Konfiskata auta pijanym kierowcom może być niezgodna z Konstytucją RP? Rzecznik Praw Obywatelskich wyjaśnia
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek był gościem Huberta Biskuspkiego w programie "Pieniądze to nie wszystko". Jednym z poruszonych tematów była podpisana już przez prezydenta nowelizacja prawa karnego, która zawiera m.in. urzędowe zabranie kierowcy samochodu, jeśli podczas prowadzenia auta miał półtora promila alkoholu we krwi. Jeśli to jednak nie było jego auto, kara powinna wynosić równowartość pojazdu.
- Nie ulega wątpliwości, że sprawcy wypadków drogowych, którzy byli pod wpływem alkoholu powinni być karani z całą surowością prawa. Ale może zdarzyć się taka sytuacja, że osoba bardzo zamożna porusza się tanim samochodem, lub odwrotnie, osoba mało zamożna będzie jechać drogim autem. I teraz ta sankcja jest w obu tych przypadkach niewspółmierna do popełnionego czynu, a to potęguje fakt, że w pewnych okolicznościach sąd ma obowiązek orzeczenia o tym przypadku - tłumaczy Wiącek.
Jak wyjaśnia RPO, problemem jest kara, która jest "automatycznie" sankcjonowana w przypadku, gdy przestępstwo (w tym wypadku jazda autem pod wpływem alkoholu) jest stanem faktycznym. Wiącek tłumaczy, że odpowiednią karę powinien wymierzyć sąd, oceniając wszystkie okoliczności i materiał dowodowy.
- Nie powinno się wiązać rąk sądom i ustawiać, że przy stwierdzeniu jakiegoś stanu faktycznego, sąd musi wydać jakieś orzeczenie. [...] To jest główny problem tej ustawy, to że ona nakazuje sądowi, niezależnie od okoliczności, niezależnie od dolegliwości jaką wyrządzi sprawcy strata takiej kwoty, czy wartości auta, bez względu na okoliczności sprawy, to tak nie powinno być, sądom należy ufać bardziej i dawać im więcej możliwości dostosowania kary - mówił RPO.
Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że jeden przepis jest niekonstytucyjny. To samo czeka konfiskatę aut pijanych kierowców?
Jak przypomniał Hubert Biskupski w programie, Trybunał Konstytucyjny orzekł 13 grudnia, że przepis wprowadzony w 2015 roku, który pozwala odebrać prawo jazdy po przekroczeniu 50 km/h w obszarze zabudowanym, jest niezgodny z konstytucją. Wiącek wskazał, że to dosyć podobna sytuacja do konfiskaty aut pijanym kierowcom.
- To podobny problem, problem automatu. Ktoś coś zrobił i z automatu ustawa każe zastosować sankcję. Ktoś przekroczył prędkość o 50 km/h i ustawa niezależnie od okoliczności nakazuje odebranie prawa jazdy na 3 miesiące. Nie nakazuje przeprowadzenia postępowania, a zdarzają się przypadki, gdy człowiek ma pewne argumenty, które trzeba przedstawić, są pewne zastrzeżenia, co do sposobu zbadania prędkości, co do zachowania się organu mierzącego prędkość i takich argumentów ten człowiek przedstawić nie może przed odebraniem mu prawa jazdy na 3 miesiące i to potwierdził Trybunał Konstytucyjny - tłumaczy RPO.
Wiącek podkreśla, że nie pierwszy raz Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że sankcja za naruszenie prawa powinna być wcześniej poprzedzona przez ustalenie indywidualnych okoliczności sprawy, a nie być automatyczną konsekwencja stwierdzenia stanu faktycznego.
Polecany artykuł: