Inny sposób to szukanie dodatkowych źródeł dochodów – 32 proc. ankietowanych decyduje się szukać dorywczych zajęć lub brać nadgodziny. Z kolei przekonanie, że należy coś sprzedać wyraża 22 proc. badanych. Tyle samo osób deklaruje, że pożycza pieniądze, ale pod warunkiem, że od kogoś z rodziny. Kolejną deską ratunku okazuje się nieuregulowanie bieżących rachunków - 14 proc. respondentów nie płaci w terminie za prąd, czynsz czy telefon.
Jak wskazał prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak, dylemat, co robić, gdy brakuje pieniędzy "zdecydowanie rzadziej kończy się dziś decyzją o zaciągnięciu pożyczki czy kredytu". Między 2019 a 2021 rokiem odsetek osób chętnych do pożyczania w instytucjach finansowych spadł o 12 p.p., do 48 proc.
Polecany artykuł:
Pożyczka od rodziny
- Najwyraźniej części badanych bardziej bezpieczne wydaje się przekładanie na później bieżących zobowiązań niż dokładanie sobie kolejnego - ocenił. Mniejszą popularność kredytów gotówkowych w czasie pandemii potwierdzają też dane BIK, "co z wynika z postawy potencjalnych klientów, ale też ostrożniejszej polityki kredytowej banków". Coraz chętniej brane są natomiast kredyty ratalne – dodał.
Nieuregulowanie w terminie rachunków jest pierwszym pomysłem na zasilanie swoich finansów ze źródeł zewnętrznych, poza pożyczką od rodziny. Ponad dwa razy więcej osób deklaruje, że prędzej zdecyduje się na taki krok niż pójdzie poprosić o pieniądze znajomych, czy pożyczyć w instytucji finansowej – o takich rozwiązaniach mówi odpowiednio 7 i 6 proc. badanych.
Wierzyciel może zgłosić do rejestru dłużnika-konsumenta, który nie zapłacił min. 200 zł przez co najmniej 30 dni po terminie. Jak przypomnieli eksperci BIG, w praktyce dłużnik ma więcej czasu, bo wierzyciel przed wpisem zobowiązany jest jeszcze wysłać wezwanie do zapłaty z informacją o takim zamiarze. Dłużnik otrzymuje, dodatkowy czas na uregulowanie zobowiązań.
Uporządkowanie sytuacji finansowej
Wiele osób koronakryzys zmobilizował też do uporządkowania sytuacji finansowej. Niemal co czwarty Polak (23 proc.) spłacił lub co najmniej zmniejszył swoje zadłużenie i zaległości. Jednocześnie, po ponad 1,5 roku trwania pandemii dwie trzecie ankietowanych stwierdziło, że reperkusje wynikające z COVID-19 nie skłoniły ich do takich działań, bo już wcześniej finanse mieli pod kontrolą i pandemia niczego tu nie zmieniła.
Z kolei co dziewiąty (11 proc.) ankietowany zwiększył swoje zobowiązania. Nastąpiło to głównie w gospodarstwach domowych, którym pieniędzy brakuje nawet na najpilniejsze potrzeby, albo są zmuszone odmawiać sobie wielu rzeczy, by wystarczyło na życie. W tych grupach stwierdziło tak odpowiednio 48 proc. i 30 proc. osób.