Zbigniew Stonoga - kontrowersyjny przedsiębiorca, który wypowiedział wojnę państwu

2015-06-10 16:05

Zbigniew Stonoga ponownie trafił na czołówki mediów. Biznesmen znany z walki z urzędem skarbowym, politykami oraz policją, tym razem udostępnił w sieci akta z afery podsłuchowej. W upublicznionych materiałach są zeznania świadków - m.in. Jana Kulczyka czy szefa CBA Pawła Wojtunika. Stonoga została zatrzymany przez policję, przesłuchany i wypuszczono go na wolność. Usłyszał jednak zarzuty. Kim jest kontrowersyjny przedsiębiorca?

Polski Edward Snowden (amerykański informatyk, który opublikował dane wywiadowcze służb USA i ukrywa się za granicą) czy pokrzywdzony przedsiębiorca, który wypowiedział wojnę totalną systemowi? Zbigniew Stonoga (zgodził się na upublicznianie swojego nazwiska i wizerunku) jest kilku dni jest medialnym bohaterem numer jeden. Za sprawą upublicznionych akt z afery podsłuchowej dla jednym stał się wrogiem publicznym dla innych rycerzem, który działa w interesie społeczeństwa. We wtorek biznesmen zostawał przewieziony do prokuratury okręgowej w Warszawie, gdzie usłyszał zarzut bezprawnego upubliczniania informacji z postępowania przygotowawczego. Przesłuchanie trwało kilka godzin, po którym Stonoga został zwolniony, ale może wyjechać z Polski i ma dozór policyjny.

Zobacz koniecznie: Kwota wolna od podatku dla posła to aż 28 tys. zl. A dla zwykłego obywatela tylko 3 tys. zł

Pierwszy raz o Stonodze zrobiło się głośno w 2006 r. To wtedy po 3,5 rocznej odsiadce zamojski biznesmen wychodzi z więzienia po kasacji wyroku. Nie wiadomo jakie wówczas usłyszał zarzuty. Na wolności zajął się sprzedażą samochodów. Kupił w Zamościu salon samochodowy i opłacił podatek VAT – zdaniem Stonogi niesłusznie. Urzędnicy skarbowi byli innego zdania i nie zwrócili mu 1,9 mln zł. Stonoga musiał zamknąć biznes i zwolnić pracowników. Nie poddał się jednak.

Na ścianie swojego salonu wywiesił czerwony baner z napisem: "Zamknęliśmy, bo wypierydolił nas Urząd Skarbowy Warszawa Targówek. Na kwotę 1 900 000 zł. Dziękujemy Ci zasrany fiskusie". Ze względu na celowy błąd w przekleństwie Stonoga nie mógł być posądzony o znieważenie urzędników. Wówczas o biznesmenie na wojennej ścieżce z fiskusem usłyszała cała Polska.

Pół roku później na ogrodzeniu salonu zawisł kolejny baner: "Panie Niesiołowski zapraszamy na szczaw u nas ma pan dożywotni za friko - jak pensję w Sejmie. Zapewniamy też pana, że jeśli w tym pierdolniku przy Wiejskiej załatwi pan aby złodziejski system fiskalny oddał nam 1.570.000 zł ukradzionego podatku VAT dostanie pan w prezencie tonę gruszek ulęgałek". To odpowiedź na głośną wypowiedź posła PO Stefana Niesiołowskiego, który twierdził, że nieprawdą jest aby w Polsce było 800 tys. niedożywionych dzieci. - Dzisiaj dzieci nie muszą, jak po wojnie, jeść dziko rosnącego szczawiu czy śliwek ulęgałek i mirabelek – przekonywał polityk.

- Kolejny baner to mój protest przeciwko przedmiotowemu traktowaniu przez ludzi władzy. Szkoda, że jeszcze nie ma szczawiu, bo zawiózłbym Niesiołowskiemu do Sejmu – wyjaśniał w mediach. Kolejne napisy: "Złodzieje z wiejskiej" czy "dziękuję Ci, zasrana Polsko" pojawiły na autach Stonogi. Za ten drugi z nich przedsiębiorca znów miał do czynienia z organami ścigania.

Sprawdź także: Krakowski znawca luksusów Jerzy Mazgaj. Współwłaściciel Almy, Krakchemii i Kredensu

Swoją walkę z system Stonoga przeniósł też do internetu. Jego filmiki na youtubie zaczęły zyskiwać coraz szerszą widownię. Oskarżał w nich znanych polityków. Również na popularnym serwisie społecznościowym przybywało mu fanów (obecnie posiada ich ponad 400 tys.). Raz oberwało się też dziennikarzom, którzy nie chcieli nagłośnić słusznej – w mniemaniu Stonogi – walki z urzędniczą biurokracją. Na jego fanpage'u pojawiły się bezpośrednie numery znanych przedstawicieli mediów.

To jednak nic w porównaniu do policjantów, którzy obok polityków i urzędników skarbówki, są najmocniej zwalczani przez Stonogę. W zeszłym roku w sieci pojawił się filmik, który zyskał sporą popularność. Widać na nim policjanta, który wjechał na prywatny teren Stonogi, aby go skontrolować. W opinii biznesmena było to bezprawie i nie przebierając w słowach, kazał funkcjonariuszowi oddalić się z tego miejsce w trybie pilnym. Stonoga przekonywał, że na początku zwracał się do policjanta kulturalnie, ale stracił nerwy, kiedy policjant odpowiedział mu w niegrzeczny sposób.

Stonoga twierdzi, że od lat pomaga też osobom pokrzywdzonym przez polskie prawo i instytucje publiczne, ponieważ sam niesłusznie przebywał przez 3,5 roku w więzieniu, a jego matka "została zamordowana". Według "Gazety Wyborczej" od 2006 r. Stonoga widnieje w aktach 61 spraw, głównie w jako pozwany o zapłatę, jako dłużnik lub oskarżony.

Czytaj również: Emerytura po 50-tce i 2 tys. zł podwyżki dla każdego. Pawał Kukiz ogłasza swój program

Stonoga zaangażował się również w sprawę śmierci Rafała z Legionowa, który umarł po interwencji policjantów. Biznesmen przekonuje, że nastolatek nie połknął torebki z marihuaną, ale został uduszony przez funkcjonariusza. Od maja jest też wydawcą „Gazety Stonoga”. To na fanpage'u tego dwutygodnika pojawiły się akta z afery podsłuchowej.

Przedsiębiorca utrzymuje, że jest niewinny i nie mógł usunąć z dokumentów danych osobowych ponieważ dopiero wtedy złamałby prawo. - Abym mógł usunąć dane personalne z protokołów musiałbym te zdjęcia ściągnąć na twardy dysk, edytować i upublicznić. Wówczas byłoby to wypełnieniem znamion ustawowych przestępstwa ujawnienia materiałów z akt śledztwa bez uprzedniego uzyskania zgody na ich publikację – napisał Stonoga na Facebooku. Dodał też, że w tej sprawie nie występuje jako biznesmen, ale dziennikarz zarejestrowanego w sądzie tytułu prasowego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze