GUS: Inflacja w Polsce za lipiec 2022
Wzrost cen towarów i usług ponownie wzrósł o 0,5 proc. w ubiegłym miesiącu i obecnie wynosi 15,6 proc. Zdaniem ekonomisty banku Pekao Piotra Bartkiewicza taki wskaźnik wzrostu cen może się utrzymać nawet przez parę miesięcy.
To już kolejny wzrost cen towarów i usług odnotowany w Polsce w ostatnim czasie. Sytuacja staje się coraz trudniejsza. W czarnych scenariusz kreślone jest widmo inflacji na koniec 2022 roku na poziomie 20 proc. Przypominamy, że tak zwany bezpieczny próg inflacji, czyli taki, kiedy to wzrosty cen towarów i usług nie są mocno odczuwalne dla konsumentów, a zgromadzone na kontach w bankach pieniądze nie tracą znacznie na wartości, to 2,5 proc.
-Wynik sierpniowy będzie podobny, we wrześniu, jeśli URE zdąży zatwierdzić zmianę taryf trzech firm energetycznych, które o to wnioskowały, również inflacja utrzyma się na zbliżonym poziomie - dodał Piotr Bartkiewicz.
W dłuższym okresie zagrożenie nie mija!
Już za kilka miesięcy inflacja znów może mocno podbić. Z jednej strony przyczyni się do tego efekt bazy statystycznej powiązany z wprowadzeniem pierwszej odsłony tarczy antyinflacyjnej. Z drugiej strony przed nami nieuniknione podwyżki cen rachunków za ogrzewanie, prąd i wodę. Nie można zapominać, że nie tylko Polsce, ale niemal całej Europie głęboko zagląda w oczy widmo kryzysu gazowego w najbliższym sezonie grzewczym.
Narodowy Bank Polski zakłada w swojej projekcji, że inflacja w roku 2022 wyniesie 14,2 proc. Rok później ma być nieco niższa - choć wciąż dwucyfrowa - i wynosić 12,3 proc. W 2024 roku jej wartość przewidywana jest na 4,1 proc. Szczyt inflacji ma wynosić aż 18,8 proc. i ma nastąpić w pierwszym kwartale przyszłego roku tak wynika z lipcowej projekcji Narodowego Banku Polskiego.
– W rezultacie obecnie wszystko wskazuje, że proces wygasania inflacji może być ekstremalnie długi. Na sprowadzenie jej do celu NBP (2,5 proc.) potrzebnych może być wiele kwartałów. Luzowanie fiskalne, które objawia się jako wszelakie tarcze, dopłaty, obniżki podatków w ramach Polskiego Ładu oraz wakacje kredytowe mają chronić budżety gospodarstw domowych, lecz jednocześnie osłabiają wygasanie popytowych źródeł inflacji – podkreśla analityk Cinkciarz.pl.
Jak poradzi sobie złoty, jeśli RPP już nie podniesie stóp procentowych?
Polska gospodarka ostro hamuje i już znajduje się w technicznej recesji. W 2023 roku PKB może wzrosnąć nawet mniej niż o jeden procent. Gasnąca koniunktura odbije się na rynku pracy. Przeciętne wynagrodzenia już teraz przestały nadążać za inflacją, w drugim kwartale pierwszy raz od dekady nie dotrzymały jej kroku. Sytuacja ta powinna utrzymać się minimum do końca roku. Oznacza to, że inflacja i wzrost stóp procentowych z ostatniego roku mocno zaciągnęły już hamulec ręczny konsumpcji.
Zdaniem analityków, w ostatnich tygodniach wyraźnie wzrosło prawdopodobieństwo, że Rada Polityki Pieniężnej po wakacjach nie podniesie kosztu pieniądza, który obecnie wynosi 6,5 proc. Na potencjalne dalsze podbicie inflacji władze monetarne mogą patrzeć przez palce ze względu na jej źródła będące poza orbitą oddziaływania polityki pieniężnej oraz gwałtownie pogarszającą się kondycję gospodarki.
– Nie bez znaczenia jest też otoczenie zewnętrzne. W lipcu inflacja w USA mocno wyhamowała (z 9,1 proc. w czerwcu do 8,5 proc. w lipcu), co podsyciło w inwestorach nadzieję, że jej szczyt został minięty. Cykl podwyżek zakończył też np. Czeski Bank Narodowy. Sprawia to, że po wakacjach presja na złotego w przypadku braku podwyżki będzie zapewne mniejsza niż gdyby podobna sytuacja miała miejsce przed wakacjami. Przed miesiącem letnia zapaść złotego była w apogeum, za dolara i euro płacono nawet 4,85 zł. Dziś PLN znajduje się na ścieżce odrabiania strat. Dolar kosztuje przeszło 30 groszy mniej, a kurs euro względem lipcowego ekstremum cofnął się o kilka procent. Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że pozytywne tendencje będą kontynuowane a na koniec kwartału EUR/PLN znajdzie się w okolicy 4,60 – prognozuje Bartosz Sawicki.