Centralna informacja emerytalna. Co to jest i czemu ma służyć?
Jak podaje "Puls Biznesu", "Kancelaria Prezesa Rady Ministrów (KPRM) przekazała do uzgodnień międzyresortowych, opiniowania oraz konsultacji publicznych projekt ustawy o centralnej informacji emerytalnej (CIE)". Koszt budowy systemu, który zapewni w jednym miejscu dostęp do informacji o produktach emerytalnych, to 35 mln zł, a jego utrzymanie w ciągu 10 lat to 215 mln zł. "To kolejne podejście rządu do jej budowy. Pierwotnie projekt był konsultowany jesienią 2019 r. Wówczas wnioskodawcą było Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju, które kilka miesięcy później przestało istnieć. Podobnie jak w poprzednim projekcie, także w tym za budowę systemu ma odpowiadać Polski Fundusz Rozwoju (PFR), spółka kontrolowana przez skarb państwa. Współpracować ma z ZUS, KRUS i KPRM" – zwraca uwagę gazeta.
Dziennik wyjaśnia, że "CIE ma być systemem, dzięki któremu każdy obywatel ma uzyskać pełną i łatwo dostępną wiedzę na temat swoich oszczędności na wszystkich kontach produktów emerytalnych – ZUS, KRUS, IKE, IKZE, PPE, PPK, OFE – oraz ich stanu". "Umożliwi również symulację wysokości przyszłych świadczeń emerytalnych, ułatwiając decyzję o oszczędzaniu na emerytalną przyszłość, oraz pozwoli na wykonywanie niektórych działań na środkach i kontach produktów emerytalnych" – dodaje. Według gazety "CIE ma być zintegrowany z węzłem krajowym identyfikacji elektronicznej w zakresie uwierzytelnienia użytkowników do narzędzi i usług systemu".
Rząd zabierze oszczędności na emeryturę przezornym Polakom?
Tymczasem pojawiają się obawy, co do ostatecznego celu powstania CIE. Może okazać się, że rząd mając wgląd do wszystkich oszczędności emerytalnych obywateli, pokusi się o ograniczanie lub zabieranie wszelkich dopłat emerytalnych tym, którzy mają takich oszczędności sporo. Ilość tak zgromadzonych środków może też wpłynąć na ostateczną wysokość emerytur. Ci, którzy będą mieli sporo tak odłożonej gotówki, mogą dostawać mniej z ZUS. Na EKG w Katowicach Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego powiedział:
- Co do zasady, system emerytalny to system, który jest bardzo upolityczniony. On mocno zależy od tego, jaka partia będzie rządziła i czy ta partia będzie bardziej reprezentowała interesy emerytów. I z perspektywy osób, które jeszcze nie są na emeryturze, są osobami ubezpieczonymi, już jest więcej ryzyk i niespodzianek. Jeśli okaże się, że mamy więcej świadczeniobiorców niż osób pracujących, to wówczas fundamenty tego systemu mogą zostać istotnie podważone - Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.