Nowa ustawa miała przeciwdziałać patodeweloperce, a może skończyć się przeciwdziałaniem budów w ogóle
Nowelizacja ustawy dotyczącej planowania i zagospodarowania przestrzennego została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę w sierpniu, tym samym wejście przepisów w życie jest już praktycznie pewne. Jak mówił minister rozwoju i technologii Waldemar Buda, celem ustawy jest walka z patodeweloperką, niekontrolowanym "rozlewaniem się zabudowy" i bałaganowi przestrzennemu.
Zgodnie z ustawą samorządy muszą sporządzić plany dla każdej działki, która znajduje się na ich terenie, na co mają czas do 1 stycznia 2026 roku. Choć termin wydaje się odległy, to wykonanie planu jest kosztowne, a samorządowcy alarmują, że brakuje na to pieniędzy.
Nowelizacja gospodarowania przestrzennego jest jednym z kamieni milowych z Krajowego Planu Odbudowy. Gminy miały otrzymać więc unijne dofinansowanie wysokości 243,6 mln zł. Pieniądze z KPO nie zostały w końcu wypłacone, a gminy muszą - przynajmniej na razie - wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni. Co więcej nie wiadomo ile będzie trwało przygotowywanie nowych dokumentów przez brak wytycznych, choć rząd zapowiadał, że potrwa to od ośmiu do dziewięciu miesięcy.
Na nowe plany miały być pieniądze z... KPO. Jeśli nowe plany nie wejdą w życie, nie będzie można nic budować
Jak twierdzi cytowany przez money.pl pełnomocnik zarządu i ekspert ds. legislacyjnych w Związku Miast Polskich Marek Wójcik samorządy straciły już wystarczająco sporo czasu. Jak dodaje, 2,5 roku podzielone pieniądze z KPO, a fundusze miały objąć wszystkie gminy. Jednak po uwzględnieniu inflacji starczy tylko dla połowy z nich. To oznacza, że nie tylko samorządy mogą nie zdążyć ze wdrożeniem planów, ale również z zapłaceniem za nie więcej niż przewidywano. Co więcej, jeśli zwiększy się popyt na usługi urbanistów, to ceny tych usług również wzrosną. Samych urbanistów również brakuje. Te czynniki mogą odbić się na jakości planów zagospodarowania, a w niektórych przypadkach nawet na paraliż z nowymi budowami. Bez planów zagospodarowania przestrzennego gminy nie będą mogły wydawać pozwoleń na budowę, co oznacza, że nie będzie można w ogóle stawiać nowych budynków.
Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP komentuje dla money.pl, że paraliż budów to poważne zagrożenie dla gospodarki. Ponadto rząd musi szykować się na zmniejszenie wpływów do budżetu, gdyż 50 proc. wartości inwestycji zwykle wraca w postaci podatków pośrednich.
Paraliż ma dotknąć nie tylko inwestycje firmowe, ale również budowy prywatne. Jak czytamy na portalu, jeśli gmina w planie ogólnym nie określi tzw. obszarów uzupełnienia zabudowy to poza wyjątkami typu rozbudowa, czy odbudowa nie będzie można w ogóle wydawać decyzji o warunkach zabudowy, więc i rozpoczynać samej budowy.
Polecany artykuł: