Pani Ania jest kobietą bardzo przedsiębiorczą. Mimo młodego wieku prowadzi jednocześnie dwa punkty handlowe z odzieżą dla dzieci - jeden hurtowy w Jaworznie, drugi ze sprzedażą detaliczną w Katowicach. Towar kupuje zarówno w kraju, jak i w Turcji, dokąd sama jeździ go zamawiać. Polskich producentów odwiedza tylko dwa razy w roku - kiedy pojawiają się nowe kolekcje. Nie ma własnego samochodu do transportu, bo nie jest jej potrzebny. Towar zamawia telefonicznie i jest jej przywożony. Z Turcji przyjeżdża tirami. Na szczęście w SKOK-u Jaworzno, gdzie prowadzi konto, przelewy przez Internet ma za darmo. To wiele ułatwia, bo w miesiącu dokonuje ich dużo.
Pomysł na biznes
Dlaczego pani Ania zdecydowała się właśnie na tak specyficzną branżę?
- Wyszłam z założenia, że dzieci będą się rodzić zawsze i dlatego ciuszki czy akcesoria dziecięce będą potrzebne. Ta branża wydawała mi się najlepszym pomysłem. Jak dotąd moje przypuszczenia się potwierdzają i nie narzekam - wyjaśnia właścicielka sklepu.
Oczywiście początki były trudne. Kiedy zaczynali z mężem, było cięż-ko. Nawet do tej pory nie jest tak, jak by chcieli, ale powoli wszystko zaczyna się rozkręcać.
- Tak naprawdę w każdej działalności początki są trudne. Zawsze będzie czegoś brakowało, np. towaru. Z czasem jednak wszystko się ułoży. Trzeba tylko w to uwierzyć. Być dobrej myśli i nie załamywać się po pierwszej porażce - mówi Anna Młynarczyk. - Jeśli ktoś się załamie, to nic z tego nie będzie. Trzeba próbować i starać się realizować swoje marzenia. Nie istnieje coś takiego jak złoty interes - nie ma się co oszukiwać. Liczy się tylko ciężka praca - wyjaśnia.
Praca na dwa fronty
Taka praca wiąże się z wieloma obowiązkami i wyrzeczeniami. Przede wszystkim jest bardzo czasochłonna. - W zasadzie nie mam czasu dla rodziny. Od 5 rano jestem na nogach, a wracam do domu o 19. Kiedy wyjeżdżam po towar, nie ma mnie 3 dni. Mój mąż musi uzbroić się w cierpliwość, jeśli chce ze mną spędzić trochę czasu. Pogodzenie takiej pracy z życiem osobistym jest ciężkie, ale nikt nie powiedział, że na początku będzie łatwo - opowiada właścicielka sklepu.
Co prawda w punkcie detalicznym pani Ania zatrudnia osobę sprzedającą, ale i tak musi sama wszystkiego dopilnować.
- Ja obsługuję hurtownię. Tu są więksi kontrahenci. Do sklepu przychodzi mama, która potrzebuje jedną, dwie pary śpiochów. Z obsługą tego typu każdy sobie poradzi. W sprzedaży hurtowej trzeba mieć podejście do ludzi. Kiedy klient przyjedzie po śpiochy, trzeba przekonać go, żeby wziął i śpiochy, i body i jeszcze kilka innych rzeczy. To jest trudne, bo dziś ludzie nie chcą inwestować gotówki w zapasowy asortyment. Zakupy robią bardzo ostrożnie. Na szczęście zwykle są zadowoleni i wracają po następny towar - wyjaśnia pani Ania.
Hurt czy detal
Anna Młynarczyk ma doświadczenie w obydwu typach sprzedaży i ma rozeznanie, która z tych opcji jest bardziej opłacalna. - To zależy od tego, jak się na to patrzy - mówi tajemniczo. I dodaje: - Większy zysk jest na sprzedaży hurtowej, jeżeli jest duży obrót. Marża na hurtowe artykuły jest zdecydowanie mniejsza niż na sprzedaży detalicznej - tłumaczy.
W obydwu punktach jest także nieco inny asortyment, co też nie pozostaje bez znaczenia. W punkcie hurtowym pani Anna oferuje bieliznę dziecięcą i ubrania do 152 cm - jeansy, tuniki, koszulki z krótkim rękawem itd. W sklepie natomiast mamy znajdą dla swoich pociech tak-że akcesoria, takie jak butelki czy np. kokardki do włosów.
W branży odzieżowej istnieje ogromna konkurencja. Największa w postaci ubrań chińskich. - Chińczycy mają o wiele niższe ceny. Ich artykuły są jednak zdecydowanie gorsze jakościowo. Na szczęście ludzie poznali się już na tym, że ważniejsza jest jakość. Skłonni są kupować lepsze ubrania, bardzo często wracają po nie właśnie do mnie - cieszy się bizneswoman. Anna Młynarczyk w kraju współpracuje z jednym producentem bielizny dziecięcej, z którego jest bardzo zadowolona. Podobnie zresztą jak ze współpracy z Turkami, mimo bariery językowej. - Przykładam ogromną wagę do tego, czym handluję i do jakości. Wszystkie towary dokładnie pokazuję klientom, pozwalam dotknąć, żeby przekonali się, że są uszyte z dobrego, naturalnego materiału. Na każdym produkcie mamy wydrukowane etykiety ze składem - ile procent bawełny itd. - wyjaśnia pani Anna.
Najważniejsza lokalizacja
Trzeba pamiętać, że większość biznesów jest sezonowych. Wbrew pozorom dotyczy to także branży odzieżowej. - Dopiero od marca zaczyna się ruch. Styczeń i luty to czas przestoju - wyjaśnia pani Anna. W handlu ważna jest także lokalizacja. - Moja hurtowania położona jest przy zjeździe z A4. Klienci z Krakowa, Bielska, Katowic mają tu łatwy dojazd. To bardzo dobry punkt, jeśli chodzi o południową Polskę. Po drugiej stronie ulicy buduje się nowa hala, więc to także pewnie przyciągnie nowych klientów - mówi właścicielka.
Dobrą lokalizacją może poszczycić się także sklep w Katowicach- -Załężu. Usytuowany jest przy głównej ulicy, jest przy nim parking. Kiedyś był tu targ, więc ludzie znają to miejsce. W pobliżu sklepu też buduje się druga hala i pani Ania ma nadzieję, że interes będzie szedł jeszcze lepiej.
Dzięki SKOK-owi Jaworzno biznes pani Anny mógł się rozwinąć
Od początku działalności pani Ania prowadzi swoje konto firmowe w SKOK-u Jaworzno. Podobnie zresztą jak jej rodzice, którzy też w Kasie brali kredyt. Zanim jednak właścicielka zdecydowała się na pożyczkę, prześledziła w Internecie propozycje banków i porównała je z ofertą SKOK-u. Stwierdziła, że najlepsze warunki i oprocentowanie ma SKOK.
- Oni pomagają ludziom inaczej niż banki, które liczą tylko na zysk. Poza tym to krajowa instytucja i to też mnie do nich przekonało - mówi właścicielka sklepu.
Anna Młynarczyk zdecydowała się na pożyczkę około pół roku temu. Przeznaczyła ją głównie na towar do punktu detalicznego.
- Chciałam ruszyć z wielką pompą, żeby w sklepie niczego nie brakowało - mówi właścicielka sklepu. Środków wystarczyło jednak także na zaopatrzenie hurtowni. - Dzięki temu mogłam trochę zmienić asortyment. Przez cały rok, przed pożyczką, miałam tylko malutkie rzeczy. To dlatego, że polscy producenci szyjący dla starszych dzieci mają strasznie wysokie ceny. Teraz większe rozmiary biorę z Turcji - mówi pani Ania.
Jest bardzo zadowolona z tego, jak została potraktowana w SKOK-u Jaworzno. - Wszystko zostało mi wytłumaczone na "chłopski rozum", bez żadnych kruczków. Wiedziałam, co podpisuję. Nie było także problemu z dowozem dokumentów, kiedy czegoś zapomniałam - wyjaśnia.