System e-TOLL ma w założeniu podnieść szlabany – wyeliminować postoje i kolejki na bramkach. Bazuje on na aplikacji na smartfony, która za pośrednictwem GPS lokalizuje pojazd i nalicza opłatę w wypadku stwierdzenia korzystania z płatnego odcinka drogi. Środki są pobierane z konta e-TOLL, które przedtem należy zasilić.
Czytaj także: Koniec ze szlabanami na autostradach! Sprawdź co się zmieni
Ocena w aplikacji AppStore lub Sklep Play oscyluje w granicach 1-1,5 gwiazdki. Po jej pobraniu i zalogowaniu (nie bez problemów), czeka Cię wiele rubryk do wypełnienia, pytających o liczbę miejsc siedzących w aucie czy całkowitą dopuszczalną masę pojazdu. W aplikacji nietrudno o błędy, te występują często, a po nich musisz od nowa ją włączać i wprowadzać dane. Nie tak miał wyglądać start systemu E-Toll - informuje portal trans-moto.pl
Totalny dramat! Klasyczny przykład, w jaki sposób nie powinna wyglądać aplikacja do obsługi płatności za przejazdy. Brak słów...
Aplikacja zacina się oraz wywołuje problemy z płynnością pracy telefonu. Dodatkowo po ponownym zainstalowaniu na tym samym urządzeniu nie można użyć poprzedniego numeru identyfikacji, co przekłada się na komplikacje w sprawnym wykonaniu przejazdu, piszą kierowcy.
Jak czytamy na portalu: jak się okazuje, stania w kolejkach nie da się uniknąć, bo wiele punktów poboru opłat nie rozchodzi się w kilka pasów dedykowanych konkretnym bramkom kilkadziesiąt metrów od samego punktu. Stanie w korku dalej będzie normą, chyba że zdecydujesz się na przejazd pasem awaryjnym, jak co niektórzy kierowcy.
Bilety są wskazane dla kierowców pojazdów osobowych na dwóch odcinkach autostrad: A2 na odcinku Konin-Stryków i A4 na odcinku Wrocław-Sośnica, zarządzanych przez GDDKiA (Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad). Na koncesjonowanych odcinkach autostrad funkcjonują nadal bramki i tam korzystać z e-Toll może przede wszystkim transport.