Podczas kolejnej debaty Warsaw Enetrprise Institute opublikowany został nowy projekt fundacji pod nazwą Wskaźnik Bogactwa Narodów. Miał on na celu stworzenie własnej miary próbującej określić strumień korzyści ekonomicznych przypadających na jednego obywatela każdego kraju Unii Europejskiej w ciągu roku. Zaproszeni przez WEI goście zgodnie twierdzili, że powstały wskaźnik jest niezwykle przydatnym narzędziem służącym do pomiaru poziomu wydatków prywatnych w gospodarce oraz wydatków publicznych.
Ponadto szczególnie teraz, w czasie pandemii, ważna jest dyskusja na temat wydatków publicznych. Niektórzy goście twierdzili, że wyliczenia Wskaźnika Bogactwa Narodów odzwierciedlają mierzone na dekady zaniedbania inwestycyjne w Polsce. Pojawiły się jednak też głosy, że to, iż jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc spośród krajów wspólnoty, niekoniecznie wynika z zaniedbań, a z historii Polski, która walczyła o swoją swoje „być albo nie być”, podczas gdy inne narody stawiały na rozwój i samodoskonalenie.
ZOBACZ: Nowe podwyżki cen prądu. Miesięcznie zapłacimy o 181 złotych więcej
Wpływ na jakość szkolnictwa i służby zdrowia
Zdaniem rozmówców każda sfera zarządzania publicznego w Polsce kuleje. Pojawiły się głosy, iż to, że w którymś z obszarów wydatków publicznych jesteśmy daleko w tyle, oznacza, że obszary te są niedofinansowane i że Polska powinna na ten cel przeznaczać więcej środków. Bezpośrednio wpłynie to na jakość np. szkolnictwa, służby zdrowia czy infrastruktury i spowoduje to, że będziemy doganiać kraje, które są we wskaźniku przed Polską.
Ponadto widoczny jest ogromny dystans między sektorem prywatnym a publicznym. Tomasz Wróblewski, prezes WEI stwierdził, iż w wielu dziedzinach sektora prywatnego polskie firmy są w stanie konkurować z firmami zagranicznymi. Jego zdaniem nie jest dobrym posunięciem dążenie do modelu idealnie funkcjonującego sektora publicznego (Szwecja, Dania) i powinniśmy raczej szukać modeli, gdzie w jak największym stopniu przenosi się aktywność państwa na sektor prywatny (Stany Zjednoczone). Nie ma bowiem jednego dobrego rozwiązania dla wszystkich państw.
Z wynikami wskaźnika można zapoznać się TUTAJ.
W rozmowie wzięli udział: Karol Zdybel (autor Wskaźnika Bogactwa Narodów, ekonomista, konsultant strategiczny, doktorant w ramach programu European Doctorate in Law and Economics), prof. Beata Javorcik (główna ekonomistka Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju), Bartosz Marczuk (Wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju), Tomasz Wróblewski (prezes Warsaw Enterprise Institute), dr Maciej Bukowski (ekonomista, prezes WiseEuropa). Moderatorem debaty był Sebastian Stodolak (Wiceprezes WEI).
Podczas debaty padło wiele interesujących komentarzy, m.in.:
♦ Karol Zdybel: Ambicją naszego wskaźnika było zmierzenie strumieniu korzyści, jakie trafiają do obywateli. Starałem się więc dobrać wszystkie subkategorie tak, by mierzyły tylko przepływy.
♦ Dr Maciej Bukowski: Szeroko pojęty rozwój gospodarczy wymaga obrotów pokoleń. Jest takie prawdopodobieństwo, że dopiero w przyszłym stuleciu staniemy się krajem zamożnym.
♦ Karol Zdybel: Ambicją naszego wskaźnika było zmierzenie strumieniu korzyści, jakie trafiają do obywateli. Starałem się więc dobrać wszystkie subkategorie tak, by mierzyły tylko przepływy.
♦ Bartosz Marczuk: Istotną przewagą Polski, na której powinniśmy się opierać, jest nasz gen przedsiębiorczości. Przedsiębiorstwa prywatne, mimo tak gigantycznego załamania w ostatnim roku, odnotowały 98% utrzymania zatrudnienia w mikrofirmach, a 88% - w MŚP.
♦ Tomasz Wróblewski: Kto powiedział, że w formie takiej uniwersalnej wszyscy musimy podążać w kierunku państw, które zostały uformowane przez absolutyzm oświecony (w takim dużym zaufaniu i szacunku do państwa i decyzji, które podejmuje)?
♦ Maciej Bukowski: Szeroko pojęty rozwój gospodarczy wymaga obrotów pokoleń. Jest takie prawdopodobieństwo, że dopiero w przyszłym stuleciu staniemy się krajem zamożnym.
♦ Prof. Beata Javorcik: Świetnie, że rozmawiamy o jakości wydatków publicznych dlatego, że wydajemy więcej z powodu pandemii i dlatego, że będziemy jeszcze więcej wydawać funduszy unijnych. Natomiast środki wydane teraz, będą spłacać nasze dzieci.