Odpływ klientów z rynku mieszkań. Sprzedaje się coraz mniej lokali
Jak wynika z analiz portalu RynekPierwotny.pl, w siedmiu największych polskich miastach, deweloperzy sprzedali w maju 2447 mieszkań, czyli o 35 proc. mniej niż w kwietniu. Względem maja 2021 roku, spadek wynosi 49 proc. Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", problem dotyczy również rynku wtórnego, gdyż zainteresowanie ogłoszeniami w maju spadło o 7 proc. względem kwietnia i 18 proc. względem marca. W skali rak do roku, spadek zainteresowania ogłoszeń mieszkaniami wyniósł aż 40 proc.
Łukasz Gilis, ekspert Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości powiedział w rozmowie z "GW", że spadek zainteresowania widać również w biurach nieruchomości. Mieszkania kupują głównie klienci gotówkowi, pozostali wstrzymują się z kredytami ze względu na wysokie stopy procentowe i niską zdolność kredytową.
Mniejszy popyt na rynku mieszkań. Czy to oznacza pęknięcie bańki na rynku nieruchomości?
Do tej pory popyt napędzał rosnące ceny lokali mieszkalnych, wydawałoby się więc, że jego spadek umożliwi korektę. Nic bardziej mylnego, bo lokale mieszkalne wciąż rosną na wartości. Sam spadek popytu nie jest dużym zaskoczeniem, o czym już pisaliśmy.
Prawdopodobnie skorzystają na tym duże fundusze inwestycyjne, które skupują masowo mieszkania wynajem. Zwiększenie liczby ofert na rynku wynajmu może obniżyć ceny za najem, które od wojny na Ukrainie drastycznie wzrosły. Oczywiście to miecz obusieczny, bo z drugiej strony będzie mniej mieszkań dla nabywców prywatnych.
Na rynek wejdą również inwestorzy indywidualni, którzy będą chcieli ochronić swoje oszczędności przed inflacja. Na własne mieszkanie będzie stać tylko osoby majętne, dysponujące sporymi zapasami gotówki, bo dostępność kredytów zmalała. Ponadto sama inflacja spowoduje wzrost cen mieszkań, których ceny będą rosnąć przez spadającą wartość nabywczą pieniądza. Szykuje się więc pogłębienie kryzysu mieszkaniowego i obecnie nie ma przesłanek ku temu, żeby ceny nieruchomości spadły.