U progu recesji
Ekonomista pytany o to czy jest się czego bać, w kontekście gwałtownego hamowania gospodarki i ewentualnej recesji, przyznał, że o recesji technicznej, czyli dwóch kwartałach spadku PKB kwartał do kwartału wspominał Paweł Borys, kierujący ważną agencją rządową jaką jest PFR. Jego słowa oznaczają, że po stronie rządowej jest świadomość takiego zagrożenia, choć oficjalnie cały czas mówi się o sukcesie gospodarczym.
-Samo w sobie to groźne, a mówimy o wielkościach przeciętnych, niektóre sektory będą hamowały znacznie mocniej. Będziemy obserwowali zasadniczą zmianę sytuacji finansów publicznych. Porównałem dane z okresów hamowania gospodarki z lat 2000-2001 i 2011-2012. W pierwszym przypadku wzrost gospodarczy hamował z ponad 4 proc. do 0 proc. PKB, a w drugim z ponad 7 proc. do 2,9 proc. Czyli i tu, i tu o 4 pkt proc. PKB. W pierwszym okresie spowodowało to skok długu publicznego z nieco ponad 30 proc PKB o 10 pkt proc., czyli z poziomu bezpiecznego do umiarkowanego. W drugim przypadku spadek PKB o 4 pkt proc. też spowodował wzrost długu o 10 pkt proc. PKB, już do poziomu wysokiego, bo przez dekadę nie potrafiliśmy zejść z poziomu umiarkowanego do niskiego. Potem dług wahał się między poziomem wysokim i bardzo wysokim - wyjaśnia Hausner.
Polecany artykuł:
Co stanie się z inflacją?
Owe 13,9 proc. to inflacja w cenach konsumentów. Ale inflacja w cenach producentów jest już prawdopodobnie dwa razy wyższa. Sytuacja staje się nieprzewidywalna i chcąc zmniejszyć ryzyko, firmy starają się przyspieszyć obrót gorącego inflacyjnego pieniądza. Szybki obrót nakręca jeszcze bardziej inflację. Mamy już do czynienia zarówno ze spiralą materiałowo-cenową, jak i pojawiającą się płacowo-cenową - stwierdził ekonomista.
Jak dodał, konsekwencje nadmiernej inflacji są dramatyczne np. nie potrafimy zaplanować przyszłości, nie mamy zdolności kredytowej, musimy rezygnować z konsumpcji drożejących dóbr, jedni wycofują oszczędności z banku, by zainwestować w coś co ochroni je przed inflacją, a inni muszą je grodzić, by się zabezpieczyć. Każdy się jakoś adaptuje do wysokiej inflacji, ale ona rodzi koszty, niepokój, nieprzewidywalność.
-Nie widzę tu ani polityki, ani antyinflacyjnej. Owszem, należy uruchamiać tarcze osłonowe w warunkach dwucyfrowej inflacji, ale tylko dla tych jednostek i organizacji, które nie są w stanie zabezpieczyć się przed gwałtownym wzrostem kosztów. Tą osłoną może być np. specjalna cena prądu dla niektórych organizacji, albo dodatek energetyczny dla najsłabszych gospodarstw domowych. Nikt nie podważa, że pewna część społeczeństwa powinna otrzymać osłony, ale nie wszyscy, także ci co zarabiają na inflacji - mówił w wywiadzie Hausner.
Jak przyznał profesor, na razie wszystko jednak prowadzone jest na zasadzie „jakoś to będzie”, „dług nie ma znaczenia”, „jesteśmy wzorem dla innych”, „nigdy w historii Polska nie rozwijała się tak dobrze”. Ale już wkrótce ktoś krzyknie: król jest nagi. Mówię nie po to, by dołożyć rządowi, ale by rozwiązać problem. Potrzebujemy rzetelnej diagnozy sytuacji gospodarczej i wiarygodnego programu naprawczego. Jeśli tego zabraknie, to jakoś tam będzie. Ale nie będzie dobrze.