Według zapowiedzi Mateusza Morawieckiego, Pracownicze Plany Kapitałowe mają zacząć obowiązywać od 2019 roku. Niejasne plany wprowadzenia kolejnego systemu oszczędzania na emeryturę w ramach III filara – obok wciąż mało popularnych IKE i IKZE – budzą jednak niepokój pracodawców. Czy firmy faktycznie mają się czego bać?
Systemy emerytalne oparte na zaangażowaniu pracodawców i pracowników od lat z powodzeniem działają w wielu państwach europejskich, np. w Wielkiej Brytanii czy Danii. Zaproponowane przez rząd Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) czerpią z tych wzorców. Zmian nie należy się więc bać. Tym bardziej, że małe firmy będą miały więcej czasu, by się do nich przygotować. Te, które zatrudniają 20-49 osób przystąpią do PPK dopiero w styczniu 2020 roku, a najmniejsi przedsiębiorcy jeszcze później. Warto natomiast zastanowić się, dlaczego zmiany są konieczne.
Czytaj też: Artur Soboń (PiS): Komisja śledcza ds. wyłudzeń VAT będzie gwoździem do trumny III RP
Dlaczego?
Żyjemy coraz dłużej. I chociaż ostatnio rodzi się więcej dzieci, to wciąż jest to zbyt mało, aby zatrzymać proces starzenia się polskiego społeczeństwa. Mówiąc wprost, w kolejnych latach przybędzie emerytów. Tymczasem fundusze, z których ZUS wypłaca emerytury pochodzą ze składek osób pracujących. Im więcej ludzi pracuje, tym więcej pieniędzy trafia do systemu i tym większe emerytury państwo może nam wypłacić. Dziś w Polsce pracuje ok. 16,5 mln osób, a ponad 5 mln pobiera emerytury z ZUS, czyli na jednego emeryta pracują trzy osoby. W ciągu następnych kilkudziesięciu lat te proporcje zmienią się na gorsze. Według prognoz ZUS-u, w 2060 roku jeden pracujący będzie musiał utrzymać jednego emeryta. To nierealne, co oznacza, że państwowy system emerytalny w obecnym kształcie nie zagwarantuje nam w przyszłości emerytur wystarczających nawet na pokrycie kosztów utrzymania. Dlatego reforma emerytalna jest konieczna.
Sprawdź także: Pracownicze Plany Kapitałowe. Co o nich wiadomo? [PYTANIA I ODPOWIEDZI]
Czym PPK różnią się od istniejących już w przedsiębiorstwach PPE?
Różnic jest kilka, ale warto skupić się na najważniejszych. Po pierwsze, pracownicze programy emerytalne (PPE) są dobrowolne. Firma nie ma obowiązku ich zakładania, a pracownik zapisywania się do nich. Nowe PPK obejmą docelowo wszystkich pracodawców i pracowników, którzy zostaną do nich automatycznie zapisani. Po drugie, PPE zapewniają większą swobodę w dysponowaniu naszymi oszczędnościami. Pieniądze z programu możemy wypłacić po osiągnięciu 60 lat (a nawet 55 w przypadku wcześniejszych uprawnień) – w całości i bez podatku od zysków. Oszczędności możemy wypłacić też wcześniej, ale jest to nieopłacalne, bo zapłacimy podatek, a dodatkowo będziemy musieli zwrócić do ZUS 30 proc. składek, które opłacił nasz pracodawca. Nowe PPK mogą być pod tym względem mniej korzystne niż PPE. Z dotychczasowych zapowiedzi wynika, że bez podatku będzie można z nich wypłacić jedynie 25 proc. zgromadzonych oszczędności i to dopiero na emeryturze. Pozostałe 75 proc. będzie można wypłacać w ratach przez okres 10 lat lub wypłacić całość w gotówce, ale wówczas zapłacimy podatek od zysków. Tak wynika z informacji ujawnionych przez Ministerstwo Finansów oraz Polski Fundusz Rozwoju.
Zobacz również: Pracownicze Plany Kapitałowe. Ile zaoszczędzisz na emeryturę [INFOGRAFIKI]
Co będzie bardziej korzystne dla pracodawców, a co dla przyszłych emerytów?
Z ostateczną odpowiedzią na to pytanie należy poczekać, aż zostanie opublikowany oficjalny projekt ustawy o PPK. Nie da się jednak ukryć, że ogromną zaletą obecnych programów z punktu widzenia pracowników, jest to, że obowiązek finansowania składek do PPE bierze na siebie firma. Składki odprowadzane przez pracodawców stanowią dodatkową premię pieniężną, która motywuje pracowników już dziś, chociaż jej efekty (dodatkowa emerytura) są przesunięte w czasie. Nowe PPK obciążą także pracowników, przez co nie będą już motywatorem, tylko przymusem, kolejnym obciążeniem. Poza tym lepiej zachęcić pracownika dodatkowym benefitem w postaci PPE, niż zniechęcić perspektywą obniżenia jego wynagrodzenia o 2 proc. (minimalna składka na PPK).
Jak PPK wpłyną na przyszłe emerytury Polaków? Czy to dobra zachęta do długoterminowego oszczędzania?
PPK zdecydowanie pozytywnie wpłyną na wysokość emerytur Polaków. W kontekście prognozowanego obniżania emerytur z ZUS, każda dodatkowa forma oszczędzania na emeryturę jest na wagę złota. W przypadku PPK trudno jednak mówić o „zachęcie do długoterminowego oszczędzania", ponieważ pracownicy będą automatycznie zapisywani do nowych planów. Co prawda będzie można się z nich wypisać, ale sama konstrukcja jest w pewnym sensie przymusowa.
O prawdziwych zachętach do oszczędzania, to znaczy korzyściach, które są w stanie skłonić Polaków do samodzielnego zadbania o swoje finanse, możemy mówić w przypadku produktów takich jak PPE, a także IKE i IKZE. Ostatnie dwa skróty oznaczają, odpowiednio, indywidualne konto emerytalne i indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego.
Czytaj też: Tak będziemy oszczędzać na emeryturę. Nowe szczegóły dot. Pracowniczych Planów Kapitałowych
W nagrodę za długoterminowe oszczędzanie na IKE i IKZE ustawodawca oferuje znaczące korzyści podatkowe. Oba konta zwalniają nasze oszczędności z 19-proc. podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki), który standardowo płacimy od odsetek uzyskanych na lokacie w banku czy od zysku z funduszu inwestycyjnego. Z kolei IKZE daje możliwość odliczania wpłat dokonanych w danym roku kalendarzowym od dochodu. Przy rozliczeniu z fiskusem za 2017 rok będzie można odliczyć nawet 1636,99 zł. I to właśnie takie zachęty podatkowe mogą przekonać Polaków do długoterminowego oszczędzania oraz zniechęcać do wcześniejszego wypłacania odłożonych pieniędzy, które skutkuje utratą ulg podatkowych.
Jak już dziś powinni oszczędzać współcześni trzydziestolatkowie, aby zapewnić sobie godną przyszłość?
Na dodatkową emeryturę warto zacząć odkładać jak najwcześniej, małymi krokami. Dzięki temu odłożymy dużą kwotę bez niepotrzebnych wyrzeczeń. Jak? Najlepiej poprzez dedykowane temu celowi konta IKE i IKZE. Tak jak wspomniałem, oba te rozwiązania oferują ulgi podatkowe, które znacznie zwiększą końcową wartość inwestycji. Poza tym oszczędzając przez kilkanaście czy kilkadziesiąt lat zyskamy na efekcie procentu składanego. Jego siła polega na tym, że na nasz całkowity zysk „pracują" nie tylko wpłacone przez nas pieniądze, ale także odsetki wypracowane w toku inwestycji. Ile można zyskać? Wpłacając na IKE 300 zł miesięcznie, przez 30 lat i przy założeniu, że roczna stopa zwrotu wyniesie 3 proc., suma wpłat wyniesie 108 tys. zł, a zysk (przed opodatkowaniem) 67 353,07 zł. Dzięki zwolnieniu z „podatku Belki" zyskamy więc aż 12 797,08 zł (0,19x67 353,07) i łącznie zgromadzimy kwotę 175 353,07 zł.
Sprawdź także: ZUS wypłaci 100 tys. nowych emerytur. Sprawdź, kiedy dostaniesz emeryturę