Instytut Europejskiej Polityki Środowiskowej, zbadał, w jaki sposób rosnące temperatury, ekstremalne upały, susze i obfite opady deszczu wpływają na uprawy konwencjonalnych roślin, stanowiących podstawę europejskiej kuchni. Chodzi o produkty takie jak ryż, pszenica, ziemniaki i oliwki, które przez wiele praktyk rolniczych stają się mniej wytrzymałe.
IEEP wskazuje, że rolnictwo osłabia różne aspekty ekosystemu, które w innych okolicznościach mogłyby chronić przed tymi zagrożeniami. Jeśli nie zostaną przyjęte środki dostosowawcze, to prognozowany spadek produkcji pszenicy w Europie o 20,6% w nadchodzących dziesięcioleciach może stać się realny. Wpłynie to na ceny produktów a w efekcie na kształt wielu narodowych kuchni.
– Korzystanie z lokalnych i pozyskiwanych w sposób zrównoważony składników jest ważne dla naszych klientów i mojego zespołu, a wiemy, że są one zagrożone przez nasilający się wpływ zmian klimatycznych. Wzrost cen pszenicy i produktów ziemniaczanych lub jakiekolwiek niedobory w łańcuchu żywnościowym mogą wpłynąć na przystępność cenową i dostępność podstawowych polskich potraw. Może to również prowadzić do zmian w przepisach lub substytucji, wpływając na tradycyjny smak i znaczenie kulturowe tych potraw – mówi Michał Snela, wyszkolony przez Michelin i wielokrotnie nagradzany szef kuchni.
Jak podkreślono w raporcie, podczas gdy zwiększony poziom CO2 może przyspieszyć wzrost ziemniaków, rosnące temperatury mogą spowodować zmniejszenie plonów od 18% do 32% w ciągu najbliższych 45 lat bez adaptacji do zmian klimatu.
– Jeśli nie podejmiemy działań adaptacyjnych, produkcja pszenicy, oliwek i ziemniaków dramatycznie spadnie na kontynencie europejskim w ciągu kilku dekad. Chociaż istnieje znaczna niepewność co do dokładnej wielkości strat w uprawach, których można się spodziewać, jedno jest absolutnie jasne: straty będą niższe, a nawet można im zapobiec, dzięki pewnej formie adaptacji – podkreśla Melanie Muro, starszy analityk ds. polityki w IEEP.
Instytut Europejskiej Polityki Środowiskowej wskazuje, że susze doprowadziły do ogólnego spadku plonów pszenicy o 20,6 proc. W raporcie podkreślono też wrażliwość upraw na niedobór wody. Jako przykład podano, że w 2016 r. plony pszenicy we Francji spadły o 27% z powodu złożonych zagrożeń klimatycznych, takich jak obfite opady deszczu i choroby roślin. Doprowadziło to do ponad 2 miliardów euro strat w bilansie handlowym kraju. Zbiory oliwy z oliwek w UE w 2022 r. były najniższe od 2000 r., a produkcja spadła o 4,6 mln ton w porównaniu z rokiem poprzednim. Ceny tego produktu są już zbyt wysokie dla wielu miłośników jedzenia.
Środki, takie jak sadzenie żywopłotów, tworzenie bardziej zróżnicowanych krajobrazów, a także ochrona obecnej przyrody, są niezbędne z wielu powodów, w tym poprawy retencji wody na polach w celu ochrony przed suszą, zwiększenia liczby naturalnych drapieżników pozbywających się szkodników i zapewnienia dobrych siedlisk dla zapylaczy ważnych upraw.
Aby zachęcić do stosowania tych środków, Parlament Europejski w lutym zatwierdził ustawę o ochronie przyrody, jednak ostateczne głosowanie, wymagane przez Radę, w ostatniej chwili zostało ponownie przełożone z powodu politycznych ruchów kilku państw członkowskich. Organizacje pozarządowe podkreślają potrzebę utrzymania ustawy w centrum uwagi i umieszczenia jej w porządku obrad następnej Rady ds. Środowiska w czerwcu, aby nie dopuścić do zniknięcia tematu ustawy z radaru nowego parlamentu po wyborach europejskich.
– Ustawa o restytucji przyrody to droga do ratowania polskiego rolnictwa i zabezpieczenia jego długoterminowej przyszłości. Zdecydowanie za mało mówi się, a jeszcze mniej robi, w kwestii postępującej degradacji środowiska naturalnego. Polscy rolnicy już teraz ponoszą duże straty z powodu trwających od lat susz. Jeśli nie zaczniemy odtwarzać terenów podmokłych, torfowisk i rzek, susze będą się tylko pogłębiać – mówi Rafał Rykowski z Polskiej Zielonej Sieci.
– Nie można ryzykować. Utrata bioróżnorodności postępuje coraz szybciej, a bez bioróżnorodności nie będzie rolnictwa. Jeśli nie zadbamy o bioróżnorodność na terenach rolniczych, które stanowią 60 procent powierzchni Polski, gatunki zwalczające szkodniki przestaną tam żyć, co będzie miało poważne konsekwencje. Musimy chronić owady zapylające, takie jak pszczoły, aby uzyskać wyższe plony oraz produkować miód, który jest niezbędny w polskiej kuchni – apeluje.
Z przedstawicielem Polskiej Zielonej Sieci zgadza się Augustyn Mikos – ekspert ds. polityki leśnej w Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
– W Pracowni wiemy, że pilnie potrzebujemy odbudowy wszystkich ekosystemów, aby zabezpieczyć produkcję żywności. Nie tylko grunty rolne i gleby są dotknięte degradacją przyrody i rosnącym wpływem zmian klimatu. Ustawa o restytucji przyrody jest niezbędna, aby chronić również polskie lasy. Grunty rolne i gleby muszą zostać pilnie zregenerowane, ale musi to iść w parze z odbudową wszystkich aspektów naturalnego krajobrazu, w tym lasów. Potrzebujemy odpowiednich przepisów, aby zapewnić, że degradacja tych kluczowych ekosystemów zostanie odwrócona, a ich wkład w bioróżnorodność i ochronę klimatu zostanie wzmocniony - podkreśla. Ponad 100 firm podpisało wcześniej list popierający uchwalenie ustawy o ochronie przyrody, a naukowcy podpisali również list otwarty, argumentując potrzebę jak najszybszego podjęcia działań.
Polecany artykuł: