Czy tarcza antyinflacyjna zostanie przedłużona na 2023 rok? Mateusz Morawiecki unika pytania
W trakcie konferencji prasowej Mateusza Morawieckiego padło pytanie, czy rząd zdecyduje się na przerwanie w przyszłym roku tarczy antyinflacyjnej. Premier stwierdził, że rząd zdecydował się zamrozić taryfy na energię elektryczną w 2023 roku, więc nawet jeśli wróciłyby stawki na prąd sprzed tarczy antyinflacyjnej, to "wzrost inflacji nie byłby tak odczuwalny".
Jednak tarcza antyinflacyjna to nie tylko ceny energii, ale również paliwa, czy żywności. Mateusz Morawiecki unikał jednak bardziej szczegółowej odpowiedzi na to pytanie i rzucił jedynie, że "decyzja w tej sprawie zapadnie w grudniu". Czego więc możemy się spodziewać w 2023 roku jeśli tarcza antyinflacyjna nie zostanie przedłużona?
Polecany artykuł:
Likwidacja tarczy antyinflacyjnej to "oszczędzanie amunicji"
Jak komentuje dla SuperBiznesu główny ekonomista pracodawców RP Kamil Sobolewski, wycofanie tarczy antyinflacyjnej oznaczałoby wzrost inflacji o ok. 4 punkty procentowe. Paliwo podrożałoby o ok. złotówkę (benzyna lekko poniżej, a olej napędowy lekko powyżej).
Zdaniem eksperta likwidacja tarczy wydaje się koniecznym krokiem, ze względu na wysokie koszty projektu - rzędu 40 mld zł i 1,2 proc. PKB.
- Obniżanie podatków na towary, które drożeją bo są deficytowe, utrudnia dostosowanie rynku (głównie spadek popytu). Lepszym, choć dalekim od ideału pomysłem są dopłaty dla biednych gospodarstw domowych i maksymalne ceny urzędowe, o ile obowiązywałyby do limitu zużycia - komentuje Sobolewski.
Zmniejszenie wydatków stwarza rządowi bufory bezpieczeństwa przed zbliżającą się recesją, w razie gdyby okazała się zbyt głęboka i długo trwała.
- To wtedy najbardziej ludzie i gospodarka potrzebowaliby interwencji państwowej i na taką ewentualność należy sobie, z perspektywy rządu umiejętnie zarządzającego ryzykami, zostawić amunicję. Likwidacja tarcz to dobry sposób na oszczędzanie amunicji - mówi Sobolewski.
Zdaniem eksperta trudno stwierdzić, czy rząd zdecyduje się na wyłączenie tarczy antyinflacyjnej już w styczniu 2023 roku, czy dopiero po wyborach parlamentarnych.
Inflacja większa nawet o 2,8 proc. "Nasze portfele odczują odwracanie tarcz antyinflacyjnych"
Główny Ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej Piotr Soroczyński zauważa, że tarcza antyinflacyjna pozwoliła obniżyć inflację od lutego 2022 roku. Zamiast obserwować wzrost cen rzędu 1,7-2,0 proc., ceny rosły średnio o 0,3 proc. Dlatego też inflacja spadła z 9,4 proc. w styczniu do 8,5 proc. w lutym, a mogła wzrosnąć do nawet 10,7-11,0 proc. Ekspert podkreśla, że w poprzednich miesiącach pojawiały się pierwsze elementy tarczy, które obniżały ceny o ok. 0,5 proc.
- Wejście w echo nadzwyczajnej bazy (czasu wprowadzania tarcz antyinflacyjnych) spowoduje podbicie rocznego wskaźnika inflacji o prawdopodobnie 1,0 – 1,5 z czego większość przypadnie na luty 2023. Luty może być też miejscem lokalnego maksimum rocznego wskaźnika inflacji. Jednak przed nami wciąż będzie operacja wyłączenia tarcz antyinflacyjnych. Wyłączenie tarcz inflacyjnych podbije nam roczny wskaźnik inflacji o około 2,5% - 2,8% - tłumaczy Soroczyński.
Ekspert Krajowej Izby Gospodarczej zaznacza, że "nasze portfele odczują odwracanie tarcz antyinflacyjnych. Będzie bolało". Dlatego też będziemy musieli skupić się na podstawowych artykułach, bo zwyczajnie może nam zabraknąć środków na usługi, czy dobra konsumpcyjnego trwałego użytku. Jednak gdyby tarcz antyinflacyjnych nie było w ogóle, zdaniem Soroczyńskiego skutki inflacji w 2022 roku byłyby znacznie bardziej dotkliwe.
- Pytanie kiedy będzie to zrobione (jeszcze w pierwszych miesiącach 2023 roku czy dopiero w drugiej jego połowie) i czy zrobione zostanie to w jednym ruchu czy też zostanie rozłożone na szereg drobniejszych kroczków - zauważa Soroczyński.
Jak podkreśla ekonomista, decyzja o terminie wycofania tarcz antyinflacyjnych będzie wypadkową dyskusji ekonomistów i specjalistów z zakresie nastrojów społecznych.