Zgodnie z obliczeniami Grant Thorton mając zarobki na poziomie 4 tys. brutto zyskamy na obniżce podatków z 17 do 12 proc., ok 35 zł. miesięcznie, mając dochody o 1000 zł większe zyskujemy już ok. 78 zł., tymczasem raty kredytów zwłaszcza hipotecznych rosną w zawrotnym tempie. Dodatkowo banki, wg. rekomendacji KNF zaostrzyły kryteria udzielania kredytów, stopniała też zdolność kredytowa Polaków. Obecnie wg. kalkulatora portalu bankier.pl biorąc 300 tys. zł., kredytu na 30 lat w Pekao SA będziemy płacić miesięcznie 1878 zł., przy prowizji 1,25 proc., marży 1,89 proc., wkładzie własnym 20 proc. i RRSO 6,77 proc. Dla porównania w Millennium rata wyniesie 1920 zł., przy 0 proc. prowizji, marży 2,1 proc., wkładzie własnym 20 proc. i RRSO 6,88 proc. Z kolei w PKO BP rata wyniesie 1912 zł., tu również mamy 0 proc. prowizji, RRSO 6,82 proc., marży 1,71 proc. i wkładzie własnym jak w poprzednich przykładach.
Przy takich ratach, miesięczne zyski z obniżenia podatków mogą więc okazać się niezauważalne. Tym bardziej, że już na początku kwietnia zbiera się Rada Polityki Pieniężnej, która z pewnością zadecyduje o kolejnych podwyżkach stóp.
Polecany artykuł:
Ekonomista Ignacy Morawski ze SPotData na łamach Pulsu Biznesu pisze, że niższe podatki to wyższe stopy procentowe. Jego zdaniem obniżanie podatków i zwiększanie wydatków w warunkach wysokiej inflacji zwiększa znacząco ryzyko, że inflacja utrzyma się na wysokim poziomie. W pewnym uproszczeniu można zatem powiedzieć, że rząd finansuje sobie nowe wydatki inflacją. Sprawia to, że Rada Polityki Pieniężnej musi i będzie musiała mocno podnosić stopy procentowe.
Wszystkie zmiany podatkowe wprowadzone w ostatnich miesiącach mają kosztować ponad 30 mld zł, czyli między 1 a 2 proc. PKB (licząc w skali całego roku). Będą ratowały dochody gospodarstw domowych przed realnym spadkiem wywołanym wysoką inflacją. Problem polega natomiast na tym, że cięcie podatków nie współgra z rosnącymi potrzebami wydatkowymi kraju - pisze na łamach Pulsu Biznesu Morawski ze SpotData, i dodaje wszystkie zmiany podatkowe wprowadzone w ostatnich miesiącach mają kosztować ponad 30 mld zł, czyli między 1 a 2 proc. PKB (licząc w skali całego roku).
Jak wylicza Morawski, mamy wydawać więcej na obronę narodową – o ok. 1 proc. PKB rocznie i więcej na ochronę zdrowia – o ok. 1-2 proc. PKB rocznie. Do tego dochodzi koszt utrzymania uchodźców – ok. 1 proc. PKB rocznie. Trzeba też pamiętać, że istotnie wzrosną nam również koszty obsługi długu publicznego wskutek wzrostu stóp procentowych w Polsce i na świecie oraz osłabienia złotego – to też będzie ok. 0,5-1 proc. PKB rocznie. Rozdźwięk między dochodami, a wydatkami robi się spory.
"Z makroekonomicznego punktu widzenia wyglądamy jak samochód, którego kierowca naciska gaz do dechy, a jednocześnie zaciąga hamulec ręczny. Nie wygląda to na zrównoważoną i bezpieczną sytuację" - podsumowuje Morawski.