Konrad Karpiuk, Superbiznes: Obejmuje pan stanowisku po prezesie Krzysztofie Pietraszkiewiczu, który był prezesem przez 20 lat.
Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich: To niewątpliwie wyzwanie po tak wielkim liderze, aczkolwiek miałem taką sposobność, że w momencie kiedy pan Pietraszkiewicz został prezesem, czyli w 2003 roku akurat zacząłem swoją przygodę ze Związkiem Banków Polskich, więc dorastałem w tych czasach, gdy pan prezes Pietraszkiewicz tę funkcję pełnił. Miałem okazję na bieżąco się wdrażać, obserwować, być przez wiele lat szefem departamentu prawnego, później w ostatnich trzech latach wiceprezesem. Można powiedzieć, że to zmiana ewolucyjna w Związku Banków Polskich, która zapowiada zmianę wszystkich kierunków, które wytyczyliśmy jeśli chodzi o aktualne wyzwania, które pozostają niezmienne. Na pewno jest kilka kwestii, które będziemy chcieli wzmocnić, zmienić.
Przejmuje Pan Związek Banków Polskich w trudnym momencie dla sektora bankowego. Na świecie szaleje kryzys, są problemy banków w Szwajcarii i USA, czy nie grożą nam upadłości banków?
Po pierwsze jesteśmy w zupełnie innym czasie niż poprzedni kryzys bankowy w latach 2008-2009. W tym czasie w ramach Unii Europejskiej doszło do wprowadzenia szeregu zmiany, w tym m.in. dyrektywy resolution, znacznie wzmacniającej sektor bankowy odpornościowo jeśli chodzi o przygotowanie się na takie sytuacje. Myślę i mówię z dużym przekonaniem, że nie mamy dużego zagrożenia dla funkcjonowania sektora bankowego. Zresztą nawet w latach 2008-2009 banki z tego regionu Europy Środkowo-Wschodniej całkiem dobrze przeszły ten kryzys i polskie banki nie wzięły ani złotówki od Skarbu Państwa, w przeciwieństwie do banków z Europy Zachodniej, wiodących grup bankowych, które musiały być nawet częściowo znacjonalizowane. Wówczas ta słynna maksyma "too big to fail" biorąc doświadczenie z Lehmann Brothers zaowocowała wprowadzeniem szeregu regulacji ostrożnościowych przez te ostatnie lata, więc jesteśmy w zupełnie innej perspektywie czasowej. Nie ma takiego bezpośredniego efektu wpływu tego co się dzieje w Stanach Zjednoczonych, czy nawet w Szwajcarii, która oczywiście jest w Europejskim Obszarze Gospodarczym, ale nie w strukturach unijnych. W związku z tym bacznie obserwujemy sytuację, ale z punktu widzenia klientów sektora bankowego nie ma podstaw do obaw.
Mówiąc o klientach, w ostatnim czasie głośnym tematem są kredyty hipoteczne i spodziewane w nich zmiany. Jak sektor bankowy szykuje się na zmianę stawki z WIBOR na WIRON?
Sektor bankowy niezwykle intensywnie przygotowuje się do tej roli, zresztą mam przyjemność pełnić rolę przewodniczącego komitetu sterującego narodowej grupy roboczej ds. reformy wskaźników referencyjnych. Czyli można powiedzieć - bezpośrednio uczestniczę w tych pracach związanych z reformą. To jest niezwykle wielkie wyzwanie, szczerze mówiąc to w mojej ocenie jedno z największych wyzwań w ciągu ostatnich kilkunastu lat dla sektora bankowego ze względu na skalę i zakres reformy. Jest ona szersza niż porównywalne tranzycje, na których się zresztą wzorujemy, np. w Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii, bo obejmuje cały rynek, począwszy od kredytów hipotecznych, kończąc na obligacjach Skarbu Państwa. Wyzwanie niezwykle trudne, ale konieczne jeśli chodzi o podążanie za trendami światowymi. W tej chwili odchodzi się od takich wskaźników referencyjnych typu WIBOR, na rzecz wskaźników overnight'owych, jednodniowych, opartych na transakcjach depozytowych, czyli o znacznie szerszej skali, obejmujących cały rynek. Dlatego podążamy za tymi standardami. Tu nie chodzi o to, żeby ta tranzycja doprowadziła do sytuacji, w której kredyty będą tańsze, one oczywiście na pewno będą, biorąc pod uwagę obecne notowania wskaźnika, obecnie jest on niższy niż wskaźnik WIBOR. Celem tej tranzycji, która będzie miała wpływ na funkcjonowanie rynku kredytów hipotecznych, liczymy na to, że po tym jak stopy procentowe się unormują na pewnym akceptowalnym poziomie, ten rynek się zaktywizuje. Sama reforma wskaźników referencyjnych to wyzwanie samo w sobie, które musimy przejść jako sektor bankowy, a także jako cały sektor finansowy, który stosuje ten wskaźnik. Myślę, że to jedno z największych wyzwań jako nowego prezesa.
Obecnie stopy procentowe są na wysokim poziomie i jak wiadomo to powoduje, że są wyższe kredyty, ale także lepiej oprocentowane depozyty, co ma pomóc "odessać" ten pieniądz z gospodarki. Czy faktycznie tak się dzieje? Było ochłodzenie w kredytach, ale czy zauważono też większe zainteresowanie depozytami?
Z pewnością, wysokie stopy procentowe to z jednej strony wyższe koszty kredytów ze względu na wyższy poziom wskaźnika referencyjnego, ale z drugiej strony większe oprocentowanie na lokatach, nie mówię tutaj o bezpośrednich rachunkach bankowych. Zaobserwowaliśmy, że banki konkurowały ze sobą jeśli chodzi o oprocentowanie lokat. Zresztą polski rynek jest jednym z najbardziej konkurencyjnych w Europie jeśli chodzi o ceny, marże i stawki. Oczywiście to nie jest tak, że banki ściągnęły cały ten pieniądz z rynku, w międzyczasie klienci patrzyli na różne alternatywne metody oszczędzania. Przed niektórymi z nich mocno ostrzegamy, bo są wprost związane z oszustwami, z różnego rodzaju naciągactwem, obietnicami nadzwyczajnych zysków, obietnice nadzwyczajnych zwrotów, bardzo często mamy do czynienia z oszukańczymi praktykami. Zwracaliśmy na to uwagę, zwracał uwagę na to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zwłaszcza to było widoczne w okresie, gdy mieliśmy do czynienia z pandemią i była duża nadpłynność w sektorze bankowym i klienci często szukali alternatywnych metod finansowania. W tej chwili w dużej mierze to zbieranie środków z rynków przy aktualnie wysokich stopach procentowych miało miejsce. Ale na wskutek pandemii i dużych programów pomocowych, mamy do czynienia z sytuacją dużej nadpłynności w sektorze finansowym, a to jednak zawsze musi być przy prawidłowo funkcjonującym sektorze bankowym pewnego rodzaju równowaga między kredytami a depozytami. My mając w sektorze bankowym dużą nadpłynność, z przyczyn zrozumiałych nie możemy tych środków ściągać za wszelką cenę, musimy też zachować pewne poziomy, które pozwalają normalnie, w sposób niezakłócony funkcjonować.
Mówił pan o alternatywnych metodach i oszustwach, jakie to były metody?
Bardzo mocno przed tym przestrzegamy w ramach naszych różnych kampanii edukacyjnych, w ramach bankowego centrum cyberbezpieczeństwa mamy specjalną ścieżkę edukacyjną informującą klientów o zagrożeniach związanych z cyberprzestępczością, jedną z takich mocno rozwiniętych gałęzi cyberprzestępców są działania związane z oszukańczymi systemami inwestycyjnymi, które gwarantują nadzwyczajne, niespodziewane i zupełnie nierynkowe i nierealistyczne zyski. Elementy socjotechniki, które są używane przez cyberprzestępców, dodatkowo wzmacniają takie przekonanie, że jest nadzwyczajna szansa, bardzo często klienci dają się na to nabierać, mimo licznych kampanii i przykładów osób, które straciły cały majątek swojego życia, których historie były publikowane w prasie. To jest także jedno z większych wyzwań w moim obszarze. Cyberedukacja i wzmacnianie cyberbezpieczeństwa po stronie banków, które w ramach Związku Banków Polskich staramy się bardzo dobrze koordynować Bankowe Centrum Bezpieczeństwa, oddzielny kanał dotyczący cyberedukacji, liczymy także na szersze zainteresowanie interesariuszy mediów, podajemy szereg przykładów, konkretne schematy, korzystajcie państwo z tej wiedzy, ostrzegając klientów przed zagrożeniami.
Wracając do kredytów hipotecznych, wchodzą kredyty na 2 proc. oraz wakacje kredytowe wcześniej. Jak sektor bankowy przygotowuje się do tego i jak poradził sobie z wakacjami kredytowymi?
Podkreślaliśmy od samego początku, że wakacje kredytowe w formule, jaką zaproponował ustawodawca, to nie jest odpowiednie rozwiązanie. Podkreślaliśmy, powołując się na opinię Europejskiego Nadzoru Bankowego, ale także tutaj w Polsce mieliśmy przecież opinię Narodowego Banku Polskiego, Komisji Nadzoru Finansowego, czy Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Wszystkie te opinie wskazywały, że powszechne rozwiązanie, czyli wakacje "dla wszystkich" są złym rozwiązaniem. I niestety - nie mówię tego z dozą satysfakcji w głosie - wszystkie nasze przewidywania się dokładnie sprawdziły. Przeciętny korzystający z tego rozwiązania w postaci wakacji kredytowych, to osoba, która nie potrzebowała tego rodzaju pomocy, która legitymowała się nadzwyczajnym poziomem scoringu, ponad 80 proc. Zawsze zwracaliśmy i będziemy na to zwracać uwagę, ostatnio międzynarodowy fundusz walutowy wyraźnie to podkreślił, że trzeba się skupiać na innych instrumentach pomocowych, takich jak np. fundusz wsparcia kredytobiorców, który jest i powinien być głównym źródłem pomocy. Związek Banków Polskich zawsze wspierał kierunkowo każdy projekt ze strony rządu, różnego rodzaju preferencji, dopłat, które mają na celu większą aktywizację na rynku kredytów hipotecznych, co jest teraz szczególnie potrzebne, gdy mamy rekordowo osłabiony ten rynek ze względu na wysokie stopy procentowe. Kierunkowo wspieramy wiadomo, że sektor bankowy na wdrożenie tego rozwiązania, które zawsze jest pełnym odstępstwem od normalnych zasad postępowania, potrzebuje chwili czasu. Mam nadzieję, że w pracach legislacyjnych vacatio legis będzie zabezpieczone, no i oczywiście pytanie, czy zostało to właściwie oszacowane, bo jednak tutaj potencjalnie szersze zainteresowanie ze strony klientów, któremu będziemy kibicować, będzie się przekładać również na realne zwiększenie poziomu zaangażowania ze strony skarbu państwa. Warto przy okazji zwrócić uwagę na pozytywny aspekt w tym projekcie wspierania długoterminowego Mamy aktualnie ponad 130 tys. spraw sądowych, które się toczą, co jest równoznaczne ok. 1/3 wartości czynnego portfela jeśli chodzi o kredyty walutowe. To niezwykle dużo, jest to sytuacja bezprecedensowa, której nie mamy do czynienia w innych państwach członkowskich, w których w ogóle nie mamy do czynienia ze sporami na szerszą skalę w kredytach walutowych, a tym bardziej nie mamy do czynienia w innych państwa z masowym unieważnianiem umów. To jest coś, co szczególnie mnie martwi, także perspektywa potencjalnego rozstrzygnięcia, która mogłaby być zbieżna z opinią rzecznika, choć mam nadzieję, że nie będzie ze względu na niekonsekwencje i błędy w tej opinii, które przez ekspertów zostały wskazywane. Na pewno w horyzoncie ważnym elementem są propozycje ustawowe, niespecjalnie rewolucyjne, ale w naszej ocenie mogą osiągnąć kompromis społeczny, czyli usankcjonować na drodze ustawowej kierunek, który już się dzieje, mamy ponad 40 tys. zawartych umów, mówimy u podstawowym usankcjonowaniu programu dobrowolnych ugód. Wydaje się, że to kierunek kompromisowy i chcemy tą drogą podążać do celowego rozwiązania kredytów frankowych, a nie obciążać sądy, wszystkich obywateli, skarb państwa, trwającymi nawet do 5 lat procesami sądowymi. To jest to, czego wcześniej się nie do końca w Polsce w pełni doczekaliśmy, w porównaniu do takich krajów jak Czechy, Słowacja, czy Węgry, które od lat funkcjonując w systemie oszczędnościowych kas budowlanych, jest zdecydowanie bardziej rozwinięty ten rynek długoterminowego oszczędzania na mieszkanie bardziej rozwinięty.
Jak sektor bankowy radzi sobie z obecną sytuacją z kredytami frankowymi?
Mamy aktualnie ponad 130 tys. spraw sądowych, które się toczą, co jest równoznaczne ok. 1/3 wartości czynnego portfela jeśli chodzi o kredyty walutowe. To niezwykle dużo, jest to sytuacja bezprecedensowa, której nie mamy do czynienia w innych państwach członkowskich, w których w ogóle nie mamy do czynienia ze sporami na szerszą skalę w kredytach walutowych, a tym bardziej nie mamy do czynienia w innych państwa z masowym unieważnianiem umów. To jest coś, co szczególnie mnie martwi, także perspektywa potencjalnego rozstrzygnięcia, która mogłaby być zbieżna z opinią rzecznika, choć mam nadzieję, że nie będzie ze względu na niekonsekwencje i błędy w tej opinii, które przez ekspertów zostały wskazywane. Na pewno w horyzoncie ważnym elementem są propozycje ustawowe, niespecjalnie rewolucyjne, ale w naszej ocenie mogą osiągnąć kompromis społeczny, czyli usankcjonować na drodze ustawowej kierunek, który już się dzieje, mamy ponad 40 tys. zawartych umów, mówimy u podstawowym usankcjonowaniu programu dobrowolnych ugód. Wydaje się, że to kierunek kompromisowy i chcemy tą drogą podążać do celowego rozwiązania kredytów frankowych, a nie obciążać sądy, wszystkich obywateli, skarb państwa, trwającymi nawet do 5 lat procesami sądowymi.
Rozmawiał Konrad Karpiuk