Pierwsze przypadki COVID-19 zanotowano w Polsce na początku marca. Okazuje się, że w marcu Polacy ruszyli na zwolnienia lekarskie. Co bardzo ważne, wraz z wystąpieniem epidemii przychodnie podstawowej opieki lekarskiej przeszły na system zdalny. Ograniczono bezpośrednie wizyty lekarskie. Ruszyły telefoniczne konsultacje i elektroniczne zwolnienia oraz recepty. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" właśnie w marcu znacznie więcej niż dotychczas pacjentów znalazło się na zwolnieniu lekarskim. W tym czasie wystawiono w Polsce 3,2 mln zwolnień lekarskich, podczas gdy średnia miesięczna to 2 mln. Z danych ZUS cytowanych przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że tylko jednego dnia - 16 marca - na zwolnienie lekarskie z tytułu choroby własnej poszło 293,6 tys. osób. To aż 10 procent wszystkich L4 wystawionych w marcu.
Powrót do pracy - zalecenia Państwowej Inspekcji Pracy
Przy takim wzroście natychmiast pojawiają się podejrzenia zarówno pod adresem lekarzy, jak i pacjentów. Ale w rzeczywistości nikt nie musiał oszukiwać. Dotychczas chodzenie do pracy z katarem czy stanem podgorączkowym było normą. Wiele osób z takimi objawami w ogóle nie zasięgało porad lekarskich. W czasie epidemii każde grypopodobne objawy przerażają pacjentów, którzy natychmiast chcą konsultować się z lekarzem. Wiadomo, że nawet drobne przeziębienie jest wyrazem osłabienia odporności, więc nie ma co się dziwić lekarzom, że mogli wystawiać zwolnienia nawet z powodu kataru. Nikt nie chciał ryzykować, ani lekarz ani pacjent.
Wiadomo natomiast, że zdarzały się też nagłe podejrzane niedyspozycje. Na przykład kiedy wojewoda mazowiecki, w związku z epidemią, skierował do pracy w szpitalach i domach pomocy społecznej około 130 osób; większość to pielęgniarki i lekarze, do pracy stawiło się 20. Duża część osób przedstawiła zwolnienia lekarskie, wystawione w dniu otrzymania decyzji wojewody.
Co dalej z zasiłkiem opiekuńczym?
Jednostką uprawnioną do brania pod lupę zwolnień lekarskich jest ZUS, który po zniesieniu epidemicznych obostrzeń może ruszyć z kontrolami. Ale od razu pojawia się pytanie: jak urzędnicy udowodnią latem czy jesienią, że w marcu pacjent nie był przeziębiony czy nie miał bólu brzucha wywołanego stresem i po prostu musiał zostać w domu?