Europoseł Gierek (Unia Pracy), zagorzały zwolennik energetyki opartej na węglu, stwierdził, że „Komisja Europejska popełnia kardynalny błąd, zakładając, że efektywność energetyczna jest tożsama z ograniczeniami użytkowania energii finalnej". Za swoje poglądy słono zapłacił. Jak twierdzi, musiał zrzec się funkcji sprawozdawcy raportu.
Zobacz: W tych miastach nie wjedziesz do centrum samochodem [GALERIA]
Komisja Europejska chce, aby państwa członkowskie ograniczyły zużycie energii, a zwiększyły udział odnawialnych źródeł energii w produkcji. To stanowisko zostało niechętnie przyjęte przez takie państwa, jak Polska, gdzie energetyka opiera się głównie na węglu. Poseł Gierek usiłował dowieść, że zachowanie gospodarki opartej na węglu ma sens, przy czym należy zwiększyć wydajność procesu produkcji i przesyłu energii. Zgłosił poprawki do raportu dotyczącego efektywności energetycznej.
Polecamy: Brakuje węgla! CENY szybują w górę [INFOGRAFIKA]
- Obecnie węgiel spalany jest w sposób mało oszczędny. Ale gdybyśmy zastosowali kogenerację, czy współprodukcję energii elektrycznej i cieplnej, to ta efektywność mogłaby sięgnąć 90 procent. (...) To ważne nie tylko z uwagi na zasoby surowców naturalnych, ale także ochronę środowiska, m.in. w kontekście smogu – dowodził poseł. – Frakcja chciała, by w raporcie znalazł się cel ograniczenia zużycia energii o 40 proc. do 2030 roku. Ja się z tym zgadzałem, ale chciałem to osiągnąć w inny sposób, a nie przez wymuszone oszczędności – podkreślił cytowany przez Interia.fakty.pl eurodeputowany.
Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) głosowała nad zaproponowaną przez niego treścią raportu, ale nie przystała na zgłoszone przez Gierka poprawki. Między innymi odrzuciła zmianę dotyczącą tzw. kompromis 11, w myśl którego energia pierwotna miała być przeliczana na finalną w nowy sposób. Grupa robocza, w skład której weszli członkowie ITRE, poprosiła europosła o rezygnację z funkcji sprawozdawcy unijnego raportu.
Oprac. na podst. fakty.interia.pl