- Eksperci jednoznacznie wskazują, że unijny mechanizm CBAM podniesie ceny nawozów azotowych nawet o 20% już na początku 2026 roku
- Kluczem do oszczędności jest zakup nawozów azotowych latem, a fosforowo-potasowych późną wiosną oraz jesienią
- Analiza rynku pokazuje, że profesjonalny plan nawożenia to fundament optymalizacji kosztów produkcji rolnej w nadchodzącym sezonie
- Grupowe zakupy nawozów i świadome śledzenie cen regionalnych to sprawdzone sposoby na realne oszczędności
Dlaczego ceny nawozów wzrosną w 2026 roku? Mechanizm CBAM i cła na import
Rolników czekają trudne miesiące, ponieważ już od 1 stycznia 2026 roku w życie wejdzie unijny mechanizm dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2, znany jako CBAM. W praktyce oznacza to, że nawozy importowane spoza Unii Europejskiej staną się droższe. Jak wynika z analizy ALTO Advisory, ta zmiana najmocniej uderzy w nawozy azotowe, które odgrywają kluczową rolę w polskich uprawach. Prognozy analityków Rabobanku są jednoznaczne i wskazują, że w przyszłym roku ceny amoniaku na rynku unijnym mogą wzrosnąć o 10-20%, mocznika o 10-15%, a fosforanu amonu (DAP) o 2-5%, w zależności od kraju pochodzenia. Podobnego zdania są krajowi eksperci, w tym Arkadiusz Zalewski z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ), który również spodziewa się podwyżek na początku 2026 roku, co z pewnością odczuje cały krajowy rynek nawozowy.
To jednak nie koniec wyzwań, ponieważ koszty produkcji rolnej rosną także z powodu ceł na nawozy z Rosji i Białorusi, które wprowadzono 1 lipca tego roku. Zgodnie z raportem Wielkopolskiej Izby Rolniczej, opłaty te będą stopniowo rosły, co sprawi, że import z tych kierunków stanie się coraz mniej opłacalny. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy rolnicy i tak mierzą się z wysokimi cenami. Jak podaje Tygodnik Rolniczy, w grudniu 2025 roku, mimo pewnej stabilizacji, za nawozy trzeba płacić o ponad 70% więcej niż pięć lat temu. Sytuację dodatkowo komplikuje zjawisko tzw. nożyc cenowych. Analiza wspomnianego już IERiGŻ pokazuje, że przez niskie ceny zbóż, rolnicy muszą dziś sprzedać nawet o 75% więcej pszenicy, by kupić tę samą ilość nawozów co w latach 2018-2020. Mimo apeli Krajowej Rady Izb Rolniczych, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi poinformowało, że nie ma w planach żadnych rekompensat z tego tytułu.
Kiedy najlepiej kupować nawozy, by zaoszczędzić? Sprawdzone terminy i strategie
Wobec niestabilnego rynku i zapowiadanych podwyżek, kluczem do ograniczenia kosztów jest przemyślane planowanie zakupów. Specjaliści z Polfert Poradnik Nawożenia podpowiadają, że najlepszym momentem na zaopatrzenie się w nawozy azotowe jest lato, zwłaszcza początek żniw, gdy popyt na rynku jest mniejszy. Z kolei nawozy fosforowo-potasowe najkorzystniej jest kupować późną wiosną oraz jesienią. Ciekawą strategię proponuje portal nawozy.eu, który rekomenduje rozłożenie zakupów na trzy etapy. Pierwszy krok, czyli zabezpieczenie logistyki i miejsca w magazynach, warto zrobić jesienią 2025 roku. Drugą partię azotu i nawozy dolistne najlepiej kupić w czwartym kwartale, a ostatnią transzę azotu zaplanować na początek 2026 roku, dopasowując jej wielkość do aktualnej pogody i stanu upraw. Taki model pozwala uniknąć jednorazowego, dużego wydatku w okresie najwyższych cen.
Samo wyczucie odpowiedniego momentu na zakup to jednak nie wszystko. Warto podejść do tematu kompleksowo. Eksperci podkreślają, że fundamentem powinno być przygotowanie profesjonalnego planu nawożenia na nadchodzący sezon 2026. Taki plan, oparty na badaniach zasobności gleby i realnych szacunkach plonów, pozwala precyzyjnie określić zapotrzebowanie na składniki pokarmowe. Jak informuje Wielkopolska Izba Rolnicza, coraz większą popularnością cieszą się również grupowe zakupy nawozów, które dają szansę na wynegocjowanie lepszych cen u dystrybutorów. Dobrą praktyką jest także sprawdzanie regionalnych różnic w cennikach, bo mogą być one spore. Przykładowo, tona soli potasowej w województwie mazowieckim kosztuje 1729,60 zł, podczas gdy w zachodniopomorskim już 1665 zł. Przy większych zamówieniach takie różnice przekładają się na realne oszczędności, udowadniając, że świadome i dobrze zaplanowane decyzje to najlepsza odpowiedź na rynkowe zawirowania.