Biznes Żabińskiego wystrzelił w trakcie pandemii COVID-19, gdy Tanzania stała się jednym z niewielu miejsc, które nie stawiało przed podróżującymi żadnych ograniczeń. Europejczycy jako wakacyjny kierunek chętnie wybierali Zanzibar. Wielu zdecydowało się właśnie na hotel Wojciecha Żabińskiego. Marka Pili Pili była nazywana „ulubionym hotelem polskich celebrytów”. „Pili Pili to nie tylko hotel, ale też organizacja lotów czarterowych, wycieczki na miejscu, a za te wszystkie usługi płaci się tzw. Pili Coinami, czyli wirtualną walutą wymyśloną przez Żabińskiego” – opisuje „Wprost”. Poważne problemy zaczęły się stosunkowo niedawno.
Wydany zakaz
Spółki prowadzone są bowiem z ominięciem prawa turystycznego – i Pili Pili Club oraz Pili Pili Fly w rozumieniu polskiego prawa nie są ani touroperatorami, ani organizatora turystyki. W styczniu obie spółki otrzymały zakaz wykonywania działalności organizatora turystyki i przedsiębiorcy ułatwiającego nabywanie powiązanych usług turystycznych – opisywał serwis Wasza Turystyka. Tę decyzję podtrzymało Ministerstwo Sportu i Turystyki. Prezes Turystycznej Organizacji Otwartej Alina Dybaś nie kryła zdziwienia modelem funkcjonowania Pili Pili.
Podkreślała, że bez podlegania Turystycznemu Funduszowi Gwarancyjnemu i Turystycznemu Funduszowi Pomocowemu, w razie awarii lub kłopotów firmy, konsumenci nie są chronieni i nie wiadomo, kto ma ponosić odpowiedzialność za konsekwencje.
Odwołane loty
W poniedziałek Żabiński przekazał informację, że odwołuje wszystkie loty i pobyty zamówione przez turystów do 4 czerwca. Firma proponuje, że odwołane rezerwacje będzie można zrealizować po 4 czerwca. Nie ma przy tym obowiązku zwrotu wpłat.
Oferuje jedynie zwrot płatności w formie Pili Coinów – wirtualnej waluty, której nie można wymienić na złotówki.