Raport opublikowany przez Inspekcję Handlową na podstawie kontroli żywności przeprowadzonej w 2016 roku pokazuje wszystkie grzechy branży producentów żywności. Jakie? Fałszowanie składu żywności: w parówkach drobiowych potrafi znaleźć się wieprzowina (i oczywiście przy okazji wszystkie inne rodzaje mięsa oraz skór i kości), w opakowaniu na przyprawę – mąka; ser kozi potrafi być wyprodukowany w całości z mleka krowiego; sprzedawane są banany w czekoladzie, w których składzie nie ma... bananów; brakuje mięsa wołowego w kiełbasie wieprzowej z dodatkiem wołowiny; dodawane jest mięso wieprzowe do parówek drobiowych z cielęciną. Brakuje mięsa wołowego w hamburgerze wołowym, a ta sama zależność występuje, jeśli chodzi o mięso mielone wołowe. Często brakuje również wymienionego na opakowaniu mięsa jelenia, w składzie kiełbasy łowieckiej z dziczyzną. W przypadku jaj spożyczych połowa producentów nie podaje metody chowu, kodu producenta na skorupce, ani klasy wagowej. Jeśli chodzi o miód pszczeli, częstym zjawiskiem jest niepodawanie jego pochodzenia i odmiany.
Inne grzechy sprzedawców i producentów? Brak podstwowych informacji o produkcie, umieszczanie produktów zastępczych, naklejanie innych nalepek produktów, niestaranne przygotowanie sprzedawanych dóbr, nieodpowiednie oznakowanie produktów lub w ogóle brak oznakowania. Chodzi głównie o artykuły, które są sprzedawane luzem, a pochodzą ze zbiorczych opakowań. Według prawa, na pojedynczych produktach powinny być podane, tak jak zawsze: lista składników, waga produktu, nazwa artykułu, kraj pochodzenia.
I tak ryby są sprzedawane bez informacji o miejscu połowu, dacie oraz o zawartości glazury; jeśli chodzi o garmażerię – bez podania składu produktu. Pieczywo nie ma często wiadomości o alergenach, składnikach, wadze i o tym, czy zostało wykonane z ciasta mrożonego.
Nagminnie również zdarza się, że brak na opakowaniu daty produkcji, przydatności do spożycia i tego, jak przyrządzono żywność.
Zobacz także: Trendy konsumenckie, które będą kontynuowane w przyszłym roku
Wszystkie wymienione wyżej praktyki według Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów są niezgodne z prawem. Jednak Inspekcja Handlowa zazwyczaj nakłada na producentów mandaty w wysokości kilku czy kilkudziesięciu tysięcy, co mało skutecznie zniechęca ich do tego typu nieuczciwych działań.
Na dodatek IH nie podaje nazw firm ani sieci handlowych, które kontrolowała i w której wykryto niedozwolone praktyki - konsument nie może więc sam zadecydować czy chce kupować w sieci sklepów, która oszukuje klientów.
Źródło: UOKiK /IH /wiadomoscihandlowe.pl /businessinsider.pl