Choć mieszkańcy Katowic mogą cieszyć się atmosferą świąt, to dla wielu z nich może to być luksus, szczególnie jeśli mają cienkie portfele. "Fakt" donosi, że na niemal 100 stoiskach oferowane są prezenty, rękodzieło i przysmaki, takie jak wędliny, miody, bigosy, czy górskie sery. Jednak ceny nie są najniższe.
Na przykład, kto chciałby delektować się grillowanym serkiem z Podhala, musi liczyć się z wydatkiem co najmniej 7 zł lub 8 zł, jeśli zależy nam na dodatku żurawiny – tyle samo, co rok wcześniej. Wzrost cen widoczny jest także w przypadku bardziej pożywnej kromki ze smarowidłem, która teraz kosztuje już 20 zł, wobec 16-18 zł z poprzedniego roku. Nawet kubek grzańca podrożał z 15 do 18 zł. Co więcej, najtańsza kiełbasa "własnej roboty" kosztuje teraz aż 59 zł za kilogram.
"Fakt" zwraca uwagę, że szklane bombki tworzone w małych manufakturach potrafią kosztować nawet 90 zł za sztukę. Trend ten nie dotyczy tylko Katowic – największe miasta organizujące coroczne jarmarki bożonarodzeniowe zdają się prezentować coraz większy rozmach, ale jednocześnie zakupy na nich stają się coraz bardziej kosztowne.