Skandalicznie wysokie emerytury posłów, a dla ludzi "ochłapy"
Posłów emerytów jest w Sejmie 30-tu. Politycy dostają oprócz tłustych emerytur, diety i uposażenie poselskie. Ich emerytury mogą przyprawić nie jednego seniora o zawrót głowy. Dość przypomnieć, że po rekordowej w tym roku waloryzacji Joanna Senyszyn z koła poselskiego Lewicy Demokratycznej ma ponad 16 tys. zł wypłaty z ZUS, ale jako byłej europosłance należy się dodatkowe 18,7 tys. euro rocznie (kurs euro to 4,47 zł). Nie gorzej ma Jarosław Kaczyński, którego emerytura wynosi obecnie ok. 9,2 tys. zł miesięcznie, Tadeusz Cymański (9,6 tys. zł), Iwona Śledzińska-Katarasińska (9,8 tys. zł) czy Ryszard Terlecki (8,7 tys. zł).
Prawdziwym rekordzistą jest król Europy Donald Tusk, który przeszedł na wcześniejszą emeryturę, jednak nie chce podzielić się wiedzą ile otrzymuje z ZUS. Wiadomo, że tylko za 5 lat przewodniczenia Radzie Europejskiej należy się mu 4600 euro emerytury, z której korzysta.
Na przeciwległym biegunie są posłowie-emeryci, którzy załapią się na 14. emeryturę. Jednak to nie oznacza, że należą do grupy tych najuboższych. Jedynym posłem, któremu przysługuje 14. emerytura w pełnej wysokości, jest Janusz Korwin-Mikke.
Jak czytamy w Business Insider "pomniejszony bonus od ZUS powinien otrzymać też w tym roku Adam Ołdakowski z PiS. On pobiera z pozarolniczego systemu ok. 2,9 tys. zł co miesiąc. Do tego 1 tys. zł z KRUS, co daje łącznie niespełna 4 tys. zł na rękę. W jego przypadku więc czternastka powinna więc wynieść ok. 400 zł."
Portal wśród posłów, którzy otrzymają ekstra świadczenia wymienia jeszcze Małgorzatę Kidawę-Błońską oraz Antoniego Macierewicza. Portal szacuje, że ich świadczenia są bardzo zbliżone i wynoszą ok. 4 tys. 150 zł miesięcznie na rękę.
"Dzięki podwyżce od Kaczyńskiego również oni "załapią się" na 14. emeryturę. A właściwie jej część. Ta dwójka powinna otrzymać we wrześniu dodatkowy przelew w wysokości ok. 200 zł. - czytamy na portalu.
Zatem kwota jednorazowego świadczenia w wysokości 2,2 tys., dla naujboższych seniorów brzmi jak ponury żart. Nie mówiąc o tym, że rokroczne waloryzacje są zazwyczaj symboliczne i nie pozwalają na swobodne korzystanie z wolnego czasu jaki powinien się należeć po ponad 40 letniej pracy. Tymczasem oprócz sutych emerytur posłowie nierzadko łączą posady rządowe z pracą w parlamencie, co w sumie daje im niebotyczne dochody w porównaniu ze zwykłym obywatelem.