Śmiałe prognozy profesora Glapińskiego
Ekonomiści prognozują, że od marca wskaźnik inflacji powinien zacząć dynamicznie obniżać się, a na koniec roku możliwe jest jego zejście do jednocyfrowego poziomu.
"Generalny trend jest jasny: od marca inflacja leci w dół o dziesięć punktów procentowych w ciągu roku i na koniec 2023 schodzimy do jednocyfrowej inflacji"-mówił podczas ostatniej konferencji prasowej prof. Adam Glapiński prezes Narodowego Banku Polskiego. Jego zdaniem w IV kwartale 2023 roku ma spaść do 7 proc.
Dane z marca powinny być bardziej optymistyczne, ale jak zastrzegł prezes Glapiński cykl podwyżek stóp procentowych nie został zakończony na wypadek nieprzewidzianych wydarzeń, które mogłyby jeszcze pobić inflację.
Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl ocenia w rozmowie z Super Biznesem, że na razie jesteśmy dopiero u progu hamowania inflacji, które w pierwszej fazie będzie szczególnie ostre.
Jak prognozuje Sawicki dla Super Biznes, zapewne to na tej tendencji, a nie zagrożeniach związanych z niepokojącym zachowaniem cen bazowych, prezes NBP będzie ogniskować swoją uwagę na konferencjach po posiedzeniach RPP.
-Dopiero gdyby wiosną przyszłego roku okazało się, że wzrost cen ponownie przyspiesza, a projekcja inflacyjna NBP przestaje wskazywać na stopniowe obniżanie się inflacji do dopuszczalnego pasma wokół celu, konieczne może być ponowne zaostrzenie kursu. Ale nie jest to scenariusz, któremu należy przypisać znaczne prawdopodobieństwo, zwłaszcza w nadchodzących miesiącach- uważa analityk w rozmowie z Super Biznesem.
Drożyzna pozostanie z nami na lata
Póki co, za marzec według ekonomistów Credit Agricole Bank Polska inflacja spadnie do 15,8 proc. r/r. Do tych prognoz przychylają się również ekonomiści Santander Bank Polska.
Jak czytamy komentarzu, dobra wiadomość jest taka, że ta inflacja musi spaść w ujęciu rok do roku względem lutego. Naszym zdaniem w okolice 15,8 proc. A zła wiadomość jest taka, że stanie się to zasadniczo z powodów czysto statystycznych. Przy jej wyliczaniu okresem bazowym będzie marzec 2022 r., kiedy to m.in. przez wojnę doszło do niesamowicie szybkiego wzrostu cen 3,3 proc. w skali miesiąca – to tempo kojarzone z hiperinflacją lat 90. – wyjaśniają w komentarzu ekonomiści. I dodają
"Według nas marzec nie przyniesie pod tym względem istotnej poprawy: przewidujemy 1,1 proc. m/m w marcu po 1,2 proc. w lutym, co będzie jednym z najwyższych odczytów marcowych z ostatnich 20 lat, wskazującym na duży rozpęd cen" – wskazują.
Kamil Sobolewski główny ekonomista Pracodawców RP, w rozmowie z Super Biznesem przyznaje, że najbliższym roku wzrost cen nadal będzie postępować w wysokim tempie oznaczającym ubożenie Polaków.
-Tempo inflacji zwolni z około 18% w styczniu i lutym do około 12% na koniec roku, a po drodze, w ramach dobrych wiadomości przedwyborczych, roczny wskaźnik inflacji może być nawet jednocyfrowy. Nie zmienia to faktu, że ceny, nawet po spadku inflacji, urosną tyle, ile powinny rosnąć w 4 lata, z negatywnym skutkiem dla portfeli Polaków-mówi Sobolewski.
Zdaniem Piotra Soroczyńskiego głównego ekonomisty , dyrektora Biura Polityki Gospodarczej Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) według większości dostępnych na rynku scenariuszy począwszy od marca roczny wskaźnik inflacji powinien zacząć wyraźnie spadać. Latem do około 10%, w końcu roku zaś w okolice 6% - 7%. Jednak ten spadek - to będzie tylko niższe tempo wzrostu cen, nie zaś spadek samych cen.
Sawicki z Cinkciarz.pl ocenia, że wygasanie napięć w globalnych łańcuchach dostaw i obniżenie się cen frachtu do przedpandemicznych poziomów sprawia, że wzrost cen dóbr powinien hamować.
-W takiej sytuacji należy odwoływać się do cen usług, których zachowanie staje się wiodącym papierkiem lakmusowym, także w oczach coraz liczniejszych bankierów centralnych. Już w drugim kwartale wzrost płac może znów przegonić zwiększanie się cen, co będzie sprzyjać stopniowej odbudowie konsumpcji - mówi analityk.
Jego zdaniem, wychodzenie zarówno polskiej, jak i europejskiej gospodarki z dołka oraz mocne rynki pracy nie będą sprzyjać wygasaniu inflacji bazowej. Przez najbliższe pół roku jej dynamika wciąż powinna przyjmować wartości dwucyfrowe. Później nieco wyhamuje, ale w grudniu wciąż może przekraczać 8 proc. r/r.
W jednym wszyscy ekonomiści się zgadzają
Zejście do celu inflacyjnego w okolice 2,5 proc. będzie trudne i długotrwałe. Droga najmniej bolesna przebiega przez inwestycje firm i aktywność zawodową Polaków, przez podniesienie produkcji towarów i usług, które wszyscy zużywamy. Droga bardziej bolesna to zmniejszenie naszych potrzeb, a właściwie możliwości konsumpcyjnych. Już dzisiaj ewidentnie w danych GUS widać wyraźne spowolnienie w konsumpcji co oznacza, że Polacy zaczęli naprawdę zaciskać pasa, niekiedy nawet rezygnując z zakupu niektórych dóbr.
Inflacja to również dewaluacja i utrata siły nabywczej i wartości złotego. Co oznacza, że wartość naszych oszczędności topnieje, a za konkretną kwotę pieniędzy możemy kupić realnie mniej towarów i usług.