Pracownica oskarża firmę o mobbing
Pani Justyna pracowała w hali produkcyjnej fabryki wytwarzającej zapachy samochodowe w Kaliszu. Według jej relacji, kierowniczka wydała polecenie służbowe, że "jest nakaz noszenia bielizny". Pracownica jednak nie zastosowała się do tego polecenia, bo jak tłumaczy od 3 lat nie nosi tej części garderoby. Później według relacji Pani Justyny razem z koleżanką zostały przez kierowniczkę "przyłapane" na braku biustonosza, co skończyło się wypowiedzenie umowy bez podania podstaw do zwolnienia.
"Poczułam się, jakby ktoś mnie obdarł z godności w jednym momencie. Zero szacunku, poczułam się mega źle. Stanęły mi łzy w oczach" mówi kobieta na TikToku. I dodaje, "odnajdywałam się, nie było fizycznie nic trudnego w tej pracy, ale psychicznie była masakra. Panował tam straszny mobbing, mobbing od góry, od osób postawionych wyżej i mobbing między pracownikami".
Małgorzata Małecka, radca prawny, cytowana przez Onet, wyjaśnia, że "z opisu sytuacji wynika, że przełożona tiktokerki wydała polecenie służbowe noszenia bielizny. Pracownik co do zasady ma obowiązek wykonywać polecenia pracodawcy, ale tylko te, które są zgodne z umową o pracę (rodzajem umówionej pracy). Tym samym pracownica miała prawo odmówić wykonania polecenia służbowego".
Jak czytamy, Małecka dodaje, że "inaczej sytuacja przedstawiałaby się, gdyby u pracodawcy obowiązywał regulamin/procedura dotycząca ubioru noszonego w miejscu pracy".
Również głos zabrała firma, która jak czytamy w oświadczeniu opublikowanym na Instagramie, napisała, że "w odpowiedzi na materiał opublikowany przez pracownicę agencji pracy w mediach społecznościowych, w którym mówiła o zwolnieniu z pracy z powodu braku biustonosza, firma MTM Industries sp. z o.o. oświadcza: Decyzja o zwolnieniu pracownika została podjęta zgodnie z przepisami prawa pracy i nie miała związku z brakiem bielizny".
Jak podkreśla "jako organizacja dbamy o ochronę wszystkich pracowników przed dyskryminacją. Bardzo poważnie traktujemy osoby pracujące z nami i dla nas, zawsze działamy profesjonalnie, postępując zgodnie z najwyższymi standardami współżycia społecznego" — podkreślono.
Małecka cytowana przez Onet, stwierdza, że "w mojej opinii jednorazowa sytuacja, o jakiej pisze pani Justyna, nie stanowi podstawy do ubiegania się o zapłatę odszkodowania czy zadośćuczynienia. Gdyby sytuacja się powtarzała, wtedy można rozważyć powództwo o taką zapłatę".