W najbliższych dniach spółka ElectroMobility Poland, odpowiedzialna za realizację projektu Izera otrzyma decyzję o pozwolenie na budowę fabryki w Jaworznie. - Kończymy proces przetargowy związany z wyborem generalnego wykonawcy fabryki. W ciągu dwóch ostatnich lat nie tylko wypełniliśmy wszystkie zapisy z umowy inwestycyjnej, ale także przekonaliśmy partnera – koncern Geely do współdzielenia mocy produkcyjnych. To oznacza, że możemy lada dzień zaczynać budowę fabryki o możliwościach produkcyjnych 150 tys. samochodów rocznie, a potem ją rozbudować do 300 tys. aut, na co wskazuje już wydana decyzja środowiskowa – wyjaśnia Paweł Tomaszek, dyrektor ds. komunikacji ElectroMobility Poland.
Dodatkowych 25 tys. miejsc pracy
Możliwości współdzielenia mocy produkcyjnych z Geely, a tym samym budowa większego niż pierwotnie planowano zakładu produkcyjnego pozwoli docelowo stworzyć ok. 5 tys. miejsc pracy w samej fabryce i do 20 tys. u poddostawców. Sytuacja ta będzie generować dodatkowe możliwości dla obecnych już w regionie dostawców części i usług dla branży motoryzacyjnej - To ogromna szansa rozwojowa dla tego regionu, a jednocześnie największa inwestycja w motoryzację w historii polskiej gospodarki – podkreśla Paweł Tomaszek.
Fundusz Elektromobilności bez menadżera
Zgodnie z zapowiedziami poprzedniego rządu inwestycja miała otrzymać wsparcie z Funduszu Elektromobilności. Ten miał powstać rok temu. Problem w tym, że Fundusz, który – jak to określano miał pełnić rolę tzw game-changera dla polskiego rynku nowoczesnej motoryzacji – nie działa.
Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju napisał niedawno na platformie X, że jego instytucja została wprawdzie wybrana przez NFGOŚ do zarządzania Funduszem Elektromobilności, ale instytucja ta nie zawarła z PFR-em umowy na zarządzanie. Z kolei NFOŚiGW zasłania się tym, że toczą się prace nad wyborem menadżera funduszu, a dopiero ten wskaże podmioty, które uzyskają dofinansowanie. Żeby to się stało, potrzebne są pieniądze z KPO. Z kolei Premier Donald Tusk zapowiedział ostatnio, że środki już odblokował, tyle, że nie ma mowy o tym, że w tej pierwszej puli są pieniądze na Fundusz Elektromobilności. - Jeśli chcemy dotrzymać terminów, musimy działać szybko. W kwietniu możemy wbijać łopatę pod fabrykę, a w 2026 r. mogą z niej zjeżdżać pierwsze polskie samochody – zapowiada Paweł Tomaszek z EMP.
Co oznacza zwlekanie z decyzją?
Po pierwsze, odkładanie decyzji powoduje zniecierpliwienie u Chińczyków, z którymi EMP ma podpisaną umowę na korzystanie z licencji platformy podłogowej SEA2 – to mózg każdego auta elektrycznego. Po drugie, kolejne szanse biznesowe nam znikają. Koncern Geely podjął niedawno decyzję o tym, by SUVy marki Volvo (Geely jest właścicielem Volvo) będą produkowane już nie w Polsce, ale w Belgii. Po trzecie, zwlekanie z decyzją opóźnia rozpoczęcie transformacji polskiego przemysłu motoryzacyjnego w kierunku elektromobilności. A branża musi być gotowa na odejście od napędów spalinowych już w 2030 roku.
Czasu jest coraz mniej. Kiedy decyzje podejmie rząd? Mowa jest o kwietniu tego roku. Ale Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu i środowiska zapowiedział, że decyzję opiniującą ws. kontynuacji projektu Izery Ministerstwo przedstawi już w ciągu najbliższych tygodni.