Akcja 4Mobility

i

Autor: NB Akcja 4Mobility

Paweł Błaszczak, prezes 4Mobility: "Car sharing ma w Polsce przyszłość" [WYWIAD]

2017-09-19 19:42

Car sharing – rozwiązanie goszczące na polskim rynku od roku, polegające na współdzieleniu aut na minuty lub godziny na stałe wpisało się w ekosytem polskich miast. Wypożyczalnie samochodów mają propagować dzielenie się dobrem wspólnym, bez konieczności posiadania samochodu na własność. To wszystko wpisuje się w ideę sharing economy – ekonomii współdzielenia, która ma być lekarstwem nie tylko dla portfela, ale i nowym modelem biznesowym. O rynku car sharingu w Polsce rozmawiamy z prezesem 4Mobility, Pawłem Błaszczakiem.

- Nikola Bochyńska, „Super Biznes": Skąd wziął się pomysł na założenie firmy car sharingowej? Na rynku tych usług pojawiliście się jako pierwsi w Polsce, przetarliście szlaki pozostałym.
- Paweł Błaszczak, prezes 4Mobility: Rzeczywiście, 4Mobility była pierwszą w Polsce firmą, która udostępniła usługi car sharing. Założyliśmy ten biznes, ponieważ od lat pracujemy w branży automotive. Pomysł, żeby zaoferować usługę, która umożliwia korzystanie z samochodu tylko wtedy, kiedy jest taka potrzeba narodził się zupełnie naturalnie, w konsekwencji obserwacji rynku i zachodzących na nim zmian, gdzie potrzeba posiadania własnego auta stopniowo słabnie. Nie bez znaczenia był również fakt, że car sharing z sukcesem rozwija się na świecie, czego dobrym przykładem są Niemcy, czy Stany Zjednoczone.

Sprawdź koniecznie: Taxi, Uber czy wypożyczenie auta – co się najbardziej opłaca?

- Jeździliście do Niemiec czy USA, by obserwować jak wypożyczalnie działają za granicą?
- Oczywiście, czynnie obserwowaliśmy jak to rozwiązanie działa na różnych rynkach, co wiązało się z wyjazdami do miejsc, w których z usług car sharingu korzysta się na dużą skalę. Na bazie tych doświadczeń oraz dzięki znajomości polskiego rynku automotive mogliśmy dostosować usługę do lokalnych potrzeb. Dlatego w naszej ofercie jest większy wybór samochodów, opcji wynajmu, zróżnicowanie poziomu cen, a sama usługa jest bardziej zaawansowana technologicznie. Polski użytkownik lubi korzystać z nowych technologii i je docenia.

- Raporty z zeszłego roku wskazywały, że w 2017 roku w Polsce nastąpi przełom na rynku car sharingu. Faktycznie można powiedzieć, że pod tym względem miał miejsce spory postęp. Na początku zeszłego roku nikomu nawet się nie śniło, że będzie jeździł „na minuty". Jak zareagowaliście na pojawienie się konkurencji? To jednak wy byliście pionierem na tym rynku. To swego rodzaju komplement i potwierdzenie, że decyzja o otwarciu działalności była słuszna?
- Pojawienie się konkurencji było ważnym momentem w naszej działalności. Na tym etapie rozwoju rynku usług car sharingu ma to dużo więcej plusów niż minusów i zdecydowanie – działa mobilizująco. Dopingujemy, aby usługi związane z share mobility były na najwyższym poziomie pod względem jakości. Wspólnymi siłami dużo szybciej znajdziemy klientów, wyedukujemy rynek, pokażemy zupełnie nową kategorię usługi, której po prostu w Polsce do tej pory nie było. Oczywiście, jest też druga strona medalu - trzeba zacząć dzielić się tym rynkiem. Dzisiaj możemy powiedzieć, że z usług car sharingu korzysta kilkadziesiąt tysięcy osób, a to wciąż kropla w morzu potrzeb.

- Będziecie modyfikować swoją ofertę w związku z pojawieniem się konkurencji?
- Na pewno. Chcemy, żeby nasza oferta była jak najbardziej kompleksowa, aby klient miał możliwość wyboru, którego nie ma u konkurencji. Nie bez powodu do usługi premium dołączamy kategorię standard, co w praktyce oznacza, że w partnerstwie z Hyundai Motor Poland wprowadzamy już wkrótce 200 nowych samochodów na rynek warszawski.

Przeczytaj: Traficar kontra Uber. Porównanie aplikacji i cen przejazdów

- Jakie są plany rozwoju firmy jeśli chodzi o poszerzenie zakresu usług?
- Jednym z kamieni milowych w rozwoju firmy będzie nowa platforma technologiczna, którą przygotowujemy dla naszych klientów. Tworzona jest zupełnie od podstaw i będzie dawała o wiele większe możliwości z punktu widzenia użytkowników. Pojawią się nowe typy samochodów, będzie większa możliwość wyboru. Bardzo mocno pracujemy nad infrastrukturą. Obecnie w Warszawie mamy 50 baz, w których można odebrać i zostawić auto, a do końca roku planujemy uruchomienie kolejnych 20-30, co stanowi ogromną skalę jak na rok działalności. Z punktu widzenia użytkownika to większa wygoda. Oczywiście będziemy pojawiać się również w kolejnych miastach. Niewykluczone, że w pierwszym jeszcze w tym roku, a w kolejnych w 2018 roku.

- Skąd wzięła się koncepcja baz, czyli pozostawiania auta w ściśle wyznaczonym miejscu? Konkurencja pozwala na porzucenie pojazdu na dowolnym miejscu parkingowym, pod warunkiem, że nie jest to parking zamknięty, prywatny lub wyjazd z niego nie będzie utrudniony.
- W największym stopniu wynika to z faktu, że usługi typu „station-based" stanowią o wiele większą skalę niż „free-floating". To, co oferujemy w Polsce, nie jest niczym nowym w odniesieniu do usługi car sharingu na świecie. Jeśli popatrzymy chociażby na Niemcy - tam na stu pięćdziesięciu operatorów car sharingowych tylko czterech funkcjonuje w oparciu o „wolne porzucanie". To po prostu inne usługi, uzupełniające się. „Free-floating" najczęściej służy do krótkiego poruszania się po mieście. To alternatywa dla komunikacji miejskiej, taksówek lub własnego samochodu. Usługa „station-based" ma trochę inny charakter, często służy dłuższemu korzystaniu z auta. W tej formule użytkownicy częściej planują wypożyczenie samochodu i mogą go zarezerwować nawet z kilkudniowym wyprzedzeniem.

- Co jest bardziej opłacalne z punktu widzenia firmy? Kiedy użytkownik wypożycza auto na krótki czas, płaci mniej. W 4Mobility istnieje możliwość wypożyczenia nawet na 12 godzin lub dobę.
- Z punktu widzenia firmy modele te są bardzo podobne. Rentowność również. Przy krótkich wypożyczeniach z jednego samochodu może skorzystać o wiele więcej osób. Do tego niezbędna jest jednak bardzo rozbudowana baza użytkowników. W przypadku modelu „station-based" klientów jest mniej, ale są oni zdecydowani na dłuższy wynajem.

- Współpracujecie z BMW oraz Hyundaiem w zakresie marek samochodów, które są dostępne w wypożyczalni. Dealerzy samochodowi widzą coraz mniejsze zainteresowanie kupnem samochodów na własność? Bardziej będzie się opłacać wypożyczenie auta niż posiadanie?
- Statystyki mówią, że na przestrzeni kilku kolejnych lat dynamika wzrostu sprzedaży spadnie do poziomu 2 proc. Nie dziwi więc fakt, że producenci samochodów nastwieni na innowacje wykazują coraz większe zainteresowanie wspieraniem tego typu rozwiązań. My trafiliśmy na swojej drodze na grupę BMW i Hyundai. Jeśli chodzi o kwestię „wypożyczać, czy posiadać?", to zgodnie z badaniami - jeśli nie pokonujemy autem więcej niż 10 tys. kilometrów rocznie - korzystanie z car sharingu jest bardziej opłacalne.

Zobacz także: Nowy trend - auto na minuty. Sprawdź czy to się opłaca

- Odpowiedzialność klienta za spowodowanie wypadku podczas jazdy wypożyczonym pojazdem u różnych operatorów objęta jest różnymi stawkami. Odpowiedzialność do kilku tysięcy jest opłacalna dla operatora car sharingowego?
- W 4Mobility użytkownik ponosi odpowiedzialność do 1000 złotych. Dotyczy to wyłącznie sytuacji, w których uszkodzenia powstały z jego winy. Biorąc pod uwagę, że średnia wartość samochodu wyraźnie przekracza kwotę 50 tys. złotych to rzeczywiście niewiele. Odpowiedzialność ta jest również ważna w kontekście mobilizacji do rozsądnego korzystania z współdzielonych aut. Z naszego punktu widzenia natomiast, to branża wysokiego ryzyka i nie ma możliwości uniknięcia takich sytuacji.

- Prognozy dotyczące światowego rynku car sharingu są bardzo optymistyczne. Co zatem będzie się dziać na polskim rynku wypożyczalni samochodów?
- Zmiany będą zachodzić dynamicznie i rynek cały czas będzie się rozwijać. Widać to po stale zwiększającej się liczbie użytkowników oraz zainteresowaniu innych podmiotów świadczeniem lub pośredniczeniem w udostępnianiu tych usług. Obecnie mamy sytuację, kiedy na rynku jest trzech operatorów i mniej niż tysiąc samochodów. W skali kraju to wciąż niewiele. Widząc, jakie plany mają producenci, dealerzy, branża energetyczna, spółki zaangażowane w projekty tzw. e-mobilności można sobie jasno powiedzieć, że w ciągu najbliższych 3-4 lat w każdym dużym mieście będzie usługa car sharingowa świadczona przez wielu operatorów. Jeśli spotkamy się za 3-4 lata zobaczymy ogromny postęp i bardzo rozwinięty rynek.

- No właśnie, mamy koncepcję e-mobilności, ale też na całym świecie trwają prace nad autonomicznym autem. Jakie nowe technologie mają szczególną szansę powodzenia wśród floty car sharingowej?
- Autonomia jest kwestią nieuniknioną. To co jest jednak łatwiejsze i bardziej realne to samochody elektryczne, które już wchodzą do użytku i wkrótce staną się oczywistym rozwiązaniem wykorzystanym w car sharingu. W poruszaniu się po mieście samochód elektryczny sprawdza się o wiele lepiej. My bardzo wierzymy w elektromobilność i obecnie przygotowujemy rozwiązania, które mają na uwadze rozwój tego segmentu rynku. W konsekwencji największym wyzwaniem będzie rynek taksówkarski i to, co zrobi w obliczu pojawienia się nowych technologii.

Sprawdź również: Akcja 4Mobility i Uber – #Zostaw Kluczyki. Firmy zachęcają do zamiany własnego auta na car sharing

- Jeśli już jesteśmy przy rynku taksówkarskim: Uber nieustannie albo spotyka się z nieprzyjemnymi sytuacjami ze strony taksówkarzy, albo z zarzutami o nieuczciwą konkurencję. Mówi się o konieczności prawnego uregulowania działalności firm, które działają w ramach sharing economy. Nie obawiacie się negatywnej reakcji ze strony kierowców, jeśli wypożyczalnie samochodów zyskają na popularności, a w konsekwencji korporacje taksówkarskie stracą klientów?
- Na razie nie doświadczamy niechęci ze strony taksówkarzy. Branża taksówkarska musi sobie jasno powiedzieć, że to jest nieuniknione i takie jest prawo rynku. Walka o klienta była zawsze, a dawanie wyboru to realizacja jego potrzeb. Klient korzystający z car sharingu z reguły nie korzysta jednak z taksówek - chce być niezależny i woli sam dojechać w wybrane miejsce własnymi drogami. Mam nadzieję, że te rynki będą ze sobą współpracować, a nie zwalczać się. Dla takich firm jak Uber car sharing nie jest konkurencją, a raczej inną formą usługi wpisującej się w ideę gospodarki współdzielenia.

- Jak można scharakteryzować klienta korzystającego z car sharingu?
- Grupa docelowa jest bardzo szeroka. Mamy użytkowników pomiędzy 21 a 40 lat. Można powiedzieć, że to kilka pokoleń. Są to osoby, które chcą spróbować „czegoś nowego", które są w różnym wieku, które używają samochodu do różnych celów. Niekoniecznie są to studenci, a taki jest stereotyp. Z car sharingu korzystają także starsze osoby, które nie chcą posiadać własnego auta, a czasami, dla własnej wygody, muszą z niego skorzystać. To także użytkownicy biznesowi. Nie bez powodu mamy sporo baz niedaleko korporacji i dużych firm. Zauważalna grupa to także pracownicy ze Wschodu, których w Polsce jest coraz więcej, ale i z Zachodu, którzy znają rozwiązanie ze swojego kraju. Ta różnorodność świadczy tylko o tym, że nie mówimy o niszowej usłudze.

- Jakie są główne powody decydowania się na użytkowanie w ramach car sharingu? Jedno z badań wskazuje, że powoli do Polaków docierają kwestie środowiskowe, że wolą nie korzystać ze swojego starego auta, które produkuje spaliny szkodliwe dla atmosfery, a wolą jeździć nowym pojazdem, hybrydowym, ale wypożyczonym.
- Trudno powiedzieć czy Polacy patrzą już w tak dużym stopniu na względy środowiskowe. Wydaje mi się, że to jednak potrzeba jest pierwszą przyczyną tego, że decydują się na szybkie wypożyczenie, by sprawnie przemieszczać się po mieście.
- Dziękuję za rozmowę.

Polecamy: Car sharing. Rewolucja czy ewolucja na drogach? [PORÓWNANIE CEN USŁUG]

Warto przeczytać: „Odkorkujemy miasto”. Ride-sharing działa już w Warszawie. O rozwiązaniu opowiada Krzysztof Urban, prezes mytaxi w Polsce [WYWIAD]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze