1 sierpnia, w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, na profilu Tigera na Instagramie ukazała się grafika opatrzona komentarzem „Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie". Reklama wywołała oburzenie wśród wielu firm i internautów, którzy zaczęli wyzywać do niekupowania produktów grupy Maspex. Właściciel marki Tiger w rozmowie z dziennikarzem money.pl. Przyznaje, że popełnił błąd, ale uważa, że jeszcze gorsze byłoby się do niego nie przyznać i nie próbować go naprawić.
Zobacz: Tiger znieważył Powstańców
Jego firma przekazała już w ramach zadośćuczynienia pół miliona zł na zbiórkę „Pomoc dla Powstańców", organizowanej przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Teraz Krzysztof Pawiński myśli o finansowaniu kolejnych projektów i zapowiada m.in. wsparcie działań edukacyjnych na temat Powstania Warszawskiego. Planowany jest także wolontariat pracowników, którzy mieli swój współudział w tym wydarzeniu. Szef Maspexu nie zwolnił ich z pracy, ale chce, by odpracowali swoje winy działając charytatywnie.
- Dla nas to jest niezwykle trudna sytuacja, z której musimy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Zawiniliśmy nie brakiem szacunku dla powstańców, ale nadmiernym zaufaniem do agencji reklamowej i naszych niższych szczebli menadżerskich. To główna przyczyna, którą biorę na barki i muszę starać się udźwignąć – stwierdził Krzysztof Pawiński w wywiadzie dla portalu money.pl. Przyznał, że po kontrowersyjnej reklamie wizerunek jego firmy został mocno nadszarpnięty i afera może wpłynąć na wyniki finansowe, ale dodał: - Nie wszystko da się zmierzyć pieniędzmi.- Na takie analizy jest stanowczo za wcześnie.
Czytaj również: bojkot produktów Maspexu
Pytany przez money.pl, czy państwowe firmy mają przeszkadzać w rozwoju jego firmy, zasłużonej dla naszej gospodarki firmy i organizować bojkot odpowiedział: - Nie umiem odnieść się do tego pytania. Robimy wszystko, aby znaleźć rozwiązania wpisujące się w filozofię kreowania dobrych następstw, nawet tak złego zdarzenia.
Szef i właściciel Maspexu nie chowa się za plecami innych, nie unika odpowiedzialności za to co się stało, ale bierze ją na swoje barki i obiecuje kolejne działania. - Chcemy, aby każda aktywność, którą podejmujemy odciskała dobry ślad - chcemy to przekuć w coś dobrego dla powstańców – przekonuje Krzysztof Pawiński.
Sprawdź także: właściciel Tigera przekazał 500 tys. zł. na Powstańców