Inflacja w górę. Klasa średnia czuje się oszukana
Pan Paweł razem z żoną Agatą niedługo będzie mógł wprowadzić się do nowego 200 m. domu w podwarszawskich Michałowicach - wyznaje w rozmowie z "Wyborczą". Obawia się, że koszt wykończenia wzrośnie co najmniej o jedną trzecią, w związku z czym będzie musiał dobrać kredyt albo nie wykończy poddasza. Zdaje sobie sprawę, że będzie musiał ciąć koszty i oszczędzać np. na podróżach. Jak wyjawia, zazwyczaj jeździł na Szeszele lub do Nowego Jorku, jednak w bieżącym roku wypił z żoną wakacje w Turcji za 4,5 tys. zł.
Para ma już dwa leasingi na samochody, jednak z powodu rosnących cen paliwa coraz rzadziej opłaca im się do nich wsiadać. 35-latek ma poczucie, że przez ostatnie lata stać go było na tyle samo, a na koncie bankowym zostawało mu jeszcze dużo pieniędzy. Jest optymistą, który uważa, ze lepiej mieć kredyt na dom, niż nie mieć tego domu w ogóle.
Młodzi muszą mocno oszczędzać i rezygnują z wielu przyjemności
Para przyznaje, że nie chce rezygnować z edukacji swojego dziecka np. z zajęć dodatkowych. Oboje uważają, że po to ciężko pracowali, aby teraz móc bez wyrzutów sumienia móc wydawać pieniądze.
- Nie pójdę do fryzjera, oszczędzam, gdzie mogę, żeby mieć coś na czarną godzinę, jak mnie znowu ten kraj wystawi. Jak do tego doszło, ze bogacą się na nas banki, gdy rządzi bankier? – mówi pani Agata, w rozmowie z „Wyborczą”.
Żona pana Pawła jest przeciwniczką programów rządowych, które mają na celu wsparcie finansowe Polaków np. program 500 plus. Uważa, że lepsza byłaby działająca opieka zdrowotna czy ratownictwo medyczne. – podaje „Wyborcza”.