obecnie wszystkie emerytury rosną o ten sam procent, co w praktyce oznacza, że wyższe świadczenia zyskują więcej w złotówkach. Najniższe emerytury przy waloryzacji o 4,88 proc. wzrosłyby zaledwie o kilkadziesiąt złotych.
Zaproponowany przez prezydenta Karola Nawrockiego nowy mechanizm kwotowo-procentowy ma to zmienić. Świadczenia od kwoty minimalnej (1878,91 zł brutto) do około 3 tys. zł otrzymałyby gwarantowaną podwyżkę 150 zł brutto w 2026 roku. Ta kwota miałaby rosnąć w kolejnych latach.
Kto zyska na nowej waloryzacji emerytur
Reforma dotyczyłaby kilku milionów seniorów. Emeryt z najniższą emeryturą przy obecnej waloryzacji procentowej zyskałby około 91 zł. Z prezydenckiej propozycji otrzymałby 150 zł, czyli o 59 zł więcej na rękę.
Największe korzyści odniosłyby osoby ze świadczeniami od 1900 do 2400 zł brutto. Ich emerytury wzrosłyby o 136,50 zł netto zamiast obecnych kilkudziesięciu złotych. Dla świadczeń powyżej 3 tys. zł obowiązywałyby dotychczasowe zasady procentowe.
ZUS alarmuje: nie ma czasu na wdrożenie zmian
Zakład Ubezpieczeń Społecznych wydał krytyczną opinię o projekcie. Eksperci zakładu oceniają, że przepisy są nadmiarowe, wskazując na istniejące już dodatki dla emerytów: trzynastki, czternastki czy świadczenie Mama 4 plus.
Kluczowy problem to czas. ZUS potrzebuje minimum 9-12 miesięcy od ogłoszenia ustawy na przygotowanie systemów informatycznych. Aby nowe zasady obowiązywały od stycznia 2026, ustawa musiałaby być przyjęta już teraz. Projekt jest dopiero na etapie konsultacji.
Budżet FUS bez środków na podwyżki
Zakład zwraca uwagę na brak pokrycia finansowego. Plan budżetowy Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na 2026 rok nie uwzględnia skutków finansowych nowej waloryzacji. To oznacza, że nawet przy błyskawicznym uchwaleniu ustawy zabrakłoby pieniędzy na jej realizację.
Koszt reformy w pierwszym roku to 2,95 mld zł. W kolejnych latach wydatki będą rosły: 3,4 mld zł w 2027 roku i 4,5 mld zł w 2028 roku. Prezydent planuje pokryć je z wyższych wpływów budżetowych związanych z inflacją.
Związki zawodowe wątpią w finansowanie reformy
Forum Związków Zawodowych pozytywnie ocenia socjalny charakter projektu, ale ma poważne zastrzeżenia. Dorota Gardias, szefowa FZZ, wskazuje, że propozycja to tylko kolejna łata na system wymagający fundamentalnej przebudowy.
Główny problem to źródło finansowania. Związkowcy kwestionują pomysł pokrycia kosztów z wyższych wpływów związanych z inflacją. Inflacja obecnie jest znacznie niższa niż kilka lat temu, więc ten mechanizm wydaje się niepewny.
Kiedy nowa waloryzacja mogłaby wejść w życie
Nawet przy najszybszym tempie prac parlamentarnych nowe zasady nie wejdą w życie w 2026 roku. Projekt musi przejść konsultacje, potem procedurę w Sejmie i Senacie. Następnie ZUS potrzebuje roku na przygotowanie systemów.
Realistyczny termin to 2027 rok. Wtedy kwota gwarantowanej podwyżki według założeń prezydenta wyniosłaby już 156 zł. Pytanie, czy projekt w ogóle uzyska poparcie w Sejmie i czy rząd znajdzie środki na jego realizację.