Anna Moskwa

i

Autor: PAP / Marcin Obara Anna Moskwa

Wzrost cen węgla to wina spekulantów? Minister Moskwa mówi otwarcie [WYWIAD]

2022-06-23 15:00

Czy za ceny węgla odpowiadają spekulanci? - Niestety, podejrzewamy także, że pośrednicy, którzy sprowadzili lub zakupili od innych węgiel rosyjski – a do 16 kwietnia trafiło go do Polski ok. 3 mln ton – wykorzystują sytuację na rynku i fakt, że węgiel jest absolutnie niezbędny do ogrzewania domów czy wody – windując jego ceny. To niedopuszczalne i nie powinno się wydarzyć - mówiła minister Klimatu i Środowiska Anna Moskwa w rozmowie z Hubertem Biskupskim, szefem "SuperBiznesu". Zapraszamy do przeczytania całego wywiadu z szefową resortu.

„Super Express”: - Pani minister, czemu węgiel jest tak pioruńsko drogi?

Anna Moskwa: - Mamy embargo na węgiel z Rosji. Embargo wprowadzone przez Polski rząd, ale zaraz będą też obowiązywały sankcje europejskie. Przypomnę, że elementem jeszcze poprzedniego pakietu sankcji unijnych jest zakaz importu węgla z kierunku rosyjskiego. Każde ograniczenie, każda nagła sytuacja na rynku energetycznym, wpływa na ceny. I to jest pierwszy powód wysokich cen. Drugi jest taki, że węgiel docierał do nas drogą lądową. Nie było kosztów dalekiego transportu morskiego z Kolumbii czy Indonezji i rozładowywania w porcie, przesiewania tego węgla. Na przykład węgiel kolumbijski tylko w 30 proc. może być używany przez gospodarstwa domowe.

Kongres 590 - Anna Moskwa, Minister Klimatu i Środowiska

- Związki górnicze mówią, że tak drastyczny wzrost cen węgla to w dużym stopniu wina, nie lubię tego określenia, spekulantów. To prawda?

- Mamy obiektywny element wzrostu cen i to jest ten element, o którym wspomniałam. Niestety, podejrzewamy także, że pośrednicy, którzy sprowadzili lub zakupili od innych węgiel rosyjski – a do 16 kwietnia trafiło go do Polski ok. 3 mln ton – wykorzystują sytuację na rynku i fakt, że węgiel jest absolutnie niezbędny do ogrzewania domów czy wody – windując jego ceny. To niedopuszczalne i nie powinno się wydarzyć. Ten problem dotyczy małych, lokalnych składów węgla i lokalnych dostawców, którzy do tej pory sprowadzali go z Rosji. Przed 16 kwietnia zakupili go jeszcze po korzystnych cenach, a w ostatnich tygodnia wypuścili na rynek po zawyżonych cenach. Jeśli spojrzymy na węgiel z polskich kopalń i który można kupić w sklepach Polskiej Grupy Górniczej, to jego cena jest zupełnie inna.

- Problem w tym, że w sklepach PGG węgla kupić się nie da. Indywidualni odbiorcy już dziś boją się, że jesienią i zimą węgla zabraknie. Państwo przekonują, że będzie go wystarczająco. Skąd to przekonanie?

- Bo jest PGG, które węgiel ma, będzie go miało i będzie go mogło sprzedawać. Ale dotyczy to także innych grup takich jak Bogdanka czy Tauron. Łącznie to jest 2,5 mln ton węgla.

- Z Rosji importowaliśmy 8 mln ton.

- Na potrzeby gospodarstw domowych było to 7 mln ton. Pozostały milion to ciepłownictwo, zwłaszcza na ścianie wschodniej. Przypomnę, że jeszcze w tym roku przed embargiem trafiły do nas z Rosji 3 mln ton węgla. Do tego należy doliczyć import węgla, który bezpośrednio nadaje się do gospodarstw domowych lub węgla, który musi być przesiany. Węgiel do przesiania, to jak wspomniałam, Kolumbia. Z Indonezji do tej pory węgiel trafiał do nas głównie na potrzeby dużych podmiotów. Teraz rozmawiamy ze stroną indonezyjską o dostawach węgla nadającego się do spalania w polskich domach. To ogromne przedsięwzięcie logistyczne.

- Luka na rynku to lekko licząc ok. 3 mln ton. Czy rzeczywiście uda się ją zasypać polskim wydobyciem i eksportem? Jeszcze niedawno mowa była o dostawach z Australii, ale okazało się, że Australijczycy mają dostawy zakontraktowane kilka lat do przodu.

- Z różnych powodów łatwiej i szybciej importować surowiec z Kolumbii czy Indonezji. Opcję australijską zawsze mamy.

Sonda
Czy rozumiesz, dlaczego węgiel jest obecnie tak drogi?

- Pani minister, czy jesienią i zimą tona węgla będzie kosztowała 4-5 tys. zł, jak to wieszczą związkowcy?

- Rozumiem, że intencją związkowców jest przede wszystkim powiedzenie, jak ważne jest polskie wydobycie i posiadanie własnego surowca, a nie wywoływanie paniki wśród polskich odbiorców. I oczywiście, co do naszego wydobycia ze związkowcami się zgadzamy. Przyjęliśmy ustawę, która gwarantuje cenę maksymalną dla polskiego odbiorcy - 996,60 zł za tonę. Na poziomie dostawcy rządowa dopłata będzie wynosić ponad 1070 zł. Co też jest ważne, limit zakupu na tych warunkach na gospodarstwo domowe będzie wynosił 3 tony. Jeśli chodzi o spółdzielnie, to te 3 tony musimy przemnożyć przez liczbę lokali, które do nich należą. Jedno zastrzeżenie: niekoniecznie musi być tak, że już w lipcu każdy będzie mógł nabyć na tych warunkach wspomniane ilości węgla, ale gwarantuję, że do sezonu grzewczego potrzeby wszystkich będą zabezpieczone.

Rozmawiał Hubert Biskupski

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze