Złoty: najpierw straci, a po tym zyska?
Tendencja wzrostu wartości złotego ma szansę utrzymać się w 2023 r., ale początkowe miesiące prawdopodobnie przyniosą jej wyhamowanie. Dlaczego? Jesienny trend umocnienia PLN był mocny, ponieważ wygasał strach przed inflacją i podnoszeniem stóp procentowych przez główne banki centralne oraz przed kryzysem energetycznym. Potencjał, by polska waluta z tego tytułu nadal dynamicznie zyskiwała na wartości, może być ograniczony. W nadchodzących kwartałach może dominować aura wyczekiwania na rozwój sytuacji gospodarczej i odpowiedni moment do ponownych inwestycji w przecenione akcje, obligacje i tzw. ryzykowne waluty, do których zalicza się złoty.
– Inwestorzy mają świadomość, że dołek aktywności gospodarczej w Polsce, Europie i na całym świecie ciągle jest przed nami. Tymczasem widmo recesji nie sprzyja napływom kapitału na rynki wschodzące. Dopiero w drugiej części roku, gdy szczyty inflacji bezdyskusyjnie będą już za nami, a światowa gospodarka może zacząć przyspieszać, złoty powinien stać się beneficjentem napływu kapitału na rynki wschodzące. Dopiero wtedy kurs EUR/PLN może osuwać się w kierunku 4,40 zł, a w optymistycznym scenariuszu wycena dolara może znów spaść poniżej bariery 4 zł – rozważa Bartosz Sawicki analityk Cinkciarz.pl.
Największą niewiadomą i czynnikiem niemożliwym do rzetelnego odzwierciedlenia w prognozach jest wojna na Ukrainie. Jej zakończenie dałoby impuls do wyraźnego umocnienia polskiej waluty, a epizody eskalacji działań wojennych mogą przypominać inwestorom o potrzebie utrzymywania zwiększonej premii za ryzyko. Swoistym asem w rękawie złotego może być także potencjalne odblokowanie finansowania dla Krajowego Planu Odbudowy i załagodzenie konfliktu z Unią Europejską.
Źródło: Cinkciarz.pl