Według przyjętego przez rząd projektu budżetu na 2022 rok, dochody wyniosą 475 mld zł, wydatki 505,6 mld zł, a deficyt 30 mld zł. Rada Ministrów spodziewa się wzrostu PKB na poziomie 4,6 proc. (w tym roku jest to 4,9 proc.). Jak oceniają to ekonomiści?
- Założenia dotyczące rozwoju sytuacji makroekonomicznej są konserwatywne. Mówimy o wzroście PKB i inflacji, a to są najważniejsze wskaźniki do przewidywania dochodów budżetowych. To od nich zależy wzrost nominalnego PKB i dochody podatkowe. Prognozy tych czynników zazwyczaj są konserwatywne - mówi w rozmowie z "Super Biznesem" Mateusz Walewski, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego.
ZOBACZ: Nowa, gigantyczna ulga dla emerytów. Kwota dosłownie zwala z nóg!
Jak tłumaczy, Ministerstwo Finansów robi to dlatego, żeby ewentualne zaskoczenia ekonomiczne były pozytywne. Wydatki mają formę planu, a dochody prognozy. W związku z tym, jeżeli prognoza oparta jest na konserwatywnych założeniach, to jeśli dochody są większe niż zakładano, to deficyt jest mniejszy.
- Istnieje duże prawdopodobieństwo, że realny wzrost PKB jak i inflacja w przyszłym roku będą wyższe. Oznacza to, że wartości dotyczące długu publicznego i deficytu, mogą być nawet niższe niż plan. Kierunek zdecydowanie jest w stronę poprawy sytuacji, więc ja patrzę na to z optymizmem - dodaje Walewski.