Rodzina

i

Autor: shutterstock(2)

Bezdzietność

"Bezdzietni lambadziarze". Nie stać ich na dzieci czy wybrzydzają?

2024-04-29 4:49

Coraz częściej słyszy się określenie DINK. Ten amerykański skrót, oznaczający "double (dual) income, no kids", tłumaczy się jako "podwójny dochód, brak dzieci". Czy brak potomstwa w związkach wynika z wyboru i wygody, czy osób tych nie stać na dzieci lub ich mieć nie mogą? Zjawisko DINK opisuje Business Insider.

DINK. „Podwójny dochód, brak dzieci”

Grupa DINK może bardziej korzystać z życia, dzięki pieniądzom, których nie wydają na dzieci mogą podróżować po świecie czy posiadać lepsze mieszkanie. Osoby, które nie chcą mieć dzieci stanowią ok. 20 proc. dorosłej populacji USA. Ale jak pisze Business Insider, duża grupa Amerykanów rezygnuje z posiadania potomstwa z konieczności. Powodem jest sytuacja finansowa. Badanie przeprowadzone w grudniu przez NerdWallet i Harris Poll wśród ponad 2000 dorosłych obywateli USA wykazało, że 56 proc. bezdzietnych osób nie planuje mieć dzieci. Spośród tej grupy 31 proc. stwierdziło, że "ogólny koszt wychowania dziecka jest zbyt wysoki". Stąd dla wielu Amerykanów bezdzietność jest koniecznością. Mają obawy przed utratą pracy, mają zbyt mało pieniędzy na wychowanie dziecka czy mieszkają z łych warunkach i nie stać ich na lepsze mieszkanie.

Rosną wydatki na wychowanie dziecka

Obliczenia Business Insidera pokazały, że amerykańscy rodzice mogą wydać w 2024 r. 26 tys. dol. na wychowanie dziecka. Wraz ze spadkiem liczby urodzeń rosną koszty mieszkań, opieki nad dziećmi i opieki medycznej, rośnie też grupa DINK. 38-letni Larry Bienz jest pracownikiem socjalnym i przedstawicielem DINK z Chicago. Mężczyzna mógłby sobie wyobrazić, że ma dzieci, ale łączenie pracy, obowiązków domowych i opieku nad dziećmi przy niewielkiej ilości snu, nie wydaje mu się możliwe. W posiadaniu dzieci przeszkadza mu nie tylko brak czasu, ale też stagnacja płacy minimalnej, brak gwarantowanego płatnego urlopu i przystępnej opieki zdrowotnej w USA.

Wysokie koszty adopcji

Amelia i Kevin mają odpowiednio 37 i 43 lata, starają się o ciążę od 18 miesięcy. W oczekiwaniu na przyszłe dzieci kupili większy dom w dobrej dzielnicy. Zastanawiają się, ile mogą wydać, aby doczekać się dziecka. Para nie zainwestowała jeszcze w zabiegi medyczne, takie jak inseminacja domaciczna (IUI) lub zapłodnienie in vitro (IVF), ale wydała już ponad 1000 dol. na zabiegi, terapię i wizyty lekarskie i to z ubezpieczeniem. Bardziej dogłębne leczenie, takie jak zapłodnienie in vitro, prawdopodobnie nie byłoby objęte ubezpieczeniem.

Amerykańskie Towarzystwo Medycyny Rozrodu szacuje, że średni koszt cyklu zapłodnienia in vitro wynosi 12 400 dol. (ponad 48 tys. zł), a inne szacunki mówią o kwocie zbliżonej do 25 tys. dol. (ok. 100 tys. zł). Tymczasem adopcja w USA może kosztować od 20 tys. do 50 tys. dol. (80-200 tys. zł).

W ankiecie NerdWallet przeprowadzonej wśród osób, które nie zostały rodzicami, 11 proc. respondentów stwierdziło, że stało się tak, ponieważ koszt leczenia niepłodności był zbyt wysoki, a 10 proc. stwierdziło, że koszt adopcji jest zbyt wysoki.

QUIZ. Kryzysowe słodycze z dzieciństwa. Pamiętasz słodkości z PRL?

Pytanie 1 z 10
Czekoladopodobne batony miały kolor:
Quiz. Słodycze w PRL-u
Pieniądze to nie wszystko: Kazimierz Krupa

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze