Taka sytuacja przytrafiła się w tym tygodniu słuchaczowi Radia Gdańsk – panu Krzysztofowi, który podróżował wspólnie z żoną i dzieckiem. Prowadziła pani Ewelina i w pewnym momencie wydarzyło się coś dziwnego.
– Jechaliśmy Aleją Rzeczpospolitej w kierunku Wrzeszcza. Na wysokości skrzyżowania z ul. Hynka zrównał się z nami srebrny volkswagen. (...) Siedziałem z tyłu i byłem zajęty zabawą z dzieckiem. Żona powiedziała mi, że kierowca tego auta coś pokazuje, prawdopodobnie, żebyśmy zjechali na pobocze. Pomyślałem, że może chodzi o światła – relacjonował w rozmowie z Radiem Gdańsk pan Krzysztof.
Sprawdź także: Metoda na wnuczka działa na Facebooku! Uważaj na oszustów
Gdy opuścił szybę, aby dowiedzieć się o co chodzi, usłyszał od kierowcy sąsiedniego samochodu: „Ta pani uszkodziła mi dziś lusterko".
– Od razu wiedziałem, że to niemożliwe, bo od początku jazdy towarzyszyłem żonie. Powiedziałem, żeby nie zwracała na tego mężczyznę uwagi i jechała dalej. Po chwili on przyspieszył i pojechał w stronę Wrzeszcza – tłumaczył słuchacz radia.
Czytaj też: Największe wyłudzenia VAT ostatnich miesięcy
Gdyby nie czujność pana Krzysztofa, opisana sytuacja mogłaby się skończyć dla Pani Eweliny utratą nawet kilkuset złotych. Funkcjonariusze policji już w styczniu br. ostrzegali, że otrzymują zgłoszenia dotyczące oszustw „na lusterko" – pisał o tym, m.in. fakt.pl. Naciągacze czekają na parkingu, aż jakiś samochód przejedzie blisko uszkodzonego auta i pisakiem robią na nim rysę. Następnie zatrzymują kierowcę i wmawiają mu, że jest ona dowodem na zepsucie lusterka i próbują wyłudzić od kierowcy pieniądze na jego naprawę.
Zobacz również: Milion złotych za wypadek po 20 latach
Policjanci ostrzegają, że oszustom udało się w ten sposób naciągnąć już wiele osób. Aby nie stać się ich ofiarą radzą, dokładne obejrzenie swojego auta i wezwanie patrolu. Zwykle telefon na policję, wystarczy, aby wystraszyć naciągaczy.
Źródło: radiogdansk.pl, fakt.pl