Wróciła inflacja i zrobiła to z mocnym przytupem. Jak wynika z danych GUS, w grudniu ceny towarów i usług wzrosły o 0,8 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. To pierwsza tak mocna podwyżka od ponad dwóch lat. Od lipca 2013 r. do listopada 2016 r. mieliśmy w Polsce do czynienia z deflacją, ale to już przeszłość.
– Po 28 miesiącach spadków cen i jednym miesiącu ich stabilizacji (listopad br.) pojawiła się inflacja. Ostatnio wzrost cen dóbr i usług konsumpcyjnych na takim poziomie (0,8 proc.) mieliśmy w październiku 2013 r. Proces powrotu do rosnących cen właśnie się zaczął – podkreśla dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.
Im więcej kupujemy, tym bardziej rosną ceny
Jak dodaje eksperta, o tym, jak silny będzie wzrost cen w 2017 r. będzie decydowała nie podaż, a popyt. Efekt presji popytowej może uruchomić stabilna sytuacja na rynku pracy i rosnące wynagrodzenia, a także duże pieniądze z budżetu państwa kierowane do gospodarstw domowych z różnych programów socjalnych, w tym z programu Rodzina 500+.
Czytaj też: Ceny nie wrosły tak mocno od ponad dwóch lat
– Jeśli zatem będziemy mieli w 2017 r. silniej rosnące ceny dóbr i usług konsumpcyjnych, to pamiętajmy, że to w dużej mierze efekt naszej rosnącej skłonności do konsumpcji i zastanówmy się, czy nie warto części pieniędzy zaoszczędzić, jeśli nasze dochody na to pozwalają – radzi Starczewska-Krzysztoszek.
Wyższe rachunki za prąd
Ceny energii elektrycznej spadną, jednak rachunki za prąd i tak będą wyższe z powodu dodatkowej nowej opłaty mocowej. To prowizja za dostarczenie prądu, która wyniesie od 4,5 proc. do blisko 7 proc. w zależności od regionu. Największe podwyżki czekają mieszkańców Warszawy i okolic. W rezultacie statystyczna Polska rodzina otrzyma rachunek za prąd kilkadziesiąt złotych wyższy niż w ubiegłym roku.
Zobacz więcej: Zapłacimy więcej za prąd i wodę. Nowa opłata w rachunkach
Zapłacimy więcej za jedzenie
Jedzenie istotnie podrożało już pod koniec roku. Ceny wzrosły silniej niż w poprzednich miesiącach.
– Producenci i sprzedawcy chcieli skorzystać z dużego świątecznego popytu, a także bardziej zasobnych portfeli Polaków. Poza tym część produktów żywnościowych importujemy, a słabnący złoty musiał przełożyć się na wzrost cen. Wzrosły zapewne także ceny napojów bezalkoholowych i alkoholowych – tu także zadziałał efekt świąteczny i zasobniejszych portfeli konsumentów – komentuje ekonomistka Konfederacji Lewiatan.
Jak dodaje, ceny żywności na pewno będą rosły w dalszym ciągu również w nowym roku.
Złe wieści dla kierowców
Więcej w nowym roku zapłacimy także za paliwo.
– Jeśli producenci ropy naftowej utrzymają wprowadzone ograniczenia dostaw na rynek, ceny ropy mogą wzrosnąć powyżej 60 dol. za baryłkę, co nie pozostanie bez wpływu na cenę paliwa w Polsce. Ale skala wzrostu nie będzie duża. Przy takiej cenie amerykańskie firmy wydobywające ropę z łupków uruchomią bowiem swoją produkcję zwiększając podaż ropy i ograniczając wzrost jej ceny na rynku światowym – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Sprawdź także: Paliwa znów drożeją – o 8-16 groszy na litrze
Ale to nie koniec złych wieści dla kierowców. Droższe niż w 2016 r. będą także obowiązkowe polisy OC. Ubezpieczyciele podnoszą ceny i otwarcie mówią, że to nie koniec podwyżek.
Poczta Polska ponosi ceny
Ekonomiczny, priorytetowy, polecony... Nie ważne jaki list będziesz chciał wysłać, za każdy zapłacisz w tym roku kilkadziesiąt groszy więcej. Jak tłumaczy Poczta Polska, podwyżka cen jest konieczna, ponieważ nadanie listu w naszym kraju jest znacznie tańsze niż średnio w Europie.
Źródło: Superbiz.pl, Konfederacja Lewiatan, Money.pl